Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowej

-

Krótka rozgrywka, w której celem jest zdobycie władzy i chwały. Czy może być coś lepszego niż wybór ulubionej rasy i pokierowanie jej działaniami, dzięki którym wejdziemy w posiadanie królewskiej korony na kolejne sto lat? Proszę Państwa, oto najnowszy tytuł od Muduko – Królewski wyścig!

Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowej

Dawno temu, w królestwie Ewalii…

Żyły sobie cztery klany: rycerze, czarodzieje, ludzie lasu oraz gnomy i gobliny. Zgodnie z tradycją, raz na sto lat wysyłają swoich najlepszych reprezentantów do udziału w wyścigu, którego główną nagrodą jest zaszczyt wyboru nowego króla. Rozpoczynamy turniej o najwyższą stawkę!

Co znajdziemy w środku?
  • Pięć plansz, z jakich tworzy się tor wyścigu. Karty startu i planszy znajdują się na przeciwległych końcach. Kafelki można układać w kilku różnych aranżacjach, dzięki czemu każda rozgrywka przebiega w nieco inny sposób,
  • Szesnaście pionków graczy, po czterech reprezentantów każdego klanu, z których jedna strona stanowi aktywną postać, a rewers – uśpioną,
  • Dwanaście żetonów zwycięstwa – dzieli się je na starcie po równo dla każdego gracza,
  • Pięć żetonów punktów, ulokowanych na każdej planszy. To dla tych, co nie zdążą dotrzeć do mety,
  • Cztery kostki z konkretnymi akcjami (opisanymi niżej).

Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowej

Rozpoczynamy grę!

Zabawę zaczyna najmłodszy gracz, a tury przebiegają w przeciwną stronę do ruchów wskazówek zegara. Każdy uczestnik rzuca czterema kostkami z akcjami i następnie je wykonuje. Jest jednak kilka reguł: nie można zrobić danej czynności więcej niż dwa razy z rzędu, mamy sposobność przesuwać pionki innych biegaczy, ale zawsze w kierunku mety, oraz na każdym polu stoi maksymalnie czterech reprezentantów, dlatego w razie konieczności posuwamy się do przodu, aż trafi się wolne miejsce.

Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowej

Kościana akcja

W Królewskim wyścigu mamy sześć różnych akcji:

  1. Rozproszenie: bierzemy w dłoń do czterech pionków (sami wybieramy, iloma postaciami chcemy zagrać) i kładziemy kolejno jednego zawodnika na jednym polu (za wyjątkiem jeziora, bo do uwolnienia z wody trzeba innej akcji),
  2. Pogoń: przenosimy jednego biegacza na pole, gdzie znajduje się najbliższy przeciwnik. Ten na przodzie nie może oczywiście wykonać tej czynności, ale ma szansę doganiać graczy, którzy przekroczyli metę,
  3. Kąpiel: pozwala przenieść zawodnika do jeziora lub go z niego uwolnić; to jedyny sposób na pokonanie wodnej przeszkody,
  4. Kradzież: zabieramy żeton zwycięstwa przeciwnikowi (za wyjątkiem tych, którzy już ukończyli grę, im nie wolno nic kraść).,
  5. Usypianie/Wybudzanie: wybieramy jednego rywala i wprowadzamy go w stan uśpienia; nie można wykonywać nim ruchów do momentu, aż ponownie nie zostanie przez kogoś wybudzony. Na szczęście da się usypiać maksymalnie trzech z czterech członków klanu,
  6. Kopia: powielamy akcję z innej kostki, jednak nie więcej niż dwa razy w ciągu jednej tury.
Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowej
Chwała zwycięzcom!

Gdy tylko pierwszy gracz przekroczy metę, dostaje trzynaście punktów. Kolejni gracze zdobywają kolejne punkty. W przypadku gry dwuosobowej, kończy się ona w momencie, gdy wszyscy czterej zawodnicy przekroczą linię mety. Ci, co nie zdążyli dobiec do końca, dostają punkty zdobyte na trasie. Oczywiście do całości podlicza się też żetony (dające po dwa punkty za sztukę). Zwycięzcą jest ten, kto ma najwięcej punktów, lub w przypadku remisu – biegacz zajmujący najwyższe miejsce na podium. Banalne? Otóż niekoniecznie, czasami wystarczy odrobina szczęścia i zajęcie drugiego, trzeciego i czwartego pola na mecie, by ogłosić zwycięstwo.

Królewski wyścig – wrażenia ogólne  

Najnowsza kościanka od Muduko to bardzo przyjemna planszówka. I chociaż cała zabawa nie trwa dłużej niż kwadrans, to idealnie nadaje się dla gości, którzy czekają na kawę lub poczęstunek. Zasady są na tyle proste, że w zabawie mogą bez problemu uczestniczyć nawet i młodsze dzieciaki niż w rekomendowanym wieku powyżej siedmiu lat. Sama rozgrywka okazała się bardzo dynamiczna.

Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowej

Autorem oryginalnej gry jest Eric Claverie, zaś ilustracje do niej wykonała Jiahui Eva Gao. Na uwagę zasługuje zwłaszcza śliczne, bajkowe wydanie oraz nawiązania do fantasy. Wszak nie ma lepszego uczucia, kiedy cały królewski wyścig wygrywa niepozorny gnom, zostawiając walecznego rycerza daleko w tyle.

Gra nadaje się dla dwóch osób, ale najlepszą zabawę zapewnia czteroosobowa rozgrywka. Wiele się tu dzieje, a każdy rzut kością może wywrócić dotychczasowe plany do góry nogami. To naprawdę udany tytuł wyścigowy, który mogę śmiało polecić zarówno początkującym graczom, rodzicom, jak i osobom szukającym krótkich do rozegrania planszówek. Całość aż prosi się o jakiś ciekawy dodatek lub rozszerzenie planszy.

Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowejTytuł: Królewski Wyścig

Liczba graczy: 2-4

Wiek: 7+

Czas rozgrywki: 15 minut

Wydawnictwo: Muduko

 

 

 

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Muduko, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

„Królewski wyścig” to bardzo prosta i szybka w rozgrywce kościanka, w której dużą rolę odgrywa nie tyle losowość, ile strategia. Czasami bardziej opłaca się zająć trzecie i czwarte miejsce na podium, by zdobyć zwycięstwo, niż bycie pierwszym i pozostanie bez królewskiej korony. Na plus baśniowe wydanie fantasy.
Patrycja Wieleba
Patrycja Wielebahttps://portafortunas.pl/
Herbatoholiczka, miłośniczka prozy Philipa K. Dicka, absolutnie zakochana w bajkach Disney'a. Fanatyczka kotów, zakochana w Deanie Winchesterze i Thorze, bierze kąpiele do soundtracka Władcy Pierścieni i próbuje rozgryźć walkę na miecze w Wiedźminie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Królewski wyścig” to bardzo prosta i szybka w rozgrywce kościanka, w której dużą rolę odgrywa nie tyle losowość, ile strategia. Czasami bardziej opłaca się zająć trzecie i czwarte miejsce na podium, by zdobyć zwycięstwo, niż bycie pierwszym i pozostanie bez królewskiej korony. Na plus baśniowe wydanie fantasy. Gloria Victis! „Królewski wyścig” – recenzja gry planszowej