Brom mieszka z matką, chodzi do szkoły i teoretycznie wiedzie całkiem normalne życie. Teoretycznie, bo jego rodzicielka jest wiedźmą, a on sam ma paranormalne zdolności. Pewnego dnia kuzynka, Maria, zaprasza go do siebie na kilka dni. Taka niewinna wizyta przemienia się w coś mroczniejszego.
Baśnie i legendy
Brom nigdy nie słyszał o Marysi. Jej rodzina odcięła się od jego matki, bo posiada ona szczególne zdolności – jest wiedźmą. Nagłe wezwanie, szczególnie od ludzi, którzy zerwali z nią kontakt, wzbudza w niej podejrzenia, ale nie dzieli się nimi z synem. Po prostu zostawia go na kilka dni z rodziną i czeka. A Brom, jak to nastolatek, trochę marudny, trochę ciekawy. Z Marią natychmiast znajduje kontakt, dziewczyna jest niezwykle pragmatyczna, ale i zainteresowana wszystkim dookoła. Zna się także na rzeczach, które są dość… nietypowe.
A w okolicy giną zwierzęta, ich obgryzione szczątki znajdują się kilka dni później.
Podmiejskie mity
Czytelnik natychmiast zostaje wciągnięty przez fabułę komiksu. Jest tajemnica, jest obietnica niebezpieczeństwa i oczywiście cały wachlarz emocji. Każdy rozdział przedstawia oddzielną historię o magicznym, mitycznym stworzeniu, ale przez cały tom przewija się bardziej subtelna opowieść; o rodzinie, przyjaźni, miłości i o rozmazanej granicy pomiędzy rzeczywistością a baśnią. I o tym, jak ludzie ze zdolnościami poruszają się w obu realiach, czasami ryzykując życie swoje oraz przyjaciół.
Cechy bohaterów zostały nakreślone dość szerokimi pociągnięciami pędzla (ha ha) – na razie (ale to dopiero pierwszy tom!) mają dość „podstawowe” osobowości, ale to absolutnie nie oznacza, że są nudni czy sztampowi. Wszyscy od razu wzbudzają sympatię i zainteresowanie; czuć, że ta głębia jest – po prostu musimy ich trochę lepiej poznać. Marysia i Ola szczególnie mnie zaciekawiły i nie mogę doczekać się tego, co autorka im zgotuje.
Matkę Broma uwielbiam. Zbyt często w historiach o nastolatkach rodzice są albo nieobecni, albo totalnie bezsensowni. A wiedźma jest zwyczajnie cool. Zna swojego syna i co najważniejsze go rozumie i pomaga w cięższych sytuacjach. Co za powiew świeżego powietrza.
Wiedźmy, strzygi i wilkołaki
Bardzo podoba mi się także podejście Odyi do mitologicznych potworów. Dodaje do legend własny styl, nie odbiegając jednak od tradycyjnych cech tych stworzeń.
Okładka Broma przyciąga kolorami; przepiękna i mroczna. Trochę szkoda, że nie ma tego więcej w środku komiksu – tam wszystko zostało oddane w odcieniach czerni i bieli. Kreska Odyi jest prosta, a design postaci niezbyt skomplikowany – przywodzi na myśl bardziej serie online niż „poważne” graphic novels. Każdy bohater jest jednak wyrazisty i żaden nie wydaje się być odlany z formy. A miny Broma są strzałem w dziesiątkę. Nie byłabym też sobą, gdybym nie skomplementowała pokazania różnych typów budowy ciała. Propsy!
O ile wspomniane postacie da się przedstawić kilkoma kreskami, tak autorka włożyła całe serce w stworzenie mitycznych stworzeń. Im bardziej fantazyjne, tym lepsze! Design jest naprawdę szczegółowy i ogromną przyjemność sprawiało mi wgapianie się w strony. Zróbcie sobie przysługę i zatrzymajcie akcję na chwilę, by po prostu popatrzeć.
Styl rozmyślny
Wydaje mi się, że wielu osobom Brom może umknąć lub w natłoku wielu premier po prostu zniknąć. A to byłaby ogromna szkoda – tak dla przyszłości tego komiksu, jak i dla potencjalnych czytelników. Bo naprawdę warto po niego sięgnąć i zanurzyć się w świat magii Unki Odyi.
Tytuł: Brom
Autor: Unka Odya
Wydawnictwo: Wydawnictwo 23
Liczba stron: 192