Gdy zabraknie pomysłu. „Beyond” – recenzja 2. sezonu

-

Nie wiem, czemu to sobie uczyniłam. Co mnie podkusiło, aby obejrzeć drugi sezon Beyond, zwłaszcza że pierwszy w ogóle nie przypadł mi do gustu. Był nijaki, bez dobrego konceptu, wlókł się niemiłosiernie, a główny bohater okazał się tak denerwujący, że zamiast jemu kibicowałam antagonistom.

Dlaczego więc zdecydowałam się na kontynuowanie mojej przygody z tą produkcją? Miałam bowiem skrytą nadzieję, niewielką, ale zawsze jakąś, że druga odsłona okaże się jednak lepsza. Twórcy odrobią lekcje, postarają się wymyślić coś bardziej oryginalnego, Holden odkryje, co to charakter… Jak powiedział Benjamin Franklin – Kto żyje nadzieją, umrze głodny. I ja rzeczywiście umierałam, wiele razy – każdy odcinek wywoływał agonię, fabuła była bardziej dziurawa niż szwajcarski ser, a bohaterowie to najgorzej wykreowane postaci, jakie kiedykolwiek widziałam w serialu.

Gdy zabraknie pomysłu. „Beyond” – recenzja 2. sezonu
Kadr z serialu „Beyond” HBO Polska
Koszmar Beyond

Holden próbuje wieść normalne życie. Ma dziewczynę, pracę, kochającą rodzinę – zrobi wszystko, by nie komplikować sobie (i przy okazji najbliższym) życia. Tylko łatwiej powiedzieć niż zrobić. Mężczyzna stara się, ale jakoś nic nie wychodzi tak, jak trzeba – w pracy mu nie idzie, nie może kontrolować swoich mocy, w jego związku także nie dzieje się za dobrze. Wszystko sprzysięgło się przeciw bohaterowi? Raczej to protagonista nie potrafi wziąć się w garść i załatwić sprawy raz a dobrze. No ale czego wymagamy od Holdena – bohatera, który jest jak wydmuszka, pusty w środku?

Beyond to doskonały przykład tego, jak nie tworzyć postaci. W swoim życiu widziałam już całkiem sporo seriali, jednak w żadnym bohaterowie nie denerwowali mnie tak jak w tym obrazie. Naprawdę nie wiem, jak można włożyć tak mało wysiłku w wykreowanie ciekawych osobowości. Jeśli to zadanie przerosło twórców, mogli przynajmniej postarać się i stworzyć choć przyzwoitych protagonistów i antagonistów. Tymczasem zarówno ci dobrzy, jak i źli są jednowymiarowi, pozbawieni charakterów, papierowi i po prostu nudni.

Holden ma problemy miłosne? Nie obchodzi mnie to. Tom trafia do więzienia? To też nie wzbudza żadnych emocji. Demony wydostają się z Królestwa? Trudno. Żaden aspekt serialu, żaden bohater, żadne fabularne rozwiązanie nie są w stanie wywołać u mnie jakiejkolwiek reakcji z jednej prostej przyczyny – wszystko zostało tak przedstawione, że widz nie łyka tej nieciekawej historyjki.

Holden…

Wyobraźcie sobie bohatera, który cały czas ma jedną minę (zbolałego człowieka), nie umie wykrzesać z siebie cienia emocji (jedynie krzyk wychodzi mu dobrze), a do tego miota się, a jego czyny nie mają sensu. Niby chce pokonać Puste Niebo, ale w sumie jakoś mu się z tym nie śpieszy, okłamuje bliskich, wodzi dziewczynę za nos i jest ogólnie zły, że los bywa taki niesprawiedliwy. Mam ochotę porównać jego poczynania do biegu kury, której pozbawiono głowy.

Gdy zabraknie pomysłu. „Beyond” – recenzja 2. sezonu
Kadr z serialu „Beyond” HBO Polska

Ani jeden czyn protagonisty nie wzbudził we mnie emocji, sceny z Holdenem przyniosły bowiem więcej szkody niż pożytku. Biegał, krzyczał, nie panował nad mocami, uciekał, zdarzało mu się z kimś powalczyć. Ale jeżeli myślicie, że choć jedna sekwencja z tym Matthewsem wywołała jakiekolwiek emocje, muszę was rozczarować – jedyne, czego pragnęłam, to aby ta katorga związana z oglądaniem produkcji wreszcie się skończyła. Jasne, mogłam wyłączyć epizod lub przewinąć poszczególne sceny, ale wtedy moja recenzja nie byłaby rzetelna. To trzeba przeżyć, żeby móc opisać.

Charlie…

Ciągnie swój do swego – chyba te słowa najlepiej oddadzą relację Holdena i Charlie. Oboje to bezbarwne postaci, które więcej krzyczą i grożą niż działają. A jak już podejmą jakieś kroki, możemy się spodziewać małej apokalipsy. Protagonista zdecydowanie powinien być z Charlie, ta dwójka jest siebie warta, a sceny z nimi przecież już nie okażą nudniejsze. Naprawdę nie wiem, jak ktokolwiek mógłby polubić te charaktery.

Zastanawiam się także nad kwestią nakreślenia życiorysu duetu – chłopak był kilkanaście lat w śpiączce, o czym mówi nam pierwszy sezon Beyond, a dziewczyna… I tutaj pojawia się carte blanche. Wiem, że w serialu wspomina się o życiu bohaterki, ale ta informacja okazała się dla mnie na tyle nieistotna, że została wyrzucona z mojej pamięci i wspominając Charlie czuję tak, jakbym nie znała jej historii. Wszelkie dane o dziewczynie zniknęły, znam tylko jej imię i wiem, że czuje coś do protagonisty. Jeśli wypierasz z pamięci informacje dotyczące serialu, wiedz, że coś się dzieje (bynajmniej nie z twoim umysłem).

Jedyna jasna strona

Ten serial jest zły. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jeżeli dostajesz miałkich bohaterów i fabułę, która nie tylko okazuje się przewidywalna, ale także niedopracowana, trudno o jakieś cieplejsze uczucia względem takiego potworka. Historia nie ma sensu, widz zastanawia się, o co w ogóle całe to zamieszanie – demony na wolności, fałszywi agenci FBI, rodzinne dramaty… Nic się ze sobą nie łączy, to różne wątki, które są pozbawione sensu, nie przechodzą w siebie płynnie, a czasami urywają się w najmniej korzystnym ku temu momencie.

Gdy zabraknie pomysłu. „Beyond” – recenzja 2. sezonu
Kadr z serialu „Beyond” HBO Polska

Czyżby zatem Beyond można nazwać najgorszym serialem wszechczasów? Prawie. Jest bowiem malutki element, który ratuje go przed ogniem piekielnym. Tym plusem produkcji okazują się postaci dziewczyny Holdena i jego brata. Ich wątek jest najrozsądniejszy, ale także daleko mu do konkretnego, dobrego i trzymającego w napięciu, a relacja wywołuje w widzu choć iskierkę emocji.

Ta dwójka ma jakiś cel i chce go wypełnić, podejmuje dobre decyzje, ale ponosi także porażki. Przede wszystkim jednak nie są tak przeźroczyści jak Charlie i Holden. Willa i Luke potrafią wykrzesać z siebie jakieś emocje, może nie ma ich za dużo, ale w tym przypadku lepszy rydz niż nic.

Beyond rozczarowuje. Każdy odcinek pokazuje, że nakręcenie dobrego serialu, albo przynajmniej w miarę sensownego i interesującego, nie jest łatwym zadaniem. Do tego potrzeba konceptu, dobrze nakreślonych postaci, fabuły, która ma choć odrobinę logiki. Nieważne, że to produkcja fantastyczna, tego elementu jest w niej jak na lekarstwo. Muszę przyznać, że nie zdziwiła mnie informacja o tym, iż obraz został skasowany. Tak oczywiste błędy zobaczy każdy.

 

 

Serial obejrzałam dzięki uprzejmości

Gdy zabraknie pomysłu. „Beyond” – recenzja 2. sezonu

 

 

Monika Doerre
Monika Doerre
Dawno, dawno temu odkryła magię książek. Teraz jest dumnym książkoholikiem i nie wyobraża sobie dnia bez przeczytania przynajmniej kilku stron jakiejś historii. Później odkryła seriale (filmy już znała i kochała). I wpadła po uszy. Bo przecież wielką nieskończoną miłością można obdarzyć wiele światów, nieskończoną liczbę bohaterów i bohaterek.

Inne artykuły tego redaktora

2 komentarzy

Popularne w tym tygodniu