Kto nie wracał wspomnieniami do czasów, gdzie grało się w Diablo 2 od Blizzard Entertainment z kumplami z osiedla czy szkoły, niech pierwszy rzuci oszczepem. Ja wracałem często, dlatego od czasu do czasu włączałem wspomniany tytuł, przechodziłem cały tryb normal wymyślnym buildem i ponownie zapomniałem o grze. Wiele lat czekania na następcę legendarnej dwójki i doczekaliśmy się – remastera. Pomijam Diablo 3, gdyż była/jest to po prostu dobra produkcja, jednak nie tak świetna, jak poprzednik.
Pod koniec września 2021 roku dostaliśmy odświeżoną wersję kultowej gry. Szałem okazała się wiadomość, że użytkownicy praktycznie każdej obecnej platformy otrzymają możliwość przypomnienia sobie, czym było Diablo. Z marszu powiem, że wyszło bardzo dobrze (szczegóły później)!
Niestety Nintendo Switch, ze względu na „swoje ograniczenia”, dostało biedniejszą wersję, z okrojonym multiplayerem. Nie ośmioro, a czworo śmiałków może zmierzyć się z Mroczną Trójcą. Szkoda, bo wydaje się, że tytuł jest wystarczająco dobrze zoptymalizowany, aby cieszyć się pełnią rozgrywki. Dodam jeszcze, że wersje konsolowe cierpiały na brak porządnego lobby, znanego z pierwowzoru. Po prawie roku sytuacja się poprawiła, ale tylko trochę, ponieważ tryb online ma dalej swoje bolączki, o których opowiem później.
Walka ze złem, nawet tym pokonanym
Zacząć trzeba od tego, że Diablo 2: Resurrected to kontynuacja wydarzeń z pierwszej części. Pan Grozy został pokonany przez bohatera, który to uwięził kamień duszy w swoim ciele, by powstrzymać ponowne przybycie Diablo do Sanktuarium. Niestety jednak, Najwyższy Zły okazał się zbyt silny i powrócił siać terror i zniszczenie. Do tego uwolnił swych braci, przez co zagrożenie tylko wzrosło, a my musimy mu sprostać.
Tak w skrócie rysuje się fabuła, która przeprowadza nas przez pięć aktów. Przemierzamy po świecie Sanktuarium śladem wędrowca, pokonując coraz to silniejsze hordy zła. Motywacja wydaje się narastać, gdyż im dalej idziemy na wschód, tym silniejsi jesteśmy.
Żeby walczyć, trzeba się nauczyć
Rozgrywka to rodowity hack and slash, a „dziadek” w 2000 roku był prekursorem gatunku. Rozpoczynamy grę jako jeden z bohaterów spośród siedmiu dostępnych klas postaci – Amazonka, Zabójczyni, Nekromanta, Barbarzyńca, Paladyn, Czarodziejka oraz Druid. Z czego Zabójczyni i Druid są śmiałkami z rozszerzenia Pan Zniszczenia (Lord of Destruction). Gotowym do walki wojownikiem mierzymy się z grupami przeciwników, którzy próbują nas utłuc. Cechą gry jest to, że nasza postać awansuje na kolejne poziomy, rozwijając swoje umiejętności, oraz zdobywa możliwość ubierania coraz to lepszego ekwipunku.
Tytuł oferuje wiele rozwiązań, więc nie jesteśmy zmuszeni do korzystania tylko z jednych właściwych ścieżek rozwoju. Każda klasa posiada ich kilka i całkiem dobrze możemy je dostosować do swoich upodobań. Kwestia ta została ulepszona względem oryginału poprzez dodanie łatki 2.4, o której później. Dodać trzeba, że naszym uzupełnieniem są najemnicy, a Ci wspierają nas swoimi atutami. Asortyment możliwych do zdobycia przedmiotów prezentuje się bujnie. Do dyspozycji mamy bowiem przedmioty różnej rzadkości, od pospolitych białych, po legendarne złote (żółte to unikaty). Całość urozmaicają runy, z których możemy tworzyć słowa runiczne w uzbrojeniu z otworami. Występuje również rzemiosło z wykorzystaniem kostki Horadrimów, z mnogą ilością receptur do wykorzystania.
Główne założenie rozgrywki to tak zwane farmienie. Samo przechodzenie fabuły będzie tylko preludium do tego, co czeka nas na sam koniec. Dodatkowo momentami możemy być zmuszeni powtarzać mapy z przeciwnikami, aby znaleźć odpowiedni sprzęt czy wbić level. Niektóre postacie, a raczej ich buildy, niestety tego wymagają. End game bywa równie trudny – wbicie 99 poziomu oraz zebranie odpowiedniego uzbrojenia zajmie dziesiątki, jak nie setki, godzin gry. Na szczęście mamy do dyspozycji kilka wariantów – polowanie na bossów, podziemia czy specjalne portale. Daje nam to bardzo dobre rozwiązanie do wzbogacenia się i późniejszego handlowania z innymi graczami.
Remaster – zmiany i konsolowe rozwiązania
Jak wspomniałem na wstępie, Diablo 2: Resurrected jest remasterem. Czym się zatem wyróżnia? Przede wszystkim grafiką – mamy teraz bowiem pełne 3D, na nowo wymodelowane postacie, z wyszczególnionymi elementami odzienia, rozdzielczość dostosowaną do dzisiejszych standardów (co wymusiło kilka zmian w walce), odświeżone lokacje, animacje i wszystko inne, co wpływa na estetyczne doznania. Miły akcent to możliwość przełączenia się pomiędzy wersją oryginalną a odświeżoną.
Kolejnym elementem nowej odsłony gry to możliwość grania na konsolach. Wcześniej nie było takiego luksusu – tylko pierwsze Diablo wyszło na PlayStation. Przyznać trzeba, że tutaj praca domowa została odrobiona. Sterowanie zostało przygotowane bardzo dobre i intuicyjne, nie ma takiej precyzji, jak w przypadku myszy i klawiatury, jednak nie pozostawia żadnych złych odczuć. Jedyny minus to umiejętność teleportacji. Tutaj analogiem wyznaczamy jej kierunek i niestety nie zawsze trafimy wszędzie tak dokładnie.
Interfejs jest równie dopracowany i przejrzysty, ale niepozbawiony wad. Choć ostatnio poprawiono chociażby podnoszenie przedmiotów do kostki, to jednak wszystkie okna pozostały pełnoekranowe, co czasami przeszkadza. Na konsoli nie mamy takich samych możliwości, co gracze komputerowi, między innymi jeśli chodzi o wyszukiwanie gier i lobby, których w sumie nie ma. Możemy jedynie skorzystać z prostej i obecnie ograniczonej wyszukiwarki, co skutkuje tym, iż w dalszym ciągu trzeba szukać ludzi na grupach.
Zmiany po zmianach, czyli patch 2.4
Powyższa łatka była do tej pory największą. Wprowadziła szereg zmian, które częściowo odmieniły starą grę. Modyfikacji było tak wiele, że nie sposób ich wypisać. Przytoczę tylko kilka najważniejszych, a zacznę od wprowadzenia rankingu. Tak, wcześniej brakowało laddera, który był podstawą sieciowej rozgrywki, łatka to zmieniła. Wprowadzone zostały również sezony, gdzie dodatkowo, tylko podczas ich trwania, pojawia się możliwość zdobycia nowych przedmiotów, których nigdy wcześniej nie było.
Kolejnym, bardzo ważnym, elementem patcha, jest poprawa i balans postaci. Każda klasa coś dostała, bez wyjątków. Wprowadza to nowe możliwości w tworzeniu wymarzonego bohatera. Niektóre przedmioty zostały dodane, aby rozwijać poprawione ścieżki umiejętności.
Zmieniono także opisy bonusowych sprawności, zwiększono potencjał pomocników, dodano nowe słowa runiczne, recepty do kostki Horadrimów, poprawiono sety przedmiotów, naprawiono wiele błędów i mechanik, które przez lata istniały w grze. Na stronie Blizzarda mamy całą litanię ze zmianami do przeczytania.
Po całym tym szale przyszedł patch 2.4.3, który zmienił jakość gry na konsolach. Poprawiono lobby, gdzie teraz można w końcu zagrać z obcymi ludźmi, dołączając do stworzonych przez nich gier. Niestety, jedno zostało poprawione, a drugie zepsute. Na nieszczęście wszystkich graczy, jesteśmy teraz ograniczeni rejonami, więc nici z wojaży z kolegami z innych części świata. Doszło również kilka innych poprawek, jednak ta była najbardziej istotna.
W czasie pisania tego tekstu, został ogłoszony patch 2.5. Obecnie jest on w fazie testów, ale ma dodać inwazje, gdzie w różnych miejscach pojawiać się będą gromady silniejszych potworów, a co za tym idzie – otrzymamy więcej doświadczenia i możliwość zdobycia ciekawych przedmiotów. Zapowiedziano też poprawę różnych błędów. W tym momencie testują gracze na PC, a o konsolach dowiemy się pewnie później.
Zbieramy wszystko i ruszamy na wschód
Reasumując wszystko powyższe, można odnieść wrażenie, że Diablo 2: Resurrected to gra wyśmienita i śmiem tak twierdzić bez drgnięcia powieką. Jak każdy tytuł, i ten nie jest pozbawiony wad, szczególnie gdy chodzi o konsole, zwłaszcza Nintendo Switch. Mimo że borykamy się z problemami, przez które nie można pograć w trybie online oraz kilkoma niewygodnymi rozwiązaniami uprzykrzającymi rozgrywkę, to jednak dalej wspaniałe Diablo 2!
Tryb solo sprawdzi się świetnie, gdyż można pauzować uśpieniem konsoli, a dla osób lubiących rywalizację z innymi znajdzie się pełno społeczności, które to umożliwiają. Promyczkiem nadziei są deweloperzy z Vicarious Visions i ich zainteresowanie grą, gdyż powoli, ale jednak, słuchają fanów i ulepszają produkcję. Daje to sporą szansę na więcej nowości przy następnych sezonach rankingowych. Osobiście trzymam kciuki, bo lubię od czasu do czasu wrócić do Sanktuarium i wybić trochę demonów, co i wam gorąco polecam!
- Odświeżona grafika
- Wciąż bardzo dobry gameplay
- Ciągły rozwój gry (balans postaci, nowe przedmioty i tak dalej)
- Wersja konsolowa i sterowanie padem
- Przemodelowanie postaci i dbałość o detale
- Wciąż kulawe lobby
- Brak możliwości zmniejszenia okien
- Długie czekanie na poprawki