Japońskie demony. „Bestiariusz japoński. Yōkai” – recenzja książki

-

Mity, legendy czy starodawne wierzenia to kopalnia inspiracji dla współczesnych twórców. Całkiem pokaźne grono odbiorców lubi oglądać filmy czy seriale o łowcach potworów, grać w gry, w których bohater poluje na bestie wszelakie, czy czytać książki fantastyczne, w jakich pojawiają się wróżki, chochliki albo baba jaga. Dla nas historie o nadprzyrodzonych bytach są jedynie opowieściami, nie mającymi nic wspólnego z rzeczywistością. W przeszłości jednak ludzie, zwłaszcza mieszkańcy wsi, wierzyli w istnienie smoków, diabłów, syren czy wiedźm.

Strach przed demonami i duchami był tak wielki, że wymyślono szereg środków zaradczych przeciwko nim. Po zmroku zaś mało kto opuszczał domostwo, chyba że chciał napytać sobie biedy. Uważano na to, jak postępuje się ze zwierzętami, w końcu mogły to być złośliwe bestyje, które na chwilę przybrały kształt ssaka czy owada, dbało się o trzodę, używano amuletów, a w czasie podróży unikało nieznanych ścieżek. Zło czaiło się bowiem wszędzie – za drzwiami spiżarni, pod łóżkiem, za zakrętem…

Witold Vargas od kilku dobrych lat raczy nas historiami o słowiańskich duchach, demonach i innych stworach. Seria Legendarz to cykl liczący sobie parę tomów, co roku ich liczba wzrasta. Autor oddał już w nasze ręce chociażby Bestiariusz – zwierzęta, Bestiariuszek. Niewidzialni pomocnicy czy Duchy polskich miast i zamków. Teraz przyszedł czas na opuszczenie słowiańskich pieleszy, choć nie do końca, o czym w dalszej części recenzji, i przeniesienie się do Kraju Kwitnącej Wiśni. To właśnie stamtąd wywodzą się yōkai – mityczne stworzenia-bestie.

A jest ich całkiem pokaźna liczba. Witold Vargas uczynił ich bohaterami swojej kolejnej pozycji z bestiariuszem w tytule.

Co kryje książka?

Bestiariusz japoński. Yōkai to kolejna perełka od Wydawnictwa BOSZ. Jeśli znacie inne tomy wchodzące w skład serii Legendarz, wiecie, czego można się spodziewać po najnowszym. Rzetelnych, skondensowanych, ale poszerzających wiedzę czytelnika informacji o duchach, zjawiskach i demonach, spisanych w porządku alfabetycznym. Do tego każde hasło zostało okraszone grafiką. Nie tylko więc czytamy o tym, jak wyglądał bohater danej strony, ale możemy go zobaczyć na rysunku znajdującym się obok treści mu poświęconej.

A grafiki są naprawdę szczegółowe i, nie będę ukrywać, przerażające. Do tego dają czytelnikowi do myślenia – mieszkańcy Japonii musieli mieć naprawdę bogatą wyobraźnię. Niektóre z yōkai wyglądają niezwykle… specyficznie, aż dziw, że ktoś wpadł na pomysł nadania im takich cech zewnętrznych.

Poza tekstem poświęconym japońskim bestiom i ich rysunkom w książce znajdziemy również wstęp, z jakiego dowiemy się, skąd wziął się pomysł na ten tom, wytłumaczenie słowa yōkai oraz poszerzające naszą wiedzę przypisy (dotyczące legend, podań, religii, przedmiotów, zjawisk czy osób). A wszystko to zostało napisane lekkim i przystępnym stylem, który będzie zrozumiały dla każdego.

Demon wiele ma twarzy

Witold Vargas przybliża odbiorcom Bestiariusza japońskiego całą masę yōkai. Niektóre z nich są bardziej znane, inne mniej, każdy jednak fascynuje i przeraża. Spotkanie z większością z nich mogłoby się skończyć źle…

Co dokładnie znajduje się w poszczególnych hasłach? Krótka charakterystyka omawianego yōkai – wygląd, gdzie go można spotkać, jak się zachowuje, czym, albo czy w ogóle, można przepędzić fantastycznego intruza. Kolejny akapit zostaje poświęcony słowiańskim odpowiednikom japońskich bestii, autor książki wspomina o jednym lub dwóch przedstawicielach potworów z naszego rodzimego podwórka i porównuje je z tymi pochodzącymi z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Kto zjada brudy? Kto ma czerwony język? Kto lubuje się w ludzkich włosach? Kogo nazywa się błękitną latarnią? Czym zajmuje się duch ospy? Ile mamy rodzajów kitsune? Na te i wiele innych zapytań znajdziecie odpowiedzi w kolejnym tomie Legendarza.

Podsumowanie

Bestiariusz japoński. Yōkai zachwyca – wydaniem, ilością wiedzy zawartej w tomie, sposobem jej przekazania, grafikami. To dobra pozycja, która przybliży demony jednego z azjatyckich krajów. Stwory pokraczne, często śmiertelnie niebezpieczne i czyhające na nieświadomego człowieka. Mam nadzieję, że Witold Vargas stworzy jeszcze kilka niesłowiańskich bestiariuszy, które przybliżą nam bestie innych krajów.

Japońskie demony. „Bestiariusz japoński. Yōkai” – recenzja książkiTytuł: Bestiariusz japoński. Yōkai

Autor: Witold Vargas

Wydawnictwo: BOSZ

Ilość stron: 240

ISBN: 978-83-7576-572-4

Więcej informacji znajdziecie TUTAJ

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Bestiariusz japoński. Yōkai” to kolejna część „Legendarza”, która zachwyca. Ją po prostu trzeba przeczytać.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Bestiariusz japoński. Yōkai” to kolejna część „Legendarza”, która zachwyca. Ją po prostu trzeba przeczytać. Japońskie demony. „Bestiariusz japoński. Yōkai” – recenzja książki