Ach, ten Sebastien de Castell… Jak go nie kochać? Nie wiem… Z każdym kolejnym tomem coraz bardziej ubóstwiam tego autora! Znacie ten moment, kiedy myślicie, że pisarz już niczym was nie zaskoczy, a później jednak okazuje się coś zgoła innego? Cóż, jeśli chodzi o książki tego pana, to mam tak za każdym razem i czuję się cudownie, gdy po przeczytaniu powieści mogę stwierdzić, że się myliłam!
Jak daleko oczy poniosą
Falcio, Brasti i Kest kolejny raz (chcąc nie chcąc) zostają wplątani w intrygi książąt Tristii. Ci, bo przecież nie może być spokoju przez dłuższy czas, jak zwykle zaczynają spiskować, co by tu zrobić, aby nie dopuścić do osadzenia Aline na tronie. Poza tym plotka głosi, że sami Bogowie sprzeciwiają się, objęciu władzy przez dziewczynkę. To jednak nie wszystko. Na dodatek mamy fanatyków religijnych, którzy „wysługują się” się Inkwizytorami, oraz asasynów. Jeśli obdarte peleryny chcą wygrać, muszą rozwikłać zagadkę i odnaleźć tego, kto pociąga za sznurki, co może okazać się trudne. Czy tym razem przeciwnik nie będzie zbyt potężny?
Good job!
Powyższy zwrot jest krótkim, ale idealnym podsumowaniem Krwi świętego. (Dla niezorientowanych, jest to trzeci tom serii Wielkie Płaszcze. Recenzję Ostrza zdrajcy znajdziecie tutaj, a Cienia rycerza tu. Tak na marginesie, jeśli jeszcze nie poznaliście sławnego trio, powinniście szybko nadrobić braki, bowiem z tymi bohaterami nie można się nudzić, a ich przygody dostarczają nam pełną gamę emocji). W moim odczuciu ta powieść, jest najlepszą, która wyszła spod pióra de Castella. Wow! Naprawdę wow! Czytając poprzednie tomy, byłam zauroczona światem, wykreowanym przez autora, ale moja fascynacja coraz bardziej się pogłębia. (Jeszcze trochę i nabawię się obsesji). Uwielbiam sposób, w jaki Sebastien de Castell snuje opowieść. Przy tej książce nie można się nudzić, bowiem czytelnikowi zostało zafundowane tyle „atrakcji”, emocji i skoków ciśnienia, że głowa mała. Jak to zwykle bywa w Wielkich Płaszczach, nie zabrakło także sporej dawki humoru, który uwielbiam!
I… akcja!
Kolejny raz wraz z Falciem rozpoczynamy przygodę i zagłębiamy się w świat mrocznych tajemnic, wierutnych kłamstw oraz sieć intryg i licznych niebezpieczeństw. W poprzednich tomach cyklu, tak i teraz możemy znaleźć kilka bardziej nużących fragmentów dotyczących przemyśleń wspomnianego przed chwilą bohatera. Podobnie zresztą jak wcześniej zostają nam one zrekompensowane przez genialne pojedynki i sporą dawkę adrenaliny, zaserwowane nam w wyśmienitej postaci dzięki de Castellowi. Bodajże przy Cieniu rycerza narzekałam troszeczkę na przydługi i niezbyt porywający początek książki, ale tym razem nie mam takich zastrzeżeń. Krew świętego wciąga czytelnika w świat, gdzie toczą się niesamowite przygody, zamyka w swoich szponach i nie chce puścić! (Zaczęłam się jednak poważnie obawiać o to, co zgotuje nam de Castell w tomie czwartym [ostatnim]. Niemalże wznoszę modły do bogów, by poziom powieści się utrzymał, bo co jak co, ale poprzeczka wisi naprawdę wysoko. Liczę jednak na to, iż dobra tendencja będzie trwać, że każda następna część jest lepsza od poprzedniej).
Z bohaterami za pan brat!
Niezmiernie uwielbiam zarówno Falcia, jak i Brastiego oraz Kesta. Ich interakcje to mistrzostwo! Chyba nie ma w literaturze podobnej bandy, którą tak kocham. Cóż, są niewątpliwie wyjątkowi. Mogę napisać wam jeszcze, że nie tylko sławne trio „szaleje” w tej części. Mam wrażenie, iż Krew świętego obfituje w większą liczbę ciekawych i intrygujących postaci niż poprzednie tomy. Czy każdy wróg nadal jest wrogiem? Cóż, z pewnością przekonacie się o tym, sięgając po powieść. Kolejny raz możemy obserwować zmiany, jakie zachodzą w naszych bohaterach, ich rozwój osobisty (ale patetycznie zabrzmiało…).
Ajajajaj…
Nie pozostaje mi nic innego, jak z czystym sercem polecić wam trzeci tom powieści Wielkie Płaszcze –Sebastiena de Castella. Jest to kawał dobrej fantastyki, ale także świetna przygodówka z elementami sensacji, kryminału, thrillera, a momentami nawet dramatu czy horroru (a i obyczajówka się znajdzie). Niby taki misz-masz, ale świetnie połączony! Tutaj wszystko zgrywa się ze sobą idealnie. Mamy bardzo dynamiczną historię, która w połączeniu z genialnymi bohaterami i interesującą opowieścią daje niesamowitą, intrygującą całość. Niejednokrotnie byłam zaskoczona rozwiązaniami, jakieautor wcielił w życie, i zwrotami fabularnymi. Jestem pod wrażeniem. Z niecierpliwością czekam na czwarty tom!
PS ta okładka jest boska!
Tytuł: Krew świętego
Autor: Sebastien de Castell
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 602
ISBN: 9788366071810