Fantastyka zdobyła sporą rzeszę fanów. Dzięki niej można zwiedzić wiele niesamowitych krain, bowiem niekiedy wyobraźnia autora potrafi nas naprawdę zadziwić, tworzą oni takie istoty jak wampiry, wilkołaki, smoki, wróżki oraz magowie, którzy władają przeróżnymi zdolnościami. Ewa Białołęcka postanowiła stworzyć coś zupełnie oryginalnego i powołała do życia Tkaczy Iluzji. Ich zdolności są zadziwiające. Na przykład – widzisz na drodze jabłko, podchodzisz do niego, najpierw kopiesz lekko nogą, by się przekonać, czy przypadkiem to nie pułapka. Okazuje się, że nie, więc bierzesz je do ręki i próbujesz. Jest soczyste, przepyszne. I nagle rozpływa się w twej dłoni, niczym mgła. Zdziwiony? To teraz wyobraź sobie, co jeszcze może uczynić Tkacz Iluzji i jak bardzo może być niebezpieczny…
Trzeba mieć naprawdę dużo wyobraźni, by stworzyć tak misterną historię i to rozpisaną na kilka tomów. Niech nie zwiedzie was niewinny wizerunek bohaterów, którzy spozierają na was z okładek, oni potrafią zawalczyć o swoje, postawić się wrogom, a co najważniejsze – w kryzysowych sytuacjach mogą na siebie liczyć. Gotowi? Zatem zabieram was w fantastyczną podróż wraz z Pożeraczem Chmur, Kamykiem, Jagodą i innymi bohaterami. Trzymajcie się mocno!
Królowa Polskiej Fantastyki
Na sam początek warto wspomnieć, że autorka jest bardzo znana, zwłaszcza wśród starszych czytelników. Została ona również kilkukrotnie nagrodzona za swoje historie. Na okładkach jej książek można wyczytać, że na swoim koncie literackim ma już sporo opowiadań, w tym zbiór zatytułowany Tkacz Iluzji, od którego zaczęła się jej przygoda z tworzeniem serii Kroniki Drugiego Kręgu. Czy jej styl oraz pomysł na książki spodobał mi się, czy jednak żałuję, że zapragnęłam sięgnąć po jej twórczość?
Cztery tomy przygód
Kroniki Drugiego Kręgu to rozbudowana historia, która składa się z 4 tomów:
Pierwszy z nich zatytułowany jest Naznaczeni błękitem i opowiada o przygodach młodego Kamyka. Nie zdziwcie się, ale jest on… głuchy! A mimo to potrafi tak wiele rzeczy. Jest Tkaczem, lecz w jego wizjach czegoś brakuje… Nie potrafi na przykład odwzorować dźwięku chrupanego jabłka, jego morza i oceany nie szumią, zaś ptaki nie wydają żadnego głosu. To w tym tomie możemy się przekonać, na czym polegają zdolności Tkaczy Iluzji. Autorka bardzo umiejętnie stworzyła opisy ich działań, do tego stopnia, że miałam wrażenie, jakbym była naocznym świadkiem wszystkich zdarzeń. Niesamowitym pomysłem okazał się smok. Myślicie, że będzie to stworzenie, które ma łuski, jest zielone i zieje ogniem? Nic bardziej mylnego. Chyba każdy zna Niekończącą się opowieść oraz jej sympatycznego bohatera? Tak, autorka postanowiła, że jej smoki też będą milutkie i kochane. Są puchate, nie zieją ogniem i są pozytywnie nastawione do każdej napotkanej osoby. I właśnie taki zwierzak, o dziwacznym, ale także zapadającym w pamięci imieniu – Pożeracz Chmur – zostanie pierwszym i najlepszym przyjacielem głównego bohatera. Zwiedzają razem świat, a smok stara się pokazać Kamykowi czym są te dźwięki i muzyka (na wzmiankę nich chłopak wcześniej reagował wręcz furią, bo denerwowało go to, że nie może nic usłyszeć, a tym samym tego wyczarować). W tym tomie docierają na smoczą wyspę, na której spotka ich wiele niesamowitych przygód, a mag będzie mógł w spokoju doskonalić swoje już i tak potężne zdolności.
– (…) A historia zdobycia Pierścienia w Górach Zwierciadlanych też nie tak wyglądała. Król Żelazny zdziwiłby się, co też mu się wydarzyło według ciebie.
– Powiedz mu – zaproponował Śpiewak, majtając nogami pod stołem.
– Umarł – powiedział mag chłodno.
– To źle – rzekł chłopiec. – Kiedy pogrzeb?
– Odbył się sto lat temu. Nie spodziewaj się dziś deseru.
Kolejny tom nosi tytuł Drugi krąg i z początku opowiada o perypetiach Kamyka na smoczej wyspie, którą bohater niezwykle ciepło wspomina. Podejmuje jednak trudną decyzję i postanawia powrócić do Królestwa. Poznaje między innymi Nocnego Śpiewaka, o którym była już wzmianka w I tomie. I tutaj się zatrzymam. Szczerze? Gdy przeczytałam o tym, co ten dzieciak musiał przejść, jak był traktowany, poniżany i bity, to aż serce mi stanęło. Ze względu na swój nietypowy wygląd (czarne futerko, które pokrywało jego całe ciało) stał się świetnym sposobem na rozrywkę dla ludzi, był po prostu zabawką. Nie zrozumiem rozrywki cyrkowej z udziałem zwierząt, a co dopiero ludzi, którzy są zamykani w klatce, od czasu do czasu dostaną jedzenie, lecz częściej są po prostu bici i to nie dłonią czy szpicrutą, a na przykład ciężkim łańcuchem, którym dodatkowo są przywiązani do podłogi czy ściany. Są traktowani gorzej niż więźniowie. Ten ohydny proceder przeraża jeszcze bardziej, kiedy cierpi niewinne dziecko, które nie może się bronić. Czytając to wszystko, miałam zwyczajnie łzy w oczach. Ciekawe jest też samo wyjaśnienie dlaczego dostał takie imię – otóż był on niczym nocne stworzenie jak na przykład wilk czy sowa, które wydają charakterystyczne dźwięki. Kamyk zaprzyjaźnia się z nim oraz innymi chłopcami, którzy również posiadają szczególny dar. Postanawiają założyć Drugi Krąg. A cóż on oznacza? To nic innego jak zgrupowanie ludzi, których połączyły trzy rzeczy – przyjaźń, zdolności magiczne i nienawiść do dawnych nauczycieli. Na jaw dość szybko wychodzi fakt, iż nawet ci dorośli, których obdarzyli ogromnym zaufaniem, mają coś na sumieniu.
Gladiator uwielbiał również czatować na tych, którzy błądzili myślami po manowcach i walił znienacka trzciną w pulpity zagapionych chłopców. Z Kamykiem mógł co prawda próbować tej sztuczki dowolnie długo, co najwyżej zainteresowałby, co nagle poruszyło się w jego polu widzenia, za to biedni koledzy młodego maga wystraszeni podskakiwali pod sam sufit.
W trzecim tomie, zatytułowanym Kamień na szczycie, bohaterowie postanawiają osiedlić się w odległej krainie położonej w górach. Zamieszkiwał ją kiedyś Wiatr Na Szczycie. Jednak zanim uda im się dotrzeć do bezpiecznego azylu, muszą doprowadzić do końca wszystkie swoje sprawy z przeszłości. A nowe niebezpieczeństwa czekają na nich dosłownie tuż za rogiem…
Tak straszliwie pragnął cudu. Tak bardzo chciał obudzić się pod tym drzewem z okropnego snu, mieć znów dwanaście lat, odwrócić się i zobaczyć śliczną, roześmianą matkę z koszem świeżo zerwanych jabłek. Ale cud się nie wydarzył.
Natomiast w ostatnim, czwartym tomie (Piołun i miód), przyjaciele znajdują się w Northlandzie, kraju, który ogarnęła wojna. Nie można tutaj wypowiadać słowa „magia”, bowiem budzi wiele negatywnych emocji. Jednak u niektórych rodzi szacunek. Król tej krainy, z początku nieufny wobec gości, z czasem zaczyna ich coraz bardziej lubić i w końcu postanawia ich wykorzystać w nadchodzących wojnach. Jeszcze większą sympatią obdarza ich dobra królowa, która staje się w pewnym momencie ich najlepszą przyjaciółką w północnym królestwie.
Miał ochotę wykrzyczeć prosto w twarz królowi wszystkie oskarżenia, żale, dać upust gniewowi. Zdawało mu się, że powietrze wokoło ścięło się jak galareta, po czym skręciło w szklisty lej, na końcu którego widział jedynie poruszające się usta northlandzkiego władcy. Czuł przemożną chęć, by skierować strumień mocy wprost do jego gardła, aby zadławił się swymi kłamstwami i ogniem.
Oprawa graficzna
Co mam powiedzieć, skoro jestem wzrokowcem, i to chyba największym jakiego widział świat czytelniczy. Okładki zostały stworzone z niezwykłą starannością. Na każdej widnieją najważniejsze dla danego tomu postaci. Która najbardziej mi się spodobała? Chyba ta czwartego tomu, bowiem idealnie oddaje jego tytuł i przyciąga wzrok, a płomienie sprawiają wrażenie, jakby zaraz miały naprawdę poparzyć nasze ręce. Śmiało mogę przyznać, że gdybym napotkała te książki w księgarni, nie potrafiłabym przejść obok nich obojętnie i najpewniej wszystkie tomy zabrałabym do kasy, a z księgarni wyszła biedniejsza o dość ładną sumkę. Ktoś może stwierdzić, że okładki są strasznie minimalistyczne, że ktoś poszedł po linii najmniejszego oporu, jednak ja uważam, że jest wręcz przeciwnie – właśnie to, że znajduje się na nich tak mało szczegółów, jedynie najważniejsze postaci, sprawia, że zapadają one głębiej w pamięć.
Czy ta przygoda była wciągająca?
Mam być szczera? Jeśli tak, to z całą pewnością odpowiadam, że nie. Zdziwieni? Sama jestem zaskoczona, bowiem w sieci można natrafić na wiele opinii, z których wynika, że seria Kroniki Drugiego Kręgu to wspaniałe książki, od których trudno się oderwać. Niestety, nie podzielam tych odczuć. Dodatkowo miewałam niekiedy wrażenie jakbym czytała recenzję zupełnie innych powieści… Owszem, czasem nie chciałam odkładać lektury na bok,, ale takich momentów było naprawdę mało. Czuję się wręcz rozczarowana. Autorka miała fajny pomysł na fabułę, stworzyła ciekawych bohaterów (puchowe smoki, Tkacze Iluzji), ale to nie sprawiło, że książki mi się nie dłużyły. Często patrzyłam na numer strony i byłam zaskoczona, że przeczytałam tak niewiele. Może wpływ na to miała też czcionka – przyznacie, że jednak trudno czytać książkę, jeżeli ta ma tak małe literki, że przydałoby się szkło powiększające… Nie żartuję. Po chwili lektury zwyczajnie miałam ochotę zabrać się za coś innego. Najpierw łudziłam się, że może tylko pierwszy tom tak wygląda, sięgnęłam więc po następne z wielką nadzieją, która zaraz szybko zniknęła. Muszę przyznać, że w serii tej pojawiło się kilka ciekawych zdarzeń. Jednak dla mnie czegoś tu zabrakło, historia zwyczajnie mnie nie urzekła. Autorka w sposób dość nieprzewidywalny pokazuje, jak wiele można w życiu zdziałać dzięki sile przyjaźni. Nie można jej też odmówić poczucia humoru, bo znalazło się go dość sporo tutaj, jednak jej stylu nie nazwałabym lekkim. Może zwyczajnie miałam zbyt duże oczekiwania i zbyt wielki zapał przed rozpoczęciem lektury? Który z każdą przekręconą stroną stawał się coraz mniejszy i mniejszy, aż w końcu ostatecznie zgasł, niczym dogasające ognisko podczas biwaku? Przyszło mi jeszcze do głowy, że ogromna szkoda, iż nie zdecydowano się na umieszczenie kolorowych bądź też czarno-białych ilustracji. Myślę, że zdecydowanie podniosłyby one atrakcyjność całej serii!
A zwycięzcą jest…
W tym momencie należałoby zadać pytanie, czy któryś z tomów szczególnie przypadł mi do gustu. Trudne pytanie, bowiem wszystkie były utrzymane w tym samym stylu i na tym samym poziomie, co nie zdarza się zbyt często (brawa dla autorki). Ale wskazałabym chyba tutaj Naznaczonych błękitem, gdyż przedstawione tam historie i wydarzenia najbardziej mnie wzruszyły oraz wywołały szereg skrajnych emocji. I to tam poświęcono najwięcej miejsca moim ulubionym bohaterom, czyli Kamykowi i Nocnemu Śpiewakowi.
Dodając dwa do dwóch
Podsumowując, seria Kroniki Drugiego Kręgu to historia, która pokazuje, jak ważna jest przyjaźń. Z przykrością muszę stwierdzić, że chociaż nie zabrakło tutaj humoru, a autorka stworzyła szereg intrygujących postaci i na ich drodze postawiła niebezpiecznych wrogów to jednak opowieść zwyczajnie mnie nie porwała. W pewnym momencie zorientowałam się nawet, że czytam już tylko po to, by dobrnąć jakoś do końca Z każdym kolejnym tomem miałam wrażenie, że coś coraz bardziej się rozjeżdża i że ta historia coraz bardziej się ode mnie oddala. Po raz pierwszy od dłuższego czasu mam do czynienia z równaniem: ładna okładka nie równa się równie pięknej treści. Może kiedyś podejdę do tej serii jeszcze raz i może ona mi się ostatecznie spodoba, ale dziś jestem raczej rozczarowana. Jednak nie zniechęcam do twórczości Ewy Białołęckiej, być może dla was będzie bardziej ekscytująca.
Tytuł: Naznaczenie błękitem, I tom
Autor: Ewa Białołęcka
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 384
ISBN: 978-83-7686-653-6
Tytuł: Drugi krąg, II tom
Autor: Ewa Białołęcka
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 372
ISBN: 978-83-7686-654-3
Tytuł: Kamień na szczycie, III tom
Autor: Ewa Białołęcka
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 312
ISBN: 978-83-7686-684-0
Tytuł: Piołun i miód, IV tom
Autor: Ewa Białołęcka
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 382
ISBN: 978-83-7686-698-7