Idziemy na solo. „Solo” – recenzja książki

-

Książki z gatunku New Adult nie tylko dobrze się sprzedają, ale i pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Wybierz jakiekolwiek imię żeńskie, a na pewno zostało już napisane co najmniej sto pozycji z tak nazwaną bohaterką. Zawsze znajdzie się też jakiś bad boy, bo bez takiego protagonisty nie ma przecież dobrej historii. Powstaje więc pytanie: czy Solo jest nam w stanie zaoferować coś nowego?
Twarda sztuka

Data nie jest najbardziej otwartą osobą na świecie, a mimo to – a właściwie właśnie dlatego – jej dwaj najlepsi przyjaciele i partnerzy biznesowi zapisują ją na eksperyment psychologiczny, zakładający, iż za pomocą kilku pytań można poczuć więź z drugą osobą. Zamknięta w sobie, ale uparta dziewczyna zgadza się na wzięcie w nim udziału. Tak poznaje Adama, który zaprasza ją na obejrzenie sparingu. Jako wielka fanka sztuk walki przystaje na ofertę… i tak oto zostaje nam przedstawiony tytułowy Solo, nasz sexy bad boy. I jak to zwykle bywa, dopiero wtedy zaczynają się prawdziwe kłopoty.

Prawa New Adult

Solo łamie kilka ważnych zasad powieści New Adult. Po pierwsze, główna bohaterka to nie jakaś tam trzpiotka, która nie wie, czego chce od życia. Data to konkretna osoba, nie dająca sobie w kaszę dmuchać. Po drugie, świat sztuk walki to dla niej nic nowego, sama potrafi skopać tyłek i tylko sparingi bez konkretnych zasad są dla niej nowością. Po trzecie i najważniejsze, romans pomiędzy nią a Solo wcale nie jest taki zwyczajny, jak może się to wydawać. Autorka ma w zanadrzu nie tylko porządnego twista, ale też kilka chwytów, od których serce zabije wam mocniej.

Bal debiutantek

Nie lubię, gdy recenzja zawiera sformułowanie „bardzo dobry debiut”. Czy to oznacza, że dana książka jest niezła tylko w kontekście debiutu? Jeśli wyszłaby spod pióra publikowanego już autora, to byłaby zła? Pozwolę sobie więc ominąć takie oceny i nadmienię tylko, że owszem, to pierwsza powieść w karierze literackiej Anny Dan, ale nie ma to nic do rzeczy.

Narracja w Solo jest bardzo łatwa w odbiorze, fabuła wciąga od pierwszych stron, a potem nie pozwala się oderwać. Tajemnic tylko przybywa, a kartki same obracają się w poszukiwaniu odpowiedzi.

Typ niepodrygujący

W książce pojawia się wiele postaci i chociaż niektóre są na scenie tylko na chwilę, zapadają  w pamięć. Od typków wyglądających, jakby spędzili w więzieniu kilka ładnych lat, po nerdów i rozgadane gospodynie, każda ma cechy wyróżniające ją z szarego tłumu. Najbardziej jednak rzuca się w oczy Lala (mój osobisty faworyt), z wyglądu łysy łobuz, który za twarzowe dostałby odsiadkę, ale nie dajcie się zwieść jego powierzchowności! Nie zdradzę wam szczegółów tylko napiszę że poznawanie go kawałek po kawałku to największa przyjemność tej książki.

I oczywiście Data, jedna z nielicznych głównych postaci kobiecych w gatunku New Adult, która nie podejmuje głupich decyzji. Nawet w sytuacji ekstremalnej zachowuje zdrowy rozsądek. Jest tak poukładana, że aż nierzeczywista i chociaż rzecz jasna odczuwa emocje, często bardzo silne, nigdy nie dramatyzuje. Trochę szkoda, bo uwielbiam dramę, ale z drugiej strony ciekawie czytało się historię osoby tak logicznie podchodzącej do życia.

Sprawy sercowe

Jak już wspomniałam, ta książka nie lubi wpasowywać się w ramy, więc i co do romansu odbiega on od normy. Uczucie pomiędzy bohaterami zamiast rozwijać się powoli, pojawia się znienacka (chociaż wytrawny czytelnik od razu wyczuje, co się święci).

Solo, niby taki bad boy, ale w rzeczywistości to człowiek podobny do Daty, poukładany i poważny. Oczywiście sceny, kiedy podnosi się na drążku, absolutnie mi nie przeszkadzały, ale jest on w tej historii więcej niż tylko sexy klatą. Z początku jego wycofanie i rządzenie się mnie denerwowały, ale biorąc pod uwagę, co przydarzyło mu się w przeszłości, to zachowanie również zyskało w pewnym momencie sens.

Coś nowego

Solo to nie jest typowy romans, chociaż ja z początku miałam wrażenie, że i owszem. To książka o mocy przyjaźni i radzeniu sobie z traumami. O tym, jak poczucie winy może nas zmienić. Jeśli liczycie na łatwe rozwiązania i pytania, na które odpowiedzi przychodzą bez problemu, to ich tutaj nie znajdziecie. Powieść jest przepełniona nieoczywistościami i alegoriami do sztuk walki. To nie poetycka proza, ale czerpie z natury i legend. I tak pani Hanna, gospodyni, każdego przyrównuje do ptaka, a Solo opowiada historię o mistrzu Yang.

Wiele się tu mówi o władzy. Czym jest? Czy warto wszystko kontrolować? Data i Solo pokazują sobie tylko kawałki siebie, pomimo tego zaczyna ich łączyć coś, co każe im się na siebie bardziej otworzyć. Do jakiego stopnia są jednak w stanie odpuścić i obdarzyć zaufaniem? Czy ich traumy staną się spoiwem związku czy wręcz przeciwnie? Odkrycie tego może was porządnie zaskoczyć. Poza tym, czytając o nich, dowiecie się również sporo o Lali, a jego naprawdę warto poznać.

Idziemy na solo. „Solo” – recenzja książkiTytułSolo

Autor: Anna Dan

Wydawnictwo: Jaguar

Ilość stron: 336

ISBN: 978-83-7686-939-1

Premiera: 13 stycznia

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„Solo” to romans New Adult, który można polecić nie tylko fanom gatunku. Postaci są tu barwne i realistyczne, a fabuła wciąga od pierwszych stron. Anna Dan zafundowała nam naprawdę dobrą, dopracowaną lekturę, której bohaterowie podbijają serce.
Maddie Pawłowska
Maddie Pawłowska
Miłośniczka historii wszelkiej maści i faktury. Tak zabawna, że śmieje się ze swoich żartów najgłośniej. Ma tatuaż Slytherina na pół uda i tyle pieniędzy wydaje na książki, że nie stać jej już na narkotyki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Solo” to romans New Adult, który można polecić nie tylko fanom gatunku. Postaci są tu barwne i realistyczne, a fabuła wciąga od pierwszych stron. Anna Dan zafundowała nam naprawdę dobrą, dopracowaną lekturę, której bohaterowie podbijają serce.Idziemy na solo. „Solo” – recenzja książki