I zostało ich… „Dom soli i łez” – recenzja książki

-

Kiedy sięga się po powieść, ma się wobec niej konkretne oczekiwania. Chcemy, by dostarczyła nam niezapomnianych wrażeń, zainteresowała, zadziwiła, dała do myślenia. Zwracamy uwagę na styl autora bądź autorki, sposób kreacji świata oraz bohaterów opowieści, to, jak twórca poradził sobie z przedstawieniem wydarzeń, i stopniowanie napięcia. Ile osób, tyle wymagań odnośnie danego tytułu.

Zdarza się jednak tak, że po przeczytaniu książki mamy co do niej mieszane uczucia. Jeden aspekt przypadł nam do gustu, inny okazał się źle poprowadzony czy rozpisany. To, co podoba nam się w danej pozycji, zostaje zestawione z jej minusami, przez co w ogólnym rozrachunku nie wiemy, jaką ocenę wystawić utworowi i co o nim sądzić.

Po przeczytaniu Domu soli i łez miałam spory dylemat. Z jednej strony jest historia, od której nie można się oderwać, z drugiej… Czasami warto zwrócić uwagę na to, co tak naprawdę tworzy dobrą książkę. Autor bądź autorka wymyśla historię, później przechodzi ona wiele popraw, w końcu trafia do księgarń (oczywiście jest to uproszczony system wydawania utworu), zyskuje popularność, prawa do jej wydania zakupują firmy z innych państw. Do czego zmierzam? Bardzo duże znaczenie w procesie odbioru tytułu ma sposób jej przedstawienia czytelnikowi. Erin A. Craig nie jest polską pisarką, wiadomo zatem, iż jej powieść została przetłumaczona na nasz język. I tutaj pojawia się pewien problem.

Warto zwrócić uwagę na fakt, iż tłumaczenie bywa kluczowe przy odbiorze pozycji. Zły przekład i błędna redakcja tekstu sprawiają, jak w przypadku Wiedźmy morskiej Sarah Henning (w tłumaczeniu Dominiki Maculewicz), że nawet dobra opowieść traci na wartości, stając się małym potworkiem wydawniczym.

Jak wielki wpływ miało tłumaczenie Domu soli i łez na mój odbiór tytułu?

Ciągle w żałobie

To już kolejny pogrzeb, w jakim uczestniczy Annaleigh. Tym razem musi pożegnać swoją starszą siostrę – Eulalie. Dziewczyna zginęła w tragicznych okolicznościach. Wcześniej bohaterka oddała Soli rodzicielkę i trzy siostry. Po wyspach krążą plotki, że nad dziewczętami wisi klątwa, wszystkie giną w młodym wieku.

Protagonistka zna życie tylko w żałobie. Nie uczestniczy w przyjęciach, nie wybiera się dalej niż na pobliskie wyspy, nie nosi pięknych barwnych strojów. Ona i jej siostry znają tylko ból po utracie ukochanej osoby i łzy.

Śmierć Eulalie nie jest jednak taka jak inne. Annaleigh czuje, że stoi za nią coś jeszcze… Ktoś jeszcze. Czy jej siostra rzeczywiście uległa śmiertelnemu wypadkowi? A może protagonistka ma rację i ktoś ją zabił?

Wciągająca opowieść…

Nie da się ukryć, że Dom soli i łez to wciągająca i interesująca powieść. Historia zaczyna się od pogrzebu jednej z sióstr głównej bohaterki, po nim dowiadujemy się o tym, że dziewczyna straciła inne bliskiej jej sercu osoby. Poznajemy także wierzenia rodaków Annaleigh – chociażby to, iż ludzie pochodzą z Soli, więc muszą zostać jej oddani. Kawałek po kawałku zagłębiamy się w snutą przez Craig historię. Opowieść tragiczną, smutną, pełną zwrotów akcji, niebezpieczną, ale zarazem magiczną i urzekającą.

Erin wykorzystuje w powieści sporo znanych wątków, potrafi umiejętnie nimi żonglować i łączyć je, w tej pozycji każdy aspekt został przemyślany i odpowiednio podkreślony. Mamy więc motyw klątwy, która ciąży nad rodziną protagonistki. Na początku ona sama w nią nie wierzy, jednak kolejne wydarzenia rewidują pogląd dziewczyny na ten fakt. Pojawiają się nawiązania do znanych baśni i opowieści ludowych, jak choćby do historii o Kopciuszku i wierzeń związanych z udziałem w tanecznym korowodzie przez śmiertelników. Sam wątek tańca stanowi bardzo ważny element opowieści, silnie powiązany z oniryzmem i motywem drzwi.

Craig bawi się różnymi konwencjami literackimi i wspomnianymi wyżej wątkami. Jej utwór  łączy również kilka gatunków epickich – mamy chociażby romans, powieść przygodową, kryminał, a także sporo elementów powieści gotyckiej. A gdzieś pośród tego pojawiają się ciekawi i nietuzinkowi bohaterowie.

Tak, Dom soli i łez to pasjonująca i mroczna opowieść. Byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie…

… ale

Kiedy w tekście pojawiają się kwiatki w stylu rozsądny zapach bohaterki, kraba widzącego głupotę, świecenia putkami, siadania na kanapce czy opatrywania zranionych uczuć (a to tylko nieliczne z językowych tworków), czytelnik może zrobić jedno – załamać ręce. Trudno powiedzieć, czy to wina redakcji, czy tłumaczki (Joanna Lipińska), wiadomo jednak, że takie chochliki pojawiły się i mocno zepsuły wrażenie, jakie wywarła na mnie książka.

Podsumowanie

Jak więc ocenić książkę? Oto jest pytanie. Ze względu na wykształcenie zwracam uwagę nie tylko na wykreowany przez twórcę świat i jego elementy, ale także na język, jakim jest napisana powieść, i błędy pojawiające się w książce. Oczywistym okazuje się fakt, iż nie unikniemy ich w utworach, do przeważającej większości pozycji wkradają się jakieś chochliki. Tutaj jednak raziły w oczy i miały wpływ na odbiór całości.

Z drugiej strony jest powieść – naprawdę dobra i ciekawa, którą warto przeczytać. Wciągająca, nietuzinkowa, momentami budząca grozę, odbiorca chce poznać zakończenie historii i dowiedzieć się, co stoi za klątwą.

Dom soli i łez to dobra pozycja, jeśli chodzi o akcję, fabułę, bohaterów i wykorzystane w niej rozwiązania. Pojawia się jednak kilka sporych błędów, które mają wpływ na odbiór pozycji.

I zostało ich… „Dom soli i łez” – recenzja książkiTytuł: Dom soli i łez

Autorka: Erin A. Craig

Wydawnictwo: Feeria Young

Liczba stron: 432

ISBN: 978-83-663-8047-9

Więcej informacji o książce TUTAJ

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Ocena byłaby wyższa, gdyby nie jeden dość znaczący problem z książką. Sama powieść okazała się naprawdę interesująca i nietuzinkowa. Craig miesza ze sobą motywy i style literackie, ale robi to bardzo umiejętnie.
Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Ocena byłaby wyższa, gdyby nie jeden dość znaczący problem z książką. Sama powieść okazała się naprawdę interesująca i nietuzinkowa. Craig miesza ze sobą motywy i style literackie, ale robi to bardzo umiejętnie. I zostało ich… „Dom soli i łez” – recenzja książki