Ile słodkości! „Wiśniowe serce” — recenzja książki

-

Z początku była tak droga, że na luksus degustowania mogli sobie pozwolić jedynie najzamożniejsi. Od jej cudownego smaku i zapachu można się uzależnić, dlatego niektórzy mówią o niej, że działa jak narkotyk. Posiada ona swój magiczny składnik — tryptofan, który po spożyciu jest w organizmie przekształcany w serotoninę, popularnie nazywaną hormonem szczęścia.  O czym mowa? Oczywiście, że o czekoladzie! Mimo że jest tak popularna i dostępna praktycznie w każdym sklepie, wciąż pozostaje jedyna w swoim rodzaju, niezastąpiona.

Gdy zaczniemy ją odpowiednio formować i dodawać różne składniki, powstaną nam praliny. Prócz smaku, czekoladki te mogą różnić się także wyglądem. Bywają minimalistyczne, bogato zdobione i całkowicie niestandardowe, zaskakując kształtem, fakturą i kolorami. Gdy zrobione własnoręcznie słodkości opakujemy w nietuzinkowy pojemnik, uzyskamy bombonierkę. Ta urocza i pięknie brzmiąca nazwa pochodzi (jak łatwo się domyślić) od francuskiego słowa bonbon (cukierek).  Można śmiało powiedzieć, że te nieraz artystycznie owinięte praliny, wraz ze swoją różnorodną zawartością, to spełnienie marzeń łasucha, wielbiciela słodkości i konesera wyjątkowych smaków.

Cathy Cassidy w swojej serii nawiązała do tych apetycznych słodyczy. Czy treść pierwszego tomu, Wiśniowego serca, spowodowała, że pociekła mi ślinka? Czy czytanie, podobnie jak jedzenie czekolady, zwiększyło w mojej krwi ilość hormonu szczęścia? Zapraszam do zapoznania się z recenzją.

Nastoletnie przygody

Trzynastoletnia Cherry ma wybujałą wyobraźnię i w dodatku jest niepoprawną marzycielką. Żyje we własnym świecie fantazji. Niestety…Wisienka nie zdobywa swoimi opowieściami zbyt wielu przyjaciół. Zwłaszcza dorośli nie rozumieją jej wyobraźni, przez co często wpada w kłopoty. Jej życie zmienia się diametralnie, kiedy ojciec postanawia przeprowadzić się wraz z nią do swojej nowej dziewczyny. Zamieszkają zatem w pięknym domu, na klifie. Wydawałoby się, że to spełnienie marzeń, jest jednak jeden mały szkopuł, bo wraz z nową mamą, dziewczyna zyskuje także cztery dodatkowe siostry. I wszystko idzie dobrze, dopóki Cherry nie zakochuje się w chłopaku, który należy do Honey, jednej z córek wybranki jej taty. Nie trzeba chyba dodawać, że ta ostatnia nie jest zachwycona i zrobi wiele, by wyeliminować konkurencję. Podczas gdy wszyscy są pochłonięci tworzeniem domowej wytwórni czekolady, Wisienka musi wybrać pomiędzy lojalnością wobec zołzowatej siostry a nieodpartym urokiem romantycznego Shaya.

Słodycz, ach, ta słodycz

Podobnie jak różowa okładka w kolorowe babeczki, które chce się schrupać, treść także ma w sobie olbrzymią ilość cukru. Pierwsza część serii Bombionierki to opowieść o nastoletniej miłości i dylematach z nią związanych. To także historia o więzach rodzinnych, przyjaźni, akceptacji w społeczeństwie i poszukiwaniu szczęścia.  Styl autorki jest niezwykle płynny i wciągający, który pod osłoną lekkości da młodszemu czytelnikowi wiele do myślenia. Jednakże starszego odbiorcy raczej nie zaskoczy. Opisy i dialogi są tutaj świetnie zrównoważone, dzięki czemu nie grozi nam nuda. Całość jest dobrze przemyślana i spójna. I chociaż mamy kilku negatywnych bohaterów, to jednak pod tą warstwą słodkości i oni wydają się być w porządku. Nikt na nikogo za nic się nie gniewa, wszyscy się kochają. Idylla jak okiem sięgnąć.

Kreacje bohaterów

Książka skupia się na głównych postaciach — Wisience i jej pierwszej miłości. Przyjaźń pomiędzy Cherry i Shayem jest pokazana bardzo delikatnie, szczerze i niewinnie. Niestety cała reszta występujących w książce osób to jedynie tło. Oprócz imion i tego, że są dobrzy i mili (jak wszystko w tej historii), nie wiemy nic. Na ostatnich stronach powieści mamy niby podane informacje o poszczególnych siostrach (wiek, zainteresowania i tym podobne), jednak w samej historii wszyscy zachowują się niemal identycznie.

Dla młodszych odbiorców. Tylko

Bombonierki to seria dla młodszych czytelników, starszych może znużyć nieco zbyt naiwna narracja i lukier, od którego aż trzeszczą zęby. Zdecydowanie nie należy podchodzić do tej historii z dużymi oczekiwaniami, gdyż jest ona napisana językiem prostym, a jej treść bywa przewidywalna, schematyczna i nudna. Raczej nie będzie się podobać osobom starszym niż piętnasty, szesnasty rok życia.

Ile słodkości! „Wiśniowe serce” — recenzja książki
Tytuł:
Wiśniowe serce

Autor: Cathy Cassidy

Wydawnictwo: IUVI

Liczba stron: 280

ISBN: 978-83-79660-48-3

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

„Wiśniowe serce” to słodka aż do bólu powieść dla młodszych odbiorców. Lekka, niezobowiązująca, momentami zabawna.
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Wiśniowe serce” to słodka aż do bólu powieść dla młodszych odbiorców. Lekka, niezobowiązująca, momentami zabawna. Ile słodkości! „Wiśniowe serce” — recenzja książki