Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Długo i szczęśliwie do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu W.A.B.
Umówmy się – rzeczywistości w reality show nie ma zbyt dużo, właściwie każdy jeden program, jaki udaje, że pokazuje nam prawdziwe, niewyreżyserowane życie, posiada scenariusz, który ktoś przemyślał, napisał i podporządkował nadrzędnej zasadzie telewizji: wynikach oglądalności. Ile w tych produkcjach prawdy? Trudno orzec, zapewne niewiele – a przynajmniej jest tak w przypadku fikcyjnego Długo i szczęśliwie, którego realizację będziemy śledzić w powieści Alison Cochrun pod tym samym tytułem. Bo to na planie tego programu główna gwiazda i producent zakochają się w sobie do szaleństwa.
Sezon inny niż wszystkie
Dev Deshpande wychował się na „Długo i szczęśliwie” – właściwie mógłby powiedzieć, że to właśnie ten program ukształtował jego wizję tego, co romantyczne oraz tego, jak powinna wyglądać miłość. Oglądając reality show, w jakim kobiety rywalizują o serce Księcia – ich randki, rozmowy, pełne uroku kolacje czy sugestie wspólnie spędzanych nocy, przyjął te obrazy za coś, do czego należy dążyć. Uczyniło go to świetnym producentem rzeczonego programu, mistrzem w prowadzeniu przyjętych do programu księżniczek, aranżerem romantycznych atrakcji oraz uniesień.
W tym sezonie jest jednak inaczej: niedawno zerwał z chłopakiem, Ryanem, również pracującym przy tym randkowym reality show, a wybrany Książę, multimiliarder i genialne dziecko technologii cyfrowych, Charlie Winshaw, ma zero ekranowej charyzmy – chociaż wygląda jak młody bóg. Niesamowicie pociągający, przemawiający do gustu Deva bóg. Na dodatek, showrunnerka, Maureen, postanawia przypisać opiekę nad męską gwiazdą programu właśnie producentowi o wielkim sercu. Gorzej i zarazem lepiej być nie mogło.
Dev dość szybko rozgryza Charliego, po jego zachowaniu, nagłych atakach paniki oraz specyficznym podejściu do wielu otaczających go sytuacji i rzeczy, orientuje się, że przyszło mu pracować z nieneurotypową osobą nękaną przez lęki. Nie żeby sobie z tym nie poradził. Wyzwanie jest inne – nie zakochać się beznadzieje w empatycznej, hojnej i tak po prostu po ludzku dobrej gwieździe programu, a co za tym idzie nie zrujnować sobie kariery i nie nabawić się kolejnego złamanego serca. Tyle że chyba Charlie również zmaga się z niespodziewanymi zupełnie uczuciami, a to może skończyć się tylko w jeden sposób.
Czy zechcesz zostać moim księciem?
Długo i szczęśliwie Alison Cochrun to powieść idealna na czas, gdy poszukujemy czegoś lekkiego, miejscami niepoprawnie romantycznego, ale jednocześnie zakotwiczonego w świecie rzeczywistym na tyle byśmy mogły i mogli uwierzyć w taką nieco inną bajkę o Kopciuszku w świetle reflektorów. U podstaw bowiem historia ta realizuje właśnie ten schemat: milioner spotyka ciężko pracującego, wiążącego koniec z końcem (choć ledwo) chłopaka, zakochują się w sobie, muszą przejść szereg prób i kryzysów, aby na znaleźć swój happy end. Przy czym pomagają im dobre wróżki: Jules, przyjaciółka i asystentka Deva, oraz Paris, specjalistka od wizerunku i przyjaciółka Charliego, czyli dwie najbliższe im na świecie osoby, którym bardzo zależy a tym, żeby ich kumple znaleźli szczęście i nie zawahają się, aby pociągnąć przy tym odpowiednio za sznurki czy zaaranżować to i owo. Obie, również, pierwsze zorientują się, oczywiście, co zaczyna dziać się między gwiazdą „Długo i szczęśliwie” oraz jej opiekunem.
Czy droga od poznania się do pełnego pluszu i szczeniaczków związku będzie prosta? Nie, oczywiście, że nie – i jak zwykle w przypadku romansu, cała płynąca z lektury przyjemność tkwi właśnie w tych wybojach.
A tych ostatnich czeka kilka na Deva i Charliego: pierwszy, jaki zauważamy, to lęki oraz fobie gwiazdy randkowego show, wynikające z nieneurotypowości jej umysłu. Nerwy, niskie kompetencje społeczne, zupełny brak doświadczenia w kwestii romantycznych związków z innymi ludźmi – niezależnie od płci – stawiają przed nowym opiekunem tego genialnego programisty nie lada wyzwania. Na jego szczęście Dev naprawdę szybko dostosowuje swoje zachowanie, dbając nie tylko o pomyślny przebieg nagrań, ale również o swojego podopiecznego. Wprowadzenie takiego bohatera do schematu powieści romansowej w połączeniu z okazywana mu empatią oraz zrozumieniem ze strony potencjalnego ukochanego naprawdę zasługuje na duży plus.
To jednak nie koniec wyzwań na drodze protagonistów – nie tylko bowiem Charlie zmaga się z bagażem problemów wynikających z tego, w jaki sposób działa jego mózg, Dev również ciągnie swoją walizeczkę, z wielkim, choć aktywnie ignorowanym i wypieranym przez tę postać napisem: depresja. Udawanie, że ona nie istnieje, już go wiele kosztowało – pytanie więc, co wygra: zaprzeczenie czy miłość, jakiej przecież pragnie, ale wciąż od siebie jakimś cudem odsuwa.
Cochrun naprawdę sprawnie rozpisuje te drobniejsze i większe psychologiczne problemy postaci, wplatając je w powoli rodzący się związek i prowadząc bohaterów ku ich wiadomemu od samego początku szczęśliwemu zakończeniu.
Powieść na smutek
Nie ma co ukrywać: Długo i szczęśliwie nie jest powieścią, która rzuci nas na kolana kunsztem literackim czy przełamywaniem schematów narracyjnych. Ale też – nikt nam nie obiecywał, że tak będzie. Alice Cochrun napisała uroczy, słodki, queerowy romans, który zradza się nieco wbrew wszystkiemu – okolicznościom, umowom, otoczeniu, heteronormatywnemu podejściu do tego, jak „powinny” wyglądać romantyczne związki. Chociaż wyłamuje się nieco konwenansom w kwestii budowania głównych bohaterów tego typu opowieści, sam schemat pozostaje nienaruszony. Każda i każdy szukający lektury pod tym właśnie względem bezpiecznej, a więc nie zaskakującej złamaniem imperatywu szczęśliwego zakończenia, znajdzie w niej coś miłego dla siebie.
Autor: Alice Cochrun
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Ilość stron: 400
ISBN: 9788383180281
Więcej informacji TUTAJ