Historia wojownika, historia świata. „Saga winlandzka” – recenzja mangi, tomy 1–2

-

Wikingowie to jedna z tych grup wojowników, która podbija wyobraźnię odbiorców kultury popularnej na całym świecie – ich obyczaje, bezkompromisowość, smykałka do dalekich podróży, zamiłowanie wojen oraz cała kultura przyciągają uwagę, rozbudzając pomysłowość również twórców. Łatwo tworzyć opowieści niewiele mające wspólnego z aktualną wiedzą historyczną, trudniej – oprzeć się na poznanych już faktach i być im w miarę wiernym. Makoto Yukimurze udało się narysować historię na wskroś wikińską, zanurzoną z jednej strony w naukowych ustaleniach, a z drugiej w bogatej wyobraźni. Saga winalndzka uwodzi, wciąga w nurt swojej opowieści i nie chce puścić.
Gdy liczy się przede wszystkim zemsta

Zaczyna się od oblężenia – jedni Frankowie próbują zdobyć gród drugich, ci pierwsi robią to w imieniu władcy Królestwa Francji i nie idzie im najlepiej. Sytuacji przygląda się grupa normańskich wojów, szukająca okazji zarobku. Ich przywódca, Askeladd, nie może wyjść z zaskoczenia głupotą nacierających, powtarzających wciąż i wciąż tę samą, nieprzynoszącą rezultatów strategię. Postanawia, że za połowę łupów on i jego żołnierze pomogą atakującym – jako swojego posłańca do głównodowodzącego Frankami wysyła więc Thorfinna, młodego wojownika, któremu w zamian za przyniesienie głowy przywódcy obrońców obiecuje zapłacić pojedynkiem na śmierć i życie ze sobą. Chłopak wywiązuje się z zadania, a wikingowie sprytem i podstępem nie tylko zdobywają gród, ale i wywodzą w pole swojego domniemanego sojusznika. Po powrocie do rodzinnej wioski dzielą się łupami, a Askeladd, zgodnie z przysięgą, staje do pojedynku z Thorfinnem i wygrywa w taki sam sposób, w jaki zwykle robi to na polu bitwy: doskonale wykorzystując słabe strony przeciwnika. Jak to się stało, że chłopak, który ponad wszystko pragnie zabić starszego wojownika, pływa z nim na rajdy i wykonuje nawet najbardziej ryzykowne polecenia? O tym dowiemy się z dalszej części mangi, zabierającej nas do czasu, gdy Throfinn był jeszcze radosnym smarkiem, biegającym po zielonych pastwiskach Islandii, słuchającym opowieści wujaszka Leifa o wspaniałej, zielonej, bogatej Winlandii. Mieszka z chorowitą matką, łagodnym, miłującym pokój ojcem i stara się wytrzymać z Ylvą, niezwykle wręcz pragmatyczną siostrą. Nic nie zapowiada wydarzeń, które zmienią tego lekkoducha w zaciętego, pałającego zemstą wojownika.

Jest XI wiek, Normanowie podbili część Wysp Brytyjskich i nie zamierzają się zatrzymać. Chrześcijaństwo coraz silniej zakorzenia się wśród ludów północy, nie spotyka się jednak z większym uznaniem wojowników.

Jedziemy! Chociaż droga będzie długa i wyboista

Makoto Yukimurę zdążyliśmy już poznać w fenomenalnych Planetes, wydanych w Polsce przez J.P. Fantastica, teraz przyszedł czas, by z dalekiej przyszłości cofnąć się o milenium i zobaczyć, jak – być może – wyglądało życie mieszkańców i mieszkanek Europy, uwikłanych w nieustające konflikty o władzę, bogactwa oraz przetrwanie. Kolejna, praca tego artysty, która ukazała się w naszym kraju nie bez powodu nosi miano „sagi” – przedstawia nam długą, rozciągniętą w czasie historię Thorfinna, tego uroczego dzieciaka, rzuconego w wir zupełnie niezależnych od niego wydarzeń rzucił w ramiona jednej z wikińskich grup najemnych, żyjących od jednego rabunku do drugiego, zmusił do nauki posługiwania się sztyletami oraz podejmowania coraz bardziej ryzykownych przedsięwzięć, by tylko dopiąć celu. Zanim poznamy wszystkie zdarzenia, jakie ukształtowany Thorfinna z pierwszego rozdziału, trochę czasu minie – bohater w międzyczasie weźmie udział w kolejnych potyczkach Danów, rabujących i zdobywających kolejne ziemie Wysp Brytyjskich. A przecież na horyzoncie nie pojawiła się nawet jeszcze tytułowa Winlandia – jak Amerykę Północną (prawdopodobnie była to dzisiejsza Nowa Funlandia, prowincja wchodząca w skład współczesnej Kanady) nazwał Bjarni Herjólfsson, a w późniejszym czasie zasiedlił Leif Eriksson – ten wujek, co opowiadał dzieciakom o swoich podróżach kupieckich. Naprawdę – wiele wydarzeń i przygód, również historycznych, jeszcze przed tak protagonistą, jak i nami, czytelnikami.

Czy Saga winlandzka obejmie również innych niż Thorfinn bohaterów mangi – na razie nie wiadomo, ale pokaźna liczba tomów oraz burzliwy okres historyczny sugeruje, że jest to całkiem możliwe. Już teraz Yukimura zaserwował nam kilka frapujących, zapowiadających ciekawą opowieść kadrów dotyczących Askeladda, którego związek z Normanami nie jest tak nieskomplikowany, jak początkowo mogłoby się wydawać. A sam rodowód tej postaci – wiele obiecuje.

Na pewno jest na co czekać, w końcu w Japonii wydano już bowiem 26. część Sagi winlandzkiej, a kolejne rozdziały wciąż powstają. Podejmując decyzję co do polskiego wydania, Hanami postawiło na edycję w formacie dwa w jednym, nie ograniczyło się także wyłącznie do papieru, swoim czytelniczkom i czytelnikom zaoferowało również cyfrową wersję (wasze półki mogą woleć ten wariant). Na dodatek te 26. – czy też 13. w polskim wydaniu – tomów przeczytamy naprawdę szybko, Yukimura bowiem doskonale panuje nad narracją, świetnie rozplanowując sceny bardziej dynamiczne i te dotyczące codzienności bohaterów i bohaterek, dzięki czemu odwracamy kolejne strony zapominając, na przykład, że zaraz nasz przystanek i wypadałoby jednak zwracać uwagę na świat zewnętrzny.  Jedno jest pewne, mangowa historia o Normanach wciąż trwa, a na wypełniające kadry barwne postaci czeka niejedno wyzwanie, niekoniecznie wyłącznie wojenne.

No to, do łodzi!

Saga winlandzka to rasowa opowieść historyczna – zahaczająca z jednej strony o fakty, a z drugiej o fantazję jej autora, w efekcie serwując czytelniczkom i czytelnikom naprawdę smaczną potrawę pełną przygód, radości, ale również cierpienia czy śmierci. Yukimura sprawnie prowadzi nas przez kolejne wzloty i upadki Thorfinna oraz powiązane z nimi losy przedstawianych, całkiem krwawych bitew. Strasznie trudno oderwać się od lektury.

saga winlandzka

 

Tytuł: Saga winlandzka

Autor: Makoto Yukimura

Liczba stron: ok. 450/tom

Wydawnictwo: Hanami

podsumowanie

Ocena
10

Komentarz

„Saga winlandzka” to manga sprawnie łącząca ustalenia historyczne z fantazją autora – jednocześnie warsztatowo dobrze przygotowana i wciągająca. Lektura obowiązkowa dla wszystkich szukających porządnych komiksów historycznych.
Agata Włodarczyk
Agata Włodarczykhttp://palacwiedzmy.wordpress.com
Nie ma bio, bo szydełkuje cthulusienki.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Saga winlandzka” to manga sprawnie łącząca ustalenia historyczne z fantazją autora – jednocześnie warsztatowo dobrze przygotowana i wciągająca. Lektura obowiązkowa dla wszystkich szukających porządnych komiksów historycznych.Historia wojownika, historia świata. „Saga winlandzka” – recenzja mangi, tomy 1–2