Cyberpunk. W obecnych czasach to słowo naciera z każdej strony, wylewając się zewsząd w rytm popularności tejże tematyki. Aby nie znać przyczyny tego stanu rzeczy, trzeba by być odciętym od internetu.
Oczywiście, może się tak zdarzyć, że państwo nowi, zatem śpieszę z wyjaśnieniem. CD Projekt Red, po globalnym sukcesie trzeciej odsłony Wiedźmina, stało się ogromnym graczem na rynku gier wideo. Doskonały marketing ich najnowszej produkcji, Cyberpunk 2077, wywołał falę popularności tematyki cyberpunku. Powstają w tych klimatach inne gry, opowiadania czy powieści. W słynnym nurcie pojawiło się także dzieło Andrzeja Ziemiańskiego. Nie mnie oceniać, czy pisarz zainspirował się modą, tworzył taką opowieść od dawna czy tylko liczył na solidną sprzedaż na fali popularności tematyki.
Z okładki, niczym zmodyfikowana kończyna, uderza nas wielki napis „Cyberpunk”. Na wszelki wypadek, gdyby ktoś przeoczył neonowe barwy i futurystyczny font. I proszę mi wierzyć, nie uważam tego za wadę, przecież na tym ten gatunek polega. Niestety potężny cios z okładki troszkę zanika w treści powieści, jak gdyby nasz oponent odpoczywał przed dokładką. Szkoda, że nie ma na co czekać.
Kolorowo, kiczowato, głośno?
Tym, co najbardziej mi nie gra w Cyberpunku. Odrodzeniu, jest właściwie brak cyberpunka. Oczywiście, tło mamy. Dostajemy Zakazane Miasto, potężny kompleks pełen bezprawia i rozpusty, nielegalnego handlu i futurystycznych technologii, targany wojnami gangów. To wszystko buzuje w tle, a jednak nie czułem tego klimatu. Brakowało mi prostych smaczków czy podbudowania tła opisami. Zamiast tego autor położył duży nacisk na wartką akcję i rozbudowane dialogi. W gruncie rzeczy jest to dość typowe dla prozy Ziemiańskiego, jednak w tak nietypowym uniwersum dobrą rzeczą byłoby większe oddanie świata przedstawionego.
Co ciekawe, autor nie postawił na czysty, „kanoniczny” cyberpunk. W jego świecie nie uświadczymy przede wszystkim cyberprzestrzeni, bardzo popularnego wątku w klasycznych już opowieściach. Nie odczułem również mrocznego, pesymistycznego klimatu, na jaki liczyłem. Oczywiście, moje spostrzeżenia są wypaczone oczekiwaniami, aczkolwiek samo wydawnictwo w opisie książki rzuciło dumnym „okryte mgłą i spowite deszczem wieżowce”. Warunków pogodowych w powieści nie uświadczyłem, a cięższy klimat zapewne znalazłbym w polskiej literaturze romantycznej.
Akcja niczym pocisk
Dobra, przyznaję się. Trochę mnie poniosło akapit wyżej. Książka nie jest bardzo zła, bowiem nadrabia akcją. Wartką, szybką, thrillerową. O ile sama fabuła nie stoi na najwyższym poziomie, to jest na tyle dobrze „sklecona”, że intryguje i pozwala zagłębić się w losy bohaterów. Dostajemy tajemniczą zbrodnię, pozornie bezsensowną, dwóch policjantów, ruszających by wymierzyć sprawiedliwość, oraz dziewczynę próbującą ratować siostrę. Ich przygoda wypełniona jest strzelaninami, walką i pościgami. Nie ma co liczyć na uniesienia duchowe czy nawet, tak charakterystyczne dla gatunku, pytania o tożsamość człowieka. Prosta rozrywka, nieco zbyt hollywoodzka. Samą powieść jednak czyta się bardzo sprawnie, gdyż potrafi wciągnąć i zabrać bezpowrotnie kilka godzin.
Trio cwaniaków
Znowu muszę się do czegoś przyznać. Uwielbiam bohaterów książek Ziemiańskiego. Nie są to jakieś cudownie ulepione postacie, ale mają w sobie coś takiego, że człowiek od razu je polubi i zostaną mu w serduszku. Podobnie jest w przypadku tego Cyberpunku. Każdy z trójki protagonistów czymś się wyróżnia wyjątkowy i ma swoje miejsce i rolę w fabule.
Na pierwszy ogień wpada nam Shey, śmiertelnie chory policjant, zwolniony ze służby. Tajemnicza przeszłość, nie zawsze wpisana w literę prawa, zapewnia mu wyjątkowe zdolności i instynkt przetrwania w kryzysowych momentach. Upór oraz spryt, wraz z doświadczeniem, pozwalają funkcjonariuszowi poradzić sobie w wielu sytuacjach.
Razem z Sheyem wpada nam Landon, specjalista od sprzętu i wynalazków. Inteligentny i bystry, uzupełnia technologiczne braki kompana. Stanowią oni zgrany duet, którego poczynania śledzi się z przyjemnością.
Trio dopełnia najbardziej rozbudowana fabularnie postać, Axel. Jest to zawodowa oszustka, szukająca uwikłanej w zbrodnię siostry. W wyniku swoich starań zostaje postrzelona w głowę. Od śmierci ratuje ją tylko zebrany z demobilu wojskowy wszczep. Staje się on niejako czwartym bohaterem historii, gdyż steruje nim sztuczna inteligencja, przekomarzająca się w myślach z Axel. Pozwala nam to poznać lepiej przeszłość i charakter lubującej się w sarkazmie kobiety. Dodatkowo ulepszenie zwiększa możliwości bojowe oszustki, co autor doskonale opisuje podczas starć.
Bohaterowie poboczni również potrafią zaskoczyć, oferując przeróżne smaczki fabularne. Są oni raczej mocno sztampowi, jednak zawsze czymś się wyróżniają. Uważam to za pozytywny aspekt tej powieści.
Wystrzałowa opowieść
Cyberpunk. Odrodzenie to opowieść bardzo lekka. Nie uświadczymy w niej uduchowienia, pogłębienia wiedzy, nowych spojrzeń czy trudnych kwestii. Fabuła jest prosta i nieprzesadzona. Powieść dobrze jednak spełnia rolę rozrywki po ciężkim dniu. Można usiąść w fotelu, chwycić książkę i wyluzować się. Jest to idealna pozycja, jeżeli tego właśnie szukamy. Natomiast nie spodobał mi się brak mrocznego klimatu i pobieżność opisów. Główna intryga także nie stoi na poziomie Sherlocka Holmesa.
Warto jednak docenić to rodzime spojrzenie na gatunek. Powieść jest przystępna, chociaż raczej dla starszych czytelników. Potrafi dostarczyć sporo zwykłej, relaksującej frajdy i w tej roli książka sprawdza doskonale. Pozwólcie jednak, że naleję sobie teraz szklankę whisky, słuchając Julio Cesara Handla. Tak, by duszę też zaspokoić.
Tytuł: Cyberpunk. Odrodzenie
Autor: Andrzej Ziemiański
Liczba stron: 360
Wydawnictwo: Akurat
ISBN: 9788328713628