Wszystkie nasze strachy to laureat Złotego Lwa zeszłorocznej 46. Edycji Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Dla mnie to, oraz Dawid Ogrodnik grający główną rolę, było wystraczającym argumentem, by udać się do kina. Ale co sprawiło, że jury postanowiło nagrodzić właśnie tę produkcję?
Wybierając się na ten film, nie sprawdziłam, o czym jest, nie czytałam opisu, nie zerkałam na opinie i nie zastanawiałam się, czy warto go obejrzeć. Postać Daniela Rycharskiego także nie była mi znana, jednak dzięki temu z większą ciekawością i zaangażowaniem nadrobiłam braki w wiedzy o artyście już po seansie.
Co to są Strachy?
Daniel Rycharski to artysta grafik, zajmujący się tematyką wsi, religii, wiary i stosunku Kościoła Katolickiego do osób LGBT+ z perspektywy wierzącego geja. Film natomiast, w nieco zmodyfikowany i przekoloryzowany sposób, opowiada o genezie powstania jednej z najważniejszych jego wystaw – Strachów. Była ona eksponowana w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w 2019 roku i przedstawia las krzyży, a na nich ubrania osób homoseksualnych zamieszkujących wieś Kurówek, gdzie mieszka Rycharski, doświadczających dyskryminacji.
Jej główny eksponat, surowy drewniany Krzyż, to dzieło inspirowane historią pary nastolatek z Podkarpacia, które popełniły samobójstwo z powodu braku akceptacji. Natomiast postać Jagody, występująca w produkcji, jest ucieleśnieniem tej historii i przełożeniem jej na język filmowy.
Obecnie krzyże znajdują się na terenie wsi, przypominając mieszkańcom o problemie i pełniąc funkcję strachów na dziki.
Czego się boimy?
Na początku filmu twórcy przedstawiają nam klimatyczny obraz polskiej wsi, w której mieszka i tworzy Daniel Rycharski, gej noszący dres z tęczowymi paskami i odznaczającym się na szyi krzyżem, symbolem jego głębokiej wiary. Przez miejscowych traktowany jest jak niegroźny ekscentryk. Inaczej ma się sytuacja z innymi osobami homoseksualnymi zamieszkującymi okolicę. W końcu dochodzi do sytuacji, w której młoda dziewczyna, przez prześladowania i dyskryminację, odbiera sobie życie.
Gdy artysta postanawia zorganizować drogę krzyżową w intencji Jagody, napotyka na zdecydowany opór, zmienia się jego status, staje się wyrzutkiem, a na światło dzienne wychodzą wszystkie problemy tak zwanej „tolerancji”. Szczególnie uwidacznia się ona w jednej ze scen rozmowy Daniela z proboszczem, który wręcz wypluwa zdanie (parafrazując): Tolerujemy takich jak ty. Mamy tu więc przekrój najważniejszych i najbardziej palących problemów, z jakimi muszą się mierzyć osoby LGBT+.
Kto boi się bardziej?
Dawid Ogrodnik w głównej roli sprawdza się świetnie, chociaż porównując tę kreację z jego wcześniejszymi występami mam wrażenie, że nie pokazał stu procent swoich możliwości. Artysta w jego interpretacji czasem imponuje podejściem do życia i swojej twórczości, innym razem irytuje wręcz oślim uporem. Jego relacja z nieprzebierającą w słowach babcią, graną przez cudowną Marię Maj, jest jednym z najjaśniejszych punktów produkcji.
Bardzo dobrze wypada także młodsza i mniej doświadczona część obsady, jak Agata Łabno grająca Jagodę czy Oskar Rybaczek jako Olek. Na drugim planie jednak najbardziej „wybrzmiewa” Andrzej Chyra wcielający się w ojca Daniela. Jego milczenie jest tak wymowne, że mimo dosłownie kilku minut na ekranie, nie pozostawia zbyt wielkiego pola do interpretacji tego, jakie uczucia może żywić wobec syna.
Czy jest się czego bać?
Wszystkie nasze strachy może się wydawać filmem stworzonym pod najnowsze trendy, pod to, co aktualnie wzbudza w naszym środowisku największe kontrowersje i wzmacnia podziały. Jak jednak twórca ma poruszać tematy ważne i wartościowe? I kiedy? Czy nie najlepsza będzie chwila, w której wszyscy doświadczamy tej komentowanej rzeczywistości?
Filmowe nagrody są ważne, szczególnie te przy okazji których docenia się wartościowych, choć mniej znanych lub dopiero debiutujących twórców. Tu jednak ważniejsza jest aktualność i trafność przekazu.
Tytuł: Wszystkie nasze strachy
Reżyseria: Łukasz Ronduda / Łukasz Gutt
Rok: 2021
Czas: 1 h 30 min
*cytat z filmu