Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Date Me, Bryson Keller do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Jaguar.
W swoim życiu przeczytałam wiele książek o reprezentacji LGBTQIA+. Niektóre były wspaniałe i nietuzinkowe, inne nie zapierały dechu w piersiach. Ostatnio z drżeniem serca sięgnęłam po jedną z najnowszych pozycji od Wydawnictwa Jaguar, Date Me, Bryson Keller, autorstwa Kevina van Whye’a. Nie wiedziałam, czego oczekiwać. Po przeczytaniu tytułu muszę przyznać, że to bardzo przyjemna, ciepła książka, przywodząca na myśl urocze, licealne komedie romantyczne.
Prosta, romantyczna historia – czy na pewno?
Historia zaczyna się od prologu, w którym poznajemy grupkę licealistów. Zastanawiają się nad tym, dlaczego jeden z najpopularniejszych chłopaków w szkole, Bryson Keller, nie miał nigdy dziewczyny. Wpadają na nietuzinkowy pomysł. Od początku nowego roku szkolnego, w każdy poniedziałkowy poranek, Bryson musi zgodzić się na chodzenie z pierwszą osobą, która go o to poprosi. Jego obowiązkiem jest bycie „w parze” do piątkowego popołudnia. Jeśli nie zgodzi się na to, przegra wyzwanie. Bryson podejmuje je. Chce w ten sposób udowodnić szkolnym romantykom, że licealne związki są bezsensowne.
Początkowo wszystko idzie jak po maśle. Bryson wygrywa zakłady. Wszystko zmienia się, gdy główny bohater powieści, Kai Sheridan, prosi go o chodzenie. Protagonista jest gejem i nie spodziewa się, że Bryson odpowie twierdząco na jego nietypowe życzenie. Jakże się dziwi, gdy otrzymuje zielone światło… Ich „związek” powinien zostać zachowany w sekrecie przed resztą szkoły. O dziwo, obaj chłopcy bardzo zbliżają się do siebie. Czyżby miało się okazać, że Bryson przegra zakład?
Odkrycie własnej seksualności
Kai już od dawna wie (mniej więcej od trzynastego roku życia), że jest gejem. Czuje się z tego powodu gorszy, przed nikim nie ujawnia swoich preferencji seksualnych – nawet przed najlepszymi przyjaciółmi, Donnym i Priyą. Oboje są parą, zatem Kai – chcąc nie chcąc – czasem czuje się jak piąte koło u wozu.
Książka ukazuje typowe perypetie amerykańskiego (i nie tylko) nastolatka, który w młodym wieku odkrył i ukrył swoją seksualność. Takich jak Kai jest wielu i wiele. Osób, które wstydzą się swoich preferencji i czują się gorsze, niegodne stania w jednym szeregu z heteroseksualnymi znajomymi. Powieść niesie bardzo ważne przesłanie – nie jesteście źli, macie prawo być szczęśliwi. Jestem skłonna stwierdzić, że mottem książki są końcowe zdania:
Zasługujemy na miłość, wsparcie i akceptację.
Zasługujemy na szczęście. Bez wyjątku.1
Lubię wszelkie przejawy kultury na temat par homoseksualnych (i ogólnie reprezentacji LGBTQIA+), dlatego moje serce raduje się na widok takich słów.
Date Me, Bryson Keller to jednak nie tylko historia Kai’a. To także opowieść o odkrywaniu własnej seksualności przez osoby, które uważały się wcześniej za heteroseksualne. Person takich jak Bryson – uświadamiających sobie, że są homoseksualistami lub biseksualistami – jest więcej.
Whye opowiada także ich historię, pozostawiając miłe zakończenie. Niepewni swojej seksualności zasługują na wiele zrozumienia i wyrozumiałości. Mają prawo zmienić zdanie na temat orientacji. Mają prawo błądzić i szukać nowych rozwiązań. Im też należą się miłość, szczęście, akceptacja.
Nie tylko cukierkowe momenty
Wyjątkowość Date Me, Bryson Keller wynika jednak nie tylko z ciepłych momentów, które warto zachować w pamięci. Książka ukazuje demony i obawy, z jakimi zmagają się osoby homoseksualne (i nie tylko). Kai zostaje „ukarany” za swoją orientację seksualną przez szkolną społeczność. Spotyka się z tym, czego się zawsze obawiał – z niezrozumieniem, szykanami, a nawet agresją fizyczną. Widzi, jak jego religijni i bogobojni rodzice (w szczególności matka) przeżywają katusze z powodu uświadomienia sobie, że ich syn jest homoseksualistą, a zatem według nich wielkim grzesznikiem.
Gorzkie momenty przeplatają się jednak z tymi ciepłymi, optymistycznymi. Kai i Bryson spotykają się także ze zrozumieniem i miłością. Niektóre osoby, które początkowo nie rozumiały ich, nagle zmieniają zdanie.
Nieuniknione minusy
Czy książka ma jakieś wady? Na początku skupię się na zaletach. Daję wielki plus za dobrą korektę i redakcję – nie doszukałam się błędów, literówek. Powieść została napisana lekkim i prostym językiem.
Nie spodobał mi się natomiast tytuł. Jestem wielkim zwolennikiem tłumaczenia zagranicznych tytułów. W ostatnim czasie zauważyłam zatrzęsienie powieści (szczególnie fantasy, romansów, young adult) z angielskim nazewnictwem na okładkach. Rozumiem zamiar wydawców w przypadku Date Me, Bryson Keller – chcieli położyć nacisk na podstawowe zdanie, którym zaczynało się wyzwanie. Dlaczego zatem nie zostało ono również zamieszczone w oryginale wewnątrz powieści (tam jest Umów się ze mną, Bryson)?
Czy warto przeczytać Date Me, Bryson Keller?
Date Me, Bryson Keller to ciepła, magiczna opowieść o tym, że miłość zwycięża. Powinny po nią sięgnąć szczególnie te osoby, które potrzebują ukojenia w swoim życiu. Książka pokazuje, że – jak już wspomniałam – nieważne, kim jesteś, zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Nie twierdzę jednak, iż powinna być to szkolna lektura. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich miłośników literatury z reprezentacją LGBTQIA+.
Autor: Kevin van Whye
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 336
ISBN: 978-83-8266-208-5
Więcej informacji TUTAJ
1 K. van Whye, Date Me, Bryson Keller, przeł. A. Lewicka, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2023, s. 326.