Czy opuszczony dom jest taki straszny? – recenzja gry „Insomnis”

-

Kiedy straszne historie są coraz bardziej pożądane, wydawcy gier indie co chwilę przerzucają się nowymi pomysłami, żeby tylko przyciągnąć klientów do swojej produkcji. Path Games, hiszpańskie, dwuosobowe studio, atakuje rynek horrorów z tytułem Insomnis. Czas na rzut okiem na to, jak im się udało siać grozę i czy warto jest zwrócić na niego uwagę. 
Nikt się nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji

W zeszłym roku, 29 października, na PC oraz konsolach Sony swoją premierę miał Insomnis. Pierwszoosobowy horror przepełniony zagadkami i klimatyczny. Tytuł miałam okazję ogrywać na konsoli PS5 i nie mogę ukryć, że spodziewałam się po nim czegoś innego. Rynek indie nie od wczoraj rządzi się swoimi prawami, jednak tak dobrze wykonanej wizualnie gry wcześniej nie widziałam. Mam tu na myśli grafikę w pełni 3D, nie żaden pixel art, który razi w oczy i odpycha. 

Insomnis
Insomnis / Path Games
Nie taki indyk straszny, jak go malują

Na początku w oczy rzuca się proste menu w klimacie co najmniej z thrillera. Klikam start, krótkie wprowadzenie i już wiem, że będzie dobrze. Pierwsze minuty, w których mam kontrolę nad postacią, dają mi do zrozumienia, że to nie jest byle straszydło: obskurna i ponura posiadłość, majacząca pośrodku nigdziebądź, niepokojące obrazy na ścianach, burza za oknem i czyjaś wyczuwalna obecność. Chociaż nie jest to straszna produkcja, to potrafi budować klimat. Ma to coś, czego brakuje nieraz w filmach czy serialach, które często sprowadzają się do banalnych jump scare’ów. 

Dzieci nocy, Nosferatu, wampiry – krwiopijcy mają wiele imion

Strachy na lachy

Wprowadzenie do fabuły jest raczej proste: zmarły przodek zostawił w spadku posiadłość. Dowiadujemy się tego z krótkiej rozmowy telefonicznej. W trakcie eksploracji posiadłości możemy znaleźć różne pocztówki czy listy, które zawierają więcej informacji o tym, jaka była relacja między bohaterem a zmarłym. Jak to w horrorach tego typu bywa, wszelkie notatki przybliżają nas także do zrozumienia tego, co się w ogóle dzieje w tym opuszczonym domu. Natknęłam się również na pojedyncze easter eggi, jak chociażby reklamę lodów, która jest przerobionym plakatem filmu Szczęki, czy też nawiązanie do Lśnienia. Wszystko to udało się twórcom upchnąć trwającej maksymalnie godzinę.

Insomnis
Insomnis / Path Games

Ta mizerna długość otwiera potencjał do wielokrotnego powtarzania rozgrywki oraz speedrunów. W tym drugim przypadku jest to nawet bardzo dobry wybór dla początkujących czy rokujących osób w przechodzeniu gier na czas. Krótka gra, z prostymi mechanikami, to idealne warunki. Jeśli marzycie o wielogodzinnym, a nawet dniowym przechodzeniu oraz oddaniu się rozrywce, to nie będzie tytuł dla was. Nawet jak mocno się staracie, kombinujecie czy wydłużacie szukanie, nie da się przebić trzech godzin ciągłego grania. 

Stuk puk, stuk puk…

Udźwiękowienie i polonizacja to coś, przy czym warto zatrzymać się na chwilę. Oczywiście voiceacting jest tylko angielski i nie wyróżnia się niczym szczególnym. Dźwięki tła to zupełnie inna bajka. Bardzo dobrze dobrane, każdy krok, stukot czy deszcz komponują się wspaniale. Na plus zaliczam fakt, że gra posiada język polski. Nie ma się jednak co cieszyć zawczasu. Problem polega na tym, że twórcy nie ogarnęli polskich znaków. To nie tak, że po prostu zamiast „ć” jest „c”, polskie litery w ogóle są ucięte, nie ma ich w tekście. Jak możecie się domyślić, czytanie takiego ulepku jest piekielnie męczące oraz odpychające i największą wadą Insomnis. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby grać po angielsku i nie męczyć wzroku.

Insomnis
Insomnis / Path Games

Insomnis jest tytułem wartym uwagi, szczególnie jeśli chodzi o gry indie. Ciekawy pomysł, dobre wykonanie oraz motywy przy których człowiek niejednokrotnie czuje dreszcz na ciele to spójna całość. Zakończenie zaskakuje i niejako daje twórcom możliwość do stworzenia kontynuacji. Pojawiające się wady rzutują na odbiór, jednak można je dość sprawnie naprawić, szczególnie jeśli chodzi o problemy z polskim słownikiem. Polecam fanom podobnych klimatów, którzy szukają znanych mechanik wydanych w przystępny i dość intrygujący sposób. Na pewno się nie zawiodą. Niezaznajomieni będą mieli szanse startu z intrygującym tytułem.

Czy opuszczony dom jest taki straszny? – recenzja gry „Insomnis”

  • Grafika,
  • Udźwiękowienie,
  • Zagadki.

Czy opuszczony dom jest taki straszny? – recenzja gry „Insomnis”

  • Spolszczenie, już lepiej, aby go nie było,
  • Długość.
GrafikaPath Game

podsumowanie

Ocena
8,5

Komentarz

Otrzymaliśmy bardzo ciekawy i klimatyczny dreszczowiec, którego jest w stanie ukończyć największy tchórz, bawi zaś nawet najbardziej znieczulonych na strach.
Katarzyna Gnacikowska
Katarzyna Gnacikowska
Rodowita łodzianka. Z papierków wynika, że magister inżynier po Politechnice Łódzkiej, jednak z zawodem nie mogą się znaleźć. Wolny duch szukający swojego miejsca na ziemi, Wielka fanka seriali maści wszelakiej, szczególnie Supernatural, Teen Wolf, American Horror Story, ale nie ma co się ograniczać. Książkoholiczka (nie dla obyczajówek i historycznych!) pierwszej wody, która prawdopodobnie umrze przygnieciona swoimi "małymi" zbiorami. Lubi się śmiać, czytać i spędzać miło czas. Nie lubi chamstwa, hipokryzji i beznadziejnych ludzi. Dobra znajoma Deadpoola i Doktora Strange.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Otrzymaliśmy bardzo ciekawy i klimatyczny dreszczowiec, którego jest w stanie ukończyć największy tchórz, bawi zaś nawet najbardziej znieczulonych na strach.Czy opuszczony dom jest taki straszny? – recenzja gry „Insomnis”