Dwie strony barykady. „Riese” – recenzja książki

-

Seria Metro posiada jedno z najlepiej rozwiniętych i najciekawszych uniwersów we współczesnej literaturze. W dużej mierze jest to związane z faktem, że Dmitry Glukhovsky oddał swój świat w ręce fanów – pozwolił im tworzyć, rozwijać go, a co ważniejsze wydawać historie z nim powiązane w formie pełnoprawnych publikacji książkowych. Szukając w zakamarkach pamięci, nie potrafię odnaleźć drugiego autora, który dałby zezwolenie innym pisarzom na podejmowanie takich działań względem swoich dzieł. Moim zdaniem jest to naprawdę wspaniałe – dzięki temu cykl Metro dociera do kolejnych czytelników, tym samym stając się coraz bardziej popularnym.
Powrót starych znajomych

Chwilę po rozpoczęciu lektury dowiadujemy się, że Remer i Iskra, których mieliśmy już okazję poznać w poprzednich publikacjach Roberta J. Szmidta (Otchłań, Wieża), wracają do gry i tym razem trafiają do kompleksu Riese, mieszczącego się pod Górami Sowimi. Po tytule możemy się domyślić, że podziemny obiekt odegrał w książce ogromnie ważną rolę, w mojej ocenie tak istotną, że śmiało mogę napisać, iż jest on jednym z głównych bohaterów powieści. Jednak poza dwójką protagonistów, o której wspomniałem powyżej, w powieści pojawia się również jeszcze jedna bardzo znacząca postać. Mianowicie chodzi mi tutaj o zarządcę całego Riese, czyli Pułkownika – w domyśle jest on osobą posiadającą pełną władzę nad ośrodkiem.

Słowo silniejsze niż amunicja

Nietrudno się domyślić, że jednym z głównych wątków fabularnych w całej powieści jest konflikt między Pamiętającym a Pułkownikiem. Zmagania obu bohaterów z każdą stroną nabierają tempa, robią się coraz interesujące, momentami do tego stopnia, że ma się ochotę krzyknąć – „STOP, już wystarczy tej dziecinady”. Muszę jednak przyznać, że najbardziej ich kłótnie robiły na mnie wrażenie podczas potyczek słownych, tak konkretnej i soczystej wymiany zdań jak w Riese nie widziałem już dawno w literaturze fantastycznej.

Bezdyskusyjnie autor poświecił sporo czasu na świetne przedstawienie oraz późniejsze rozwinięcie oby tych postaci i trochę nie ma się czemu dziwić, w końcu gdyby nie charakterystyczni i charyzmatyczni bohaterowie, to seria Metro straciłaby sens.

Tylko dla fanów

Muszę przyznać, bo w sumie nie ma co tego ukrywać, że Riese jest pierwszą książką z serii Metro, jaką przeczytałem w całości. Niestety brak solidnej wiedzy na temat losów ludzkości z poprzednich części trylogii Szmitda pod tytułem Nowa Polska, ale  i materiału źródłowego od Dmitriego Glukhovskiego, w dużym stopniu utrudnił mi zrozumienie pewnych zachowań bohaterów czy podejmowanych przez nich wyborów. Autor w żadnym stopniu nie ułatwił mi zapoznania się z tym uniwersum. Mimo że kilkukrotnie podejmował próbę opisywania świata na powierzchni, życia, które na przestrzeni lat diametralnie się zmieniło w tym uniwersum, to mało mi to pomogło. Niestety Riese jest książką tylko i wyłącznie dla czytelników, którzy mieli już kiedyś styczność z Metrem, dla pozostałych może być ono po prostu ciężkie do przyswojenia i interpretacji. To jednak nie zmienia faktu, że każdy z was powinien tak jak ja podjąć próbę przeczytania Riese, a po lekturze poszperać trochę w sieci i pozwolić sobie poszerzyć swoją wiedzę na temat tego świata.

Mistrz pióra fantastycznego

Mogę nie rozumieć i nie do końca lubić serię Metro, ale muszę obiektywnie przyznać, że w wydaniu Roberta robi ona na mnie piorunujące wrażenie. Takich pisarzy jak Szmidt, którzy mają świetny warsztat i nie boją się go używać, nie ma w Polsce wcale dużo. Sposób, w jaki autor bawi się słowem, rozbudowuje zdania, prowadzi dialogi jest po prostu genialny i obiema rękoma podpisuje się pod stwierdzeniem, że Szmitd to mistrz w swoim fachu.

Koniec końców to ciekawa książka

Jak już wspomniałem powyżej, nie jestem ogromnym fanem książkowego Metra, jednak muszę przyznać, że dzięki Riese może to się w końcu zmieni. Głównie ze względu na to, iż sposób, w jaki Szmidt przedstawił to uniwersum w swojej powieści, nawet trochę mnie zaciekawił – był dla niejednokrotnie niezrozumiały, ale to tylko i wyłącznie motywacją do tego, żeby zagłębić się w niego i poznać od podszewki. Tak naprawdę ciężko jest mi wystawić tej powieści jakąś konkretną ocenę, ponieważ fabuła nie była do końca porywająca tak, jakbym tego chciał, za to językowo i warsztatowo autor zrobił na mnie ogromne wrażenie i sprawił, że bardzo chcę zapoznać się z jego innymi publikacjami, których nie miałem okazji jeszcze czytać. Co nie zmienia faktu, że ocena musi być wyrazem moich obiektywnych przemyśleń, dlatego też Riese dostaje ode mnie 7, dlatego że mimo wszystko uważam ten tytuł za naprawdę ciekawy i godny polecenia.

Dwie strony barykady. „Riese” – recenzja książki


Tytuł: 
Riese

Autor: Robert J. Szmidt

Wydawnictwo: Insignis

Liczba stron: 448

ISBN: 978-83-66071-99-5

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Riese” to powieść fantastyczna ze względu na tematykę, ale również język – Szmitd dosłownie czaruje słowem. Już nie mogę się doczekać chwili, w której sięgnę po jego kolejne publikacje.
Damian Daszek
Damian Daszek
Miłośnik literatury fantastycznej, prozy polskiej, komiksów i gier wideo. Gra, czyta, pisze, ale tańczyć nie będzie, w ostateczności może coś zaśpiewać, ale na pewno nie za darmo.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Riese” to powieść fantastyczna ze względu na tematykę, ale również język – Szmitd dosłownie czaruje słowem. Już nie mogę się doczekać chwili, w której sięgnę po jego kolejne publikacje. Dwie strony barykady. „Riese” – recenzja książki