Disneyowska podróż w czasie do lat 50. „Kaczogród. Na tropach jednorożca” – recenzja komiksu

-

Oto kolejny, dwunasty, tom serii Kaczogród. Tym razem Egmont zabiera nas do roku 1950, aby przybliżyć nam kolejne świetne komiksy Carla Barksa. Mitologia, egzotyczne wyprawy, klimatyczne opowieści okolicznościowe – w wydaniu znajdziemy wszystko to, co znamy i lubimy.

Na tropach jednorożca to kontynuacja serii, której każdy tom przedstawia czytelnikom dzieła Carla Barksa z określonych lat jego działalności. Jeśli komuś trzeba jeszcze przypomnieć, kim był ten artysta – stworzył on takie postaci, jak Wujek Sknerus, siostrzeńcy Donalda, Goguś. Słowem, Barks to twórca miasta Kaczogród, które rozwija się do dzisiaj. Egmont oddaje hołd temu autorowi, wydając kolejne tomy swojej serii w pięknej, twardej oprawie. Dzięki temu cykl Kaczogród nie tylko świetnie się czyta, ale też z dumą można go wyeksponować na półce. Każda kolejna część to swojego rodzaju podróż do dawnych czasów, wehikuł zabierający czytelników do minionych dekad. Łatwo można zauważyć, jak wiele się zmieniło przez lata w samym Kaczogrodzie, ale o tym za chwilę.

Bawiąc – uczy

Całość jak zwykle otwiera Przedmowa. W tym przypadku otrzymujemy ogólne rozeznanie w mitologii, która tak często gości w kaczym uniwersum. Okazuje się, że Barks, kiedy zdołał, przemycał do swoich utworów fragmenty wierzeń ludów z całego świata i różnych czasów. Złote runo, potwór z Loch Ness, latający dywan czy Atlantyda – użycie tych motywów nie tylko daje komiksowym kaczorom pretekst do podróży, ale także pozwala autorowi umieścić w historiach elementy edukacyjne! Moment, kiedy twórca powieści obrazkowych wykorzystuje potencjał swojej pracy, aby uczyć czytelników, jest moim ulubionym. Od czasu, gdy Don Rosa nauczył mnie wszystkiego o Templariuszach, Papcio Chmiel przybliżył dzieje Torunia, właśnie możliwości edukacji poszukuję w komiksach jako najbardziej pożądanej cechy.

Zimna Wojna dotarła do Kaczogrodu?

W Na tropach jednorożca czeka na nas to, za co kochamy twórczość Barksa. Długie, pełnowymiarowe komiksy poprzedzielane są krótkimi, jednostronicowymi historyjkami obrazkowymi. Autor zabiera czytelników w podróż w Himalaje (w poszukiwaniu tytułowego jednorożca), do Persji, na pustynie Arabii, ale także do mniej egzotycznych miejsc, jak las pod Kaczogrodem lub farma babci Kaczki. Tradycyjnie znajdziemy tu także oryginalne okładki oraz obrazy namalowane przez Barksa w oparciu o swoje historie. Zauważyłem też tutaj wyraźny znak tego, iż wydane komiksy powstały w latach 50. Jedna z historyjek przedstawia agentów obcej nacji, których hasło to: Precz z Ameryką!. Czyż nie brzmi to jak typowo amerykański strach przed komuną związany z Zimną Wojną?

Humor także dla dorosłych

Jeśli już o czasach mowa, komiksy Barksa są zaskakująco współczesne. Mimo iż od poprzedniego tomu dzieli je jedynie rok, przeskok w jakości i ich przekazie jest znaczący. Także humor autora stał się jakby dojrzalszy i bardziej subtelny. Moment, w jakim papuga Harry ucieka do klatki, gdy papużka, jego wybranka, przedstawia mu dzieci, dla których ma być ojcem? Mrugnięcie okiem do dorosłego czytelnika, gdy dorwał się on do komiksów swojego dziecka w latach 50.! Mamy też okazję oglądać rewolucyjny system żeglarski Donalda, który niczym Helios w rydwanie pogania batem zaprzężone do łodzi… rekiny!

Co się zmieniło przez siedemdziesiąt lat?

Warto jeszcze wspomnieć o pewnych różnicach, jakie łatwo zauważyć pomiędzy współczesnymi pracami Disneya a dawnymi wydaniami dzieł Barksa. Mam wrażenie, że postać wujka Sknerusa dalej się klaruje. Jego charakter nie jest do końca ustalony, potrafi nawet różnić się z historii na historię. Na jednym kadrze bohater to sknera do potęgi, jednak już za kilka stron gotowy jest zapłacić miliony dolarów za poszukiwania mitycznego jednorożca w Himalajach! Pokrywa nawet Donaldowi koszty podróży… Cóż, nie jest to Sknerus McKwacz, jakiego znamy dzisiaj. Co więcej, w historiach Barksa pojawiają się zwykli ludzie! I nie mam na myśli człowiekopodobnych stworzeń z czarnymi noskami, ale prawdziwych homo sapiens. Tego jeszcze w komiksach osadzonych w kaczym uniwersum nie widziałem, ale da się zauważyć, że w roku 1950 Carl Barks nie był pewny ostatecznego kształtu świata Kaczogrodu.

Podróż w czasie do lat 50.

Uwielbiam tę serię, która tworzy czytelnikom możliwość podróży w czasie do samych źródeł historii o Donaldzie, Wujku Sknerusie i kaczych siostrzeńcach. Tom jest niesamowicie ciekawy właśnie pod względem tego, jak bohaterowie się kiedyś zachowywali, jak wyglądał sam Kaczogród, co się zmieniło przez dziesięciolecia ich popularności. Co więcej, lektura komiksu przenosi czytelnika także w realia dawnej Ameryki. Wystarczy uważniej się przyjrzeć! Jak zawsze, świetna zabawa dla młodszych i starszych!

Disneyowska podróż w czasie do lat 50. „Kaczogród. Na tropach jednorożca” – recenzja komiksuTytuł: Kaczogród. Carl Barks. Na tropach jednorożca i inne historie z roku 1950

Autor: Carl Barks

Ilustratorzy: Carl Barks

EAN: 9788328159617

Liczba stron: 248

Wydawnictwo: Egmont

Więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
8

Komentarz

Klimat amerykańskich lat 50. aż wypływa z kart komiksu. Mitologia, wiedza i podróże w obrazkowym wydaniu. Wyostrzył się także humor Carla Barksa.
Piotr Tomczuk
Piotr Tomczuk
Futbolista amerykański, jeździec, bokser i podróżnik na część etatu. W wolnych chwilach czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce, nadrabia klasyki światowego kina i spędza godziny na próbach poznania najlepszych historii, które stworzyła kultura popularna. Miłośnik wszystkiego, co amerykańskie - znany też jako the Polish Cowboy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Klimat amerykańskich lat 50. aż wypływa z kart komiksu. Mitologia, wiedza i podróże w obrazkowym wydaniu. Wyostrzył się także humor Carla Barksa. Disneyowska podróż w czasie do lat 50. „Kaczogród. Na tropach jednorożca” – recenzja komiksu