Dopóki śmierć nas nie rozłączy. „Tajemnica Marrowbone” – recenzja filmu

-

Hiszpanie znani są z ekspresji liryzmu w kinematografii. Ich dzieła noszą znamiona głębokich refleksji dotyczących egzystencji człowieka i wszelkich związanych z nią uczuć – namiętności, samotności oraz miłości. Emocjonalność i nastrojowość to główne fundamenty, na których opierają się doświadczenia życiowe bohaterów, ich walka z codziennością, stratą, cierpieniem czy tęsknotą. Wszystko to owiane jest strzeżoną nawet za cenę życia tajemnicą. Tak rzecz się ma również w nowym filmie Sergio Sancheza, mogącego pochwalić się także genialnym scenariuszem do hiszpańskiego magnum opus Sierocińca.
Rodzinna tajemnica

Do dużej, od lat niezamieszkałej i podstarzałej posiadłości na odludziu, uciekając przed koszmarem z przeszłości wprowadza się doświadczona przez życie samotna matka z czworgiem dzieci: trzema synami i jedną córką – tytułowa rodzina Marrowbone. Wkrótce ukochana rodzicielka wycieńczona nieustannymi problemami i straszliwą tajemnicą, którą cała rodzina zobowiązała się skrywać, zapada na ciężką chorobę i umiera. Na łożu śmierci opiekę nad pozostałymi pierworodnymi powierza najstarszemu, Jackowi (George MacKay). Ten przysięga stać na straży sekretu, dbać o bezpieczeństwo swojego najdroższego rodzeństwa oraz składa obietnicę, że zawsze będą trzymać się razem. Niedługo po tym dochodzi do napaści na zamieszkiwany przez nich dom. W efekcie domownicy stają się uczestnikami niewyjaśnionych i niepokojących zdarzeń, związanych w jakiś sposób z ich rodzinnym przekleństwem. To nie jest jedyny trapiący naszych bohaterów kłopot. Po śmierci matki, Rose (Nicola Harrison), ich poczucie jedności zostaje zagrożone przez widmo eksmisji i rozłąki, gdyż najstarszy z synów nie ma ukończonych jeszcze dwudziestu jeden lat, aby zostać prawnym opiekunem pozostałej kompani. Zaczyna się zatem walka nie tylko z dręczącymi demonami przeszłości, lecz także z ponurą rzeczywistością.

Dopóki śmierć nas nie rozłączy. „Tajemnica Marrowbone” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Tajemnica Marrowbone”
Jesteśmy jednością

W tle rozgrywanych tajemniczych wydarzeń w filmie reżyser znajduje także miejsce na uczucia żalu, radości, współczucia, strachu czy grozy. To właśnie one okalają głównych bohaterów, tworząc jednocześnie kontrast między nimi. Najstarszy z rodzeństwa, Jack, nieustannie dąży do zaznania miłości, troski i ciepła od poznanej niegdyś skromnej, wiejskiej dziewczyny imieniem Allie (Anya Taylor-Joy). Kolejny z braci, Billy (Charlie Heaton), odczuwa samotność, zazdroszcząc jednocześnie tego, że inni próbują walczyć o swoje szczęście, podczas gdy on pozostaje w odosobnieniu. Najmłodszy z chłopców, Sam (Matthew Stagg), potrzebuje czułości i zrozumienia dla swoich dziecięcych lęków, wizji oraz zapewnienia, że doświadczenia te nie są wytworem jego wyobraźni. I w końcu jedyna dziewczyna w ekipie, Jane (Mia Goth), najbardziej nie może pogodzić się ze śmiercią matki, próbuje zrekompensować sobie stratę, wkładając wszystkie siły w opiekę nad najmłodszym z synów Rose. Mimo różnic w obliczu zagrożenia rodzeństwo współpracuje oraz zawsze stara się tworzyć zjednoczony front.

Hiszpański sentymentalizm

Film Sancheza ciężko jednomyślnie uznać za horror. Groza jest tylko jednym z elementów kompozycyjnych, ubarwia przestrzeń i nadaje całości bardziej złowieszczy charakter. Jednak historia opowiedziana z perspektywy bohaterów zdecydowanie bardziej porusza do głębi aniżeli wywołuje strach. Hiszpański reżyser sprawnie i z wrażliwością konstruuje swoją opowieść. Buduje z emocji bramę, przez którą próbuje przemycić ludzkie słabości, najmroczniejsze zakątki psychiki, demony z przeszłości wciąż żywe i domagające się zaspokojenia, podświadome wierzenia oraz głęboko internalizowane pragnienia miłości, przyjaźni, azylu czy szczęścia. Obraz przeplatany oniryczną estetyką sprawia momentami wrażenie baśniowej krainy, w której dominują zło, zepsucie i aura nieustannego napięcia.

Dopóki śmierć nas nie rozłączy. „Tajemnica Marrowbone” – recenzja filmu
Kadr z filmu „Tajemnica Marrowbone”
Daj się zaskoczyć

Zdążyliśmy już chyba do tego przywyknąć (a kto jeszcze nie, to polecam obejrzeć inne hiszpańskie produkcje), że filmy pochodzące z Półwyspu Iberyjskiego przykładają dużą wagę do efektu zaskoczenia. W przypadku Tajemnicy Marrowbone jest podobnie. Finałowy twist zmienia zupełnie percepcję ukazanych wydarzeń, czyniąc obraz dwuwymiarową narracją o stracie i trudnościach pogodzenia się z nią. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z okrutnym światem, w którym ból, cierpienie i żal, próbują zostać osłodzone przez poczucie miłości, jedności i wspólnoty. Jednak wszystko to nabiera nowego znaczenia dopiero po zastosowaniu odpowiednich zabiegów koncepcyjnych, wzmacniających efekt końcowy.

Dopóki śmierć nas nie rozłączy. „Tajemnica Marrowbone” – recenzja filmu

 

Tytuł oryginalny: El secreto de Marrowbone

Reżyseria: Sergio G. Sánchez

Rok powstania: 2017

Czas trwania: 1 godzina 50 minut

 

 

 

Film obejrzeliśmy dzięki uprzejmości

Dopóki śmierć nas nie rozłączy. „Tajemnica Marrowbone” – recenzja filmu

Marcin Panuś
Marcin Panuś
Zafascynowany horrorem od najmłodszych lat. Twierdzi, że pierwszy film grozy obejrzał już w wieku sześciu lat. Wierny fan Freddy’ego Kruegera. Od postmodernistycznego kina woli stare dobre produkcje klasy B. Typ aktywisty i sportowca, z milionem pomysłów na siebie. Ceni sobie szczerość i otwartość u ludzi oraz bliższe relacje z innymi. Stawia na samorealizację poprzez zainteresowania i pasje. Może kariery badmintonisty nie zrobi, ale ma zadatki by być dobrym pedagogiem. W wolnym czasie lubi zagłębiać się w poezji. Wciąż podtrzymuje obietnicę, że kiedyś wyda swój skromny tomik.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu