I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry

-

Zastanawiałem się, ile wody upłynie, nim twórcy TESO sięgną po motyw związany z ostatnią singlową odsłoną serii. Cóż… trochę czekaliśmy, ale warto było!
Drakula po liftingu

Wampiry. Krwiożercze istoty, obecne praktycznie w każdym świecie fantasy. Nic dziwnego, że postanowiono im poświęcić sporo uwagi w The Elder Scrolls Online. Fabularna otoczka nowego rozszerzenia dotyczy właśnie nich. Okazuje się, że krwiopijcy współpracują z lokalnymi wiedźmami zamioeszkującymi wzgórza okalające Skyrim. Za pomocą swojej magii i krwi nowych przyjaciół tworzą wynaturzenia, które mają im pomóc w podboju krainy. Do tego na podorędziu nasi wrogowie posiadają całkiem sporą liczbę wilkołaków. I cóż mamy zrobić innego, jak powstrzymać to diabelstwo? Chwytamy za oręż i rzucamy się w wir wszelkich zdarzeń. Na szczęście nie będziemy sami i powrócą postacie znane z poprzednich epizodów historii, na czele z Lyrisą Titanborn. To właśnie ona pomogła nam wyrwać się z domeny Molag Bala, gdy nasza dusza została skradziona.

I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry
Screen z gry

Swoją przygodę z Greymoor zaczynamy na wozie, słysząc od woźnicy, że „w końcu się obudziliśmy.” Brzmi znajomo? Najnowsze DLC jest wypchane nawiązaniami do The Elder Scrolls V: Skyrim, co nie dziwi, wszak fabuła dzieje się na części terenów, gdzie rozgrywała się ostatnia odsłona singlowej serii. W trakcie wędrówek natkniemy się nie tylko na easter eggi, ale także na Harrowstorms. Działa to na podobnej zasadzie, co smoki z Elsweyr. Na mapie co jakiś czas pojawia się tajemnicze, krwiste tornado. Gracze wspólnymi siłami muszą pokonać potwory i znaleźć sposób, aby powstrzymać rozszerzanie się niebezpiecznej plagi. W zamian otrzymają cenne doświadczenie oraz nowy ekwipunek.

Całe drzewko umiejętności nocnych wielbicieli krwi zostało całkowicie zmienione, aby stało się bardziej przystępne i korzystniejsze dla wirtualnego awatara. Wcześniej bycie wąpierzem stanowiło raczej ciekawostkę, a wielu użytkowników narzekało, że ich zdolności nie przydają się na dalszych etapach gry. Dodatkowo dostaliśmy możliwość przemiany w samego lorda wampirów. Wilkołaki także doczekały się pewnych ulepszeń, ale tutaj bez większych szaleństw. Wyrównano niektóre zdolności, aby także nie odstawały.

I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry
Screen z gry
Zostałem archeologiem!

Sporą nowością w dodatku jest system artefaktów. Dzięki niemu gracze mogą poszukiwać i tworzyć potężne przedmioty, które zapewniają bonusy w trakcie rozgrywki. Jednak nie tak łatwo je zdobyć, jak zdawało się na początku. Nasza postać musi rozwijać dwie umiejętności — odkopywania i skanowania znalezisk z użyciem pewnego ayileidzkiego przedmiotu. Im wyższy poziom władania szpadlem i wróżenia z magicznego dysku, tym łatwiej będzie nam uzyskać potężne antyki. Spokojnie, nie ogranicza się to tylko do jednego kliknięcia. W tej kwestii twórcy wprowadzili minigierki, co sprawia sporo przyjemności. Nie frustrują one i nie są przesadnie skomplikowane.

Aby odblokować te dające najlepsze premie, spędzimy niemało czasu na byciu archeologiem. Nagroda wszak jest warta dalekich podróży w dzikie ostępy. Zabawa nie kończy się jednak ze znalezieniem kolejnego dodatku do ekwipunku. Gracze mogą kontynuować poszukiwania i uzyskać nowe wyposażenie do swojego domu lub odnaleźć specjalnego, dwemerskiego psa.

I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry
Screen z gry
Oraz także grotołazem

Spora część dodatku dzieje się pod ziemią, dokładniej w Blackreach (Czarna Przystań). Była to ogromna lokacja, którą poznaliśmy zresztą w Skyrimie. Zamieszkała przez niezbyt przyjemnych falmerów, stworzona zaś przez krasnoludy. Według lore, miała ona łączyć wszystkie podziemne miasta dwemerów i stać się centrum ich królestwa w mroźnych rejonach Tamriel. Po tym, jak zniknęli, cóż… Ich byli niewolnicy zagospodarowali to miejsce na własny użytek.

Jednak w tym wypadku po Czarnej Przystani wesoło dreptają zmutowane potwory, które są tworzone przez wiedźmy. Poznamy wiele sekretów, ukrytych pod ziemią, przy okazji przerzedzając szeregi czarownic i ich popleczników. Sama lokacja jest świetnie wykonana i bardzo klimatyczna, przywraca nostalgię związaną z z jej odkrywaniem w The Elder Scrolls V: Skyrim. W sumie cały ten dodatek wprawia w melancholię.

I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry
Screen z gry
Nie tylko wampiry są zagrożeniem…

Niestety ZeniMax Online Studios nie przewidziało, bądź nie spodziewało się, tak wielkiego zainteresowania. Niedoczytywanie się tekstur, kłopoty z robieniem zadań (odpowiedni NPC się nie ukazywali) i problemy z serwerami. Albo spisek wampirów jest szeroko zakrojony i atakują strukturę sieciową, albo wydawca nie przyłożył się do kwestii technicznych. Miejmy nadzieję, że twórcy szybko naprawią te błędy i będzie można w pełni cieszyć się z możliwości dodatku. Bo naprawdę warto się nim zainteresować!

I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry
Screen z gry
Powrót do Skyrim to przyjemność!

Dodatek Greymoor podobnie jak Elsweyr, zaskakuje. I to pozytywnie! Znów otrzymujemy ciekawą historię, powracają znane postacie,a twórcy dodali nowe mechaniki. Przy okazji ulepszono wampiry i wilkołaki. Nie pozostaje nic innego, jak złapać za miecz, gruby płaszcz i ruszyć do walki z krwiopijcami. Warto też się zastanowić nad ochronnym kołnierzem na szyję…

I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry

  • Archeologia,
  • Dobrze poprowadzona fabuła,
  • Zmiany wilkołaków i wampirów,
  • Nowe drużynowe wyzwania dla graczy.

 

I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry

  • Stan techniczny na dzień premiery.

 

GrafikaMiastoGier

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

„The Elder Scrolls Online: Greymoor” jest niczym wino — im starsze, tym lepsze. Znów otrzymaliśmy świetny dodatek fabularny, który zaimplementował wiele nowych mechanik i ulepszeń. Gdyby tylko ta strona techniczna nie była w złym stanie…
Mateusz Zelek
Mateusz Zelek
Gdyby urodził się 65 milionów lat temu, to na pewno byłby dinozaurem. Ogromny fan prehistorycznych gadów i wszystkiego, co z nimi związane. Dziennikarz specjalizujący się w grach wideo i wiążący z nimi swoją zawodową przyszłość. Nie pogardzi także dobrą lekturą.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„The Elder Scrolls Online: Greymoor” jest niczym wino — im starsze, tym lepsze. Znów otrzymaliśmy świetny dodatek fabularny, który zaimplementował wiele nowych mechanik i ulepszeń. Gdyby tylko ta strona techniczna nie była w złym stanie…I znowu wylądowaliśmy w mroźnej krainie. „The Elder Scrolls Online: Greymoor” – recenzja dodatku do gry