Jak konwentować w sieci – relacja z Konline 2020

-

Pod koniec marca Stowarzyszenie Avangarda zorganizowało Konline, czyli konwent, który w całości odbył się wirtualnie. Jeśli zastanawialiście się, na ile możliwe jest przeniesienie fandomowej imprezy do sieci, to zapraszam do lektury.
„Miejsce” wydarzenia

Konline korzystał z dwóch głównych przestrzeni wirtualnych – usługi Google Meet oraz Discorda. W tej pierwszej odbywały się punkty programu – panele i prelekcje. Druga służyła za punkt info, miejsce do gry i socjalizowania się. W tym momencie wypada wspomnieć, że niżej podpisany, przez większość czasu, który spędził na konwencie, korzystał z programu –stąd nie ma jak ocenić gamingowej części wydarzenia. Całość trwała od czwartku wieczór, aż do poniedziałku, jednak ostatniego dnia prelekcje ruszały dopiero po południu.

Google Meet sprawdzało się całkiem dobrze – prelegentów było wyraźnie słychać, a prezentacje czy stream z kamerki prowadzących nie miały opóźnień. System był także dość intuicyjny w obsłudze, a jako dodatkowy plus warto wymienić czat spięty z usługa głosową.

Goście, goście

Dzięki temu, że konwent odbywał się w sieci, możliwe było zaproszenie kilkorga zagranicznych gości i prelegentów, na co niewielka impreza w standardowym formacie nie byłaby w stanie sobie pozwolić. Gillian Polack – australijska pisarka – opowiadała między innymi o średniowiecznej kuchni i tym, jak badacze ją rekonstruują. Jeśli idzie z kolei o autorów gier, to na Konline pojawili się Jason Morningstar, Grant Howitt, Lynne Hardy, Mike Mason, Paul Czege oraz Meguey i Vincent Bakerowie. Jak widać, zachodni twórcy RPG byli licznie reprezentowani, co bardzo cieszy, bo na większości konwentów ta grupa się nie pojawia.

Oczywiście na imprezie nie zabrakło też rodzimych twórców programu. Atrakcje skoncentrowane były głównie wokół gier. Poruszano między innymi tematy prowadzenia RPG czy konkretnych systemów, albo planów wydawniczych. Jednak pojawiały się też prelekcje o inneych zagadnieniach, jak choćby „Borsuki w popkulturze”, prowadzone z niezwykłą werwą przez naszego redaktora, Tymona.

Część z punktów programu trwała jedynie 20-30 minut, co jest świetną formułą, która online sprawdza się nawet lepiej niż na żywo. Krótsze prelekcje są bardziej treściwe i skupione na wąskim, acz ciekawym aspekcie jakiegoś tematu. Jednocześnie łatwiej utrzymać koncentrację przez pół godziny, co w wypadku zdalnego uczestnictwa, jest tym cenniejsze.

Przy okazji omawiania atrakcji warto wspomnieć, że spora część programu była nagrywana i można ją znaleźć na YouTubie. Jeśli więc ktoś nie dał rady odwiedzić Konline’u, to częściowo może to nadrobić.

Konwentowa atmosfera

Nie da się ukryć, że elementem, który najtrudniej przenieść do sieci, jest atmosfera. Co jednak ważne, organizatorom Konline udało się to całkiem nieźle. Oczywiście dyskusja online nie zastąpi w pełni spotkania na żywo, ale pomimo tego, uczestnicząc w programie czy omawiając go z przyjaciółmi, dało się poczuć to coś, co sprawia, że konwentowicze często jeżdżą na drugi koniec kraju. Dobrym pomysłem było umożliwienie dyskusji z prelegentami na stosownych kanałach na Discordzie.

Co ważne, konwent dobrze się sprawdzał w inicjowaniu kontaktu ze znajomymi. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by odzywać się do przyjaciół codziennie, ale jednak robienie tego przy okazji eventu było naturalne. Trudno ocenić, na ile wpłynęły na to konkretne rozwiązania organizacyjne, a na ile sam fakt tego, że istniała możliwość „spotkania”, ale faktem pozostaje, że działało to dobrze.

Czy warto konwentować online?

Konline został zorganizowany nadzwyczaj szybko – jedynie w dwa czy trzy tygodnie. Pomimo tego okazał się strzałem w dziesiątkę. W czasie, kiedy kolejne konwenty były odwoływane i przenoszone, on mógł się odbyć i pozwolić na integrację fanowskiego środowiska. Można mieć kilka zarzutów – nie była to najlepsza impreza, jaką odwiedziłem, ale bawiłem się naprawdę dobrze. Co więcej – raczej nie tylko ja, bo już podczas trwania eventu, został on przedłużony o jeden dzień i tym sposobem kończył się w poniedziałek, zamiast w niedzielę. Wiem na pewno, że z chęcią odwiedzę kolejne wirtualne wydarzenia i cieszę się, że mogłem przetrzeć ten szlak ze Stowarzyszeniem Avangarda.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu