Dysonans poznawczy. „Łkające ryby i inne opowiadania” – recenzja książki

-

Wpadła wam może kiedyś w ręce książka Nad Niemnem, dość znanej polskiej autorki Elizy Orzeszkowej? Zapewne większość odpowiedzi będzie twierdząca, jednakże kwestia przeczytania wspomnianej powieści od deski do deski… wywołuje przede wszystkim uśmiechy. Fakt, nie jest to pozycja łatwa, kojarzona głównie z bardzo bogatych i mało emocjonujących opisów przyrody. Czy natura – sama w sobie, jako element świata przedstawionego – może zostać zaprezentowana w ciekawy i interesujący sposób? Jak najbardziej! Mało tego: potrafi być także bramą do wielu różnorodnych wątków, bez których kolejne przypowieści straciłyby znaczną część swojej treści.
Raj zrodzony z marzeń

Któż z nas nie marzy czasem, by naprawdę rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Wieść proste, ale szczęśliwe życie, koegzystować z otaczającą go przyrodą? W otoczeniu gór, rzek i lasów doceniać każdy dzień, cieszyć się pięknem wschodów i zachodów słońca? Brzmi na wskroś idyllicznie, prawda? Po głębszym zastanowieniu, taki obraz wydaje się wręcz nierzeczywisty, niczym fatamorgana na opanowanej przez skwar pustyni. Ale właśnie do takiego, na pozór nierealnego świata zabiera nas Chi Zijian. Dane jest nam poznać miejsce rodem ze starożytnych legend i baśni, gdzie człowiek budował swoją przyszłość współpracując z naturą, a nie niszcząc jej, próbując podporządkować ją własnym zamiarom. Niewielkie chińskie wioski przedstawiane w opowiadaniach są najprostszym przykładem biofilii – stanu, w którym ludzie są emocjonalnie związani z przyrodą i innymi żywymi organizmami. Wśród górskich lasów zwierzęta to nie tylko źródło pożywienia czy skór: to także towarzysze codziennych prac, przyjaciele, a nawet zwiastuny konkretnych wydarzeń. Ziemia odwdzięcza się za pracę i trud włożony w uprawę obradzając rolników warzywami i owocami, okoliczna przyroda w cyklu pór roku nadaje odpowiednie tempo codziennym obowiązkom. W tym czystym, wręcz dziewiczym świecie nawet prosta rzecz pokroju spaceru do lasu na grzyby, może skończyć się zaskakująco. Bo przecież drzewa zamieszkują te tereny o wiele dłużej niż ludzie, niosąc ze sobą zapomniane historie. Często wspominają je także mieszkańcy, żyjąc niezmiennie od lat, w zgodzie z dawnymi wierzeniami swoich przodków, pomagając sobie wzajemnie, dbając zarówno o dobro wspólnoty, jak i otaczającego ich świata.

Chyba najwyższa pora się przeprowadzić, prawda?

Piekło codziennych koszmarów

Zanim rzucicie na biurko szefa wypowiedzenie i zaczniecie pakować walizki, wstrzymajcie się na chwilę. Zastanówcie się, proszę, czy jesteście w pełni świadomi swojej decyzji. Wkroczycie bowiem do świata surowego i dzikiego, nieposkromionego przez ludzką cywilizację. Wrócicie do czasów i niebezpieczeństw dawno już zapomnianych przez zdecydowaną większość naszego gatunku. Kiedy ostatni raz zmartwił was śnieg za oknem, bo skojarzył się on wam z głodem i odmarzniętymi kończynami? A może miło wspominacie wiosnę, kiedy wiosce, w której mieszkacie nakazano zabicie krążącego po okolicy niedźwiedzia, napadającego o zmroku na stada krów? „Wioska” zresztą to w tym wypadku termin dość nieprecyzyjny – sugeruje bowiem szereg postawnych domków jednorodzinnych położonych niedaleko lasu bądź gór oraz przyjaźnie nastawionych do siebie sąsiadów, kłaniających się wzajemnie na powitanie. W przypadku opowiadań Chi Zijian pierwszy rzut oka to za mało – należy się przyjrzeć dużo dokładniej. Ujrzymy wtedy ludzi przepełnionych egoizmem, ponad wszystko stawiających własne dobro. Samotna wdowa nie zostanie przyjęta na ciepły posiłek, bo może chcieć uwieść gospodarza domu. Znalezione w lesie obfite pole grzybów trzymane jest w sekrecie nawet przed najlepszymi przyjaciółkami, a możliwość zarobienia dodatkowych pieniędzy całkowicie odbiera rozsądek i chęć troski o innych. Pośród wzniesień i wąwozów jeden błędny krok może skończyć się w najlepszym przypadku skręconą kostką, a w najgorszym pożarciem przez dzikie zwierzę. Ślub z miłości? To fanaberia bogatych mieszkańców miast. W puszczy za mąż należy wyjść jak najszybciej oraz urodzić jak najwięcej dzieci, by te mogły pomagać w uprawie roli. Jeśli przyjdą na świat chorowite i nie będą miały siły przenieść kosza ziemniaków do piwnicy, czekają je kopniaki oraz brak posiłku. Chorymi członkami rodziny co prawda należy się opiekować, ale w momencie, gdy niedołęstwo się przedłuża… nikt nie miałby pretensji o porzucenie „kuli u nogi”. Podobnie jest w przypadku kobiety, która nie może urodzić potomstwa – jeśli natomiast nie chce się o nie starać, przemoc oraz gwałt są rozwiązaniami jak najbardziej akceptowalnymi. Chwileczkę, dlaczego rozpakowujecie walizki i dzwonicie do szefa z przeprosinami? Zmieniliście zdanie?

Niejednolita szarość

Świat, w którym przyszło nam żyć pełen jest sprzeczności i złożoności, wypełniają go niezliczone wręcz odcienie szarości. Biel i czerń są tak samo ulotne jak pojęcia dobra i zła: chcielibyśmy by były jasno i precyzyjnie określone… jednak to wciąż tylko życzenie. Chi Zijian w swych dziewięciu opowiadaniach, napisanych z perspektywy trzeciej osoby, zabiera nas do miejsca, gdzie spędziła dzieciństwo: do powiatu Mohe w prowincji Heilongjiang, najbardziej na północ wysuniętego punktu Państwa Środka. Niewielka wioseczka położona tuż przy granicy z Rosją, przesiąknięta folklorem, baśniami i legendami, trwa niezmiennie w swym śnie od wielu już lat, opierając się postępowi cywilizacji. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy życie w przeszłości to koszmar, czy marzenie. Pewne jest natomiast, iż żyjący tam ludzie starają się żyć w zgodzie ze swoimi przekonaniami. A w dzisiejszych czasach nie każdy może sobie na to pozwolić. 

Dysonans poznawczy. „Łkające ryby i inne opowiadania” – recenzja książki

 

Tytuł: Łkające ryby i inne opowiadania

Autor: Chi Zijian

Wydawnictwo: Kwiaty Orientu

Liczba stron: 185

ISBN: 978-83-951590-4-6

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Lektura obowiązkowa, nie tylko dla ludzi zainteresowanych kulturą Orientu. „Łkające ryby i inne opowiadania” powinien przeczytać każdy. Dosłownie. Tylko poznając punkt widzenia innych, możemy zbudować pełny obraz świata, w którym żyjemy. 
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Lektura obowiązkowa, nie tylko dla ludzi zainteresowanych kulturą Orientu. „Łkające ryby i inne opowiadania” powinien przeczytać każdy. Dosłownie. Tylko poznając punkt widzenia innych, możemy zbudować pełny obraz świata, w którym żyjemy. Dysonans poznawczy. „Łkające ryby i inne opowiadania” – recenzja książki