Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Ulecz mnie, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu We Need YA.
Oto nadeszła czwarta część jednej z najpopularniejszych serii dla młodzieży na świecie! Choć do poprzednich tomów miałam wiele, naprawdę wiele zastrzeżeń, to musiałam przyznać, że bawiłam się przy nich dobrze, są one moim małym guilty pleasure1. Dlatego byłam bardzo ciekawa czy Ulecz mnie, które powstało aż cztery lata po Rozbudź mnie, popełni te same błędy, czy raczej naprawi i rozbuduje to, czego brakowało w pierwotnej trylogii.
Romans z polityką
Minęło szesnaście dni, odkąd Omega Point przejęło władzę nad Sektorem 45, a Juliette Ferrars ogłosiła się najwyższą przywódczynią Ameryki Północnej. Wydawać by się mogło, że wszystko samo zacznie się układać, ale nic z tego. Dziewczyna uświadamia sobie, że nie ma żadnych kompetencji ani umiejętności, które pozwoliłyby jej prawdziwie rządzić krajem i nawiązywać sojusze z dziećmi innych przywódców, kolejno pojawiającymi się na spotkanie z nową prezydentką. W międzyczasie Aaron Warner próbuje uporać się z własnymi nieprzepracowanymi traumami i niechcianą żałobą za ojcem-potworem, na czym cierpi jego związek z Juliette. Jakby tego było mało, na jaw wychodzą fakty z przeszłości Ferrars, o których ta nie miała pojęcia, a które wywrócą do góry nogami wszystko, w co do tej pory wierzyła.
Samoświadoma dawka rozrywki
Głównym problemem pierwszych trzech tomów było przedkładanie wątków romantycznych ponad wszystko inne. Na szczęście w Ulecz mnie, choć romans ciągle jest obecny, nie robi się z tego priorytetu. Autorka prowadzi historię naprzemiennie z dwóch perspektyw – Warnera oraz Juliette. Bohaterowie nareszcie zajmują się problemami nie dotyczącymi ich życia miłosnego. Najciekawsze były przemyślenia Aarona, którego dręczą niejednoznaczne emocje związane ze śmiercią ojca, zadawane są pytania z rodzaju: czy można tęsknić za kimś, kto ciągle nas krzywdził? Z kolei fragmenty Juliette wprowadzają w końcu odrobinę samoświadomości, czyli czegoś, czego brakowało w poprzednich częściach. Wcześniej wszyscy, łącznie z główną bohaterką, uznali za doskonały plan, aby siedemnastoletnia, zszargana psychicznie dziewczyna została głową państwa. Tutaj nareszcie dochodzi się do wniosku, że nie był to najlepszy pomysł, ponieważ nie ma ona żadnej wiedzy, wychowania, ani kompetencji, by rządzić Sektorem 45. W związku z tym otrzymujemy trochę więcej informacji o pozostałych państwach, poznajemy nawet kilka nowych postaci, bezpośrednio powiązanych z władzą i polityką, w tym jedną z najlepszych, a przynajmniej najbardziej obiecującą, czyli Nazeerę. Mimo to chciałabym, aby Tahereh Mafi poświęciła więcej czasu na rozbudowanie świata przedstawionego, o którym nadal wiemy bardzo mało, niż na niepotrzebne i przedramatyzowane konflikty między bohaterami.
Oczywiście, nie jest idealnie i nadal pojawiają się elementy wyjęte rodem z najprostszej telenoweli, a także mnóstwo irytujących zbiegów okoliczności, ale dzięki wszechobecnemu humorowi oraz dobrze wprowadzonemu napięciu, łatwo je zignorować i dobrze się bawić.
W tej części jednocześnie dzieje się niewiele i bardzo dużo. Konkretnych scen jest zaledwie kilka, natomiast pojawiają się retrospekcje, w postaci fragmentów z dziennika Juliette, które rymują się z tym, co dzieje się obecnie. Tempo zostało dość dobrze wyważone, po emocjonującym wydarzeniu następuje chwila odpoczynku. Jedyne, do czego można się przyczepić, to zakończenie, które zostało strasznie przyspieszone i chaotyczne, podobnie jak w Rozbudź mnie. Chociaż nadal brakuje tu więcej poetyckiego i charakterystycznego dla Mafi języka, to trzeba przyznać, że przez tę książkę się płynie i czyta ją bardzo szybko. Mimo to czuć, że jest to tom przejściowy, który miał jedynie zbudować podstawy do tego, co będzie się działo w następnych.
„Osłoń mnie”
Podobnie jak w tomach jeden i dwa, na końcu tego otrzymujemy dodatek w postaci nowelki, której bohaterem, tym razem, jest Kenji Kishimoto. Dowiadujemy się z niej, jak wyglądały poszczególne wydarzenia z jego perspektywy, oczywiście skomentowane i opisane z dużą dawką charakterystycznego dla tej postaci humoru. Jego relacje z innymi, a przede wszystkim z Warnerem i Nazeerą, bywają naprawdę zabawne, urocze i są jednym z najlepszych wątków tej książki, do którego łatwo się przywiązać. Myślę, że choćby dlatego warto sięgnąć po Ulecz mnie.
Nieodkładalna historia
Podsumowując, tom czwarty cyklu Dotknij mnie to niezła kontynuacja tego, co poznaliśmy w dotychczasowych częściach. Nie jest idealny, pewne rozwiązania fabularne nadal pojawiają się znikąd, a bohaterowie bywają irytujący i naiwni, ale Tahereh Mafi udało się stworzyć angażującą historię, przy której można się naprawdę dobrze bawić. Nie mogę się doczekać następnych tomów.
Tytuł: Ulecz mnie
Autor: Tahereh Mafi
Wydawnictwo: We Need YA
ISBN: 978-83-67551-52-6
Liczba stron: 385
1Guilty pleasure – rzecz lub czynność, która sprawia nam przyjemność, mimo swojej raczej niskiej jakości.