Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego komiksu Strażnicy Galaktyki. Czyli zostaliśmy my. Tom 1 do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Egmont.
Seria Marvel Fresh została wzbogacona o kolejny tytuł – Strażnicy Galaktyki. Czyli zostaliśmy my. To pierwszy tom nowych przygód zgrai watażków, od dawien dawna pilnujących wszechświata. Jednak tym razem jest zgoła inaczej. Strażnicy Galaktyki nie są już bandą awanturników, przedkładających wszystko ponad swoje życia – teraz tworzą rodzinę, której na sobie zależy, i raczej szukają spokoju, a nie powodów do bitki. Niestety dla nich, galaktyka ponownie ich potrzebuje, nie dając im chwili na wytchnienie.
Recenzowany album zawiera zbiór zeszytów Guardians of the Galaxy (2020) #1-5. Ich autorem jest Al Ewing, a rysunki stworzył Juann Cabal.
Pozorny spokój
Strażnicy Galaktyki, w których skład wchodzą Star Lord, Gamora, Groot, Drax, Szop Rocket, Phyla-Vell i Mondragon, tworzą od jakiegoś czasu rodzinę, ceniącą sobie spokój. Nie wszyscy są temu w pełni oddani, jednak nie przeszkadza im odpoczynek od śmiercionośnych misji. Ich relaks zostaje zakłócony przez Novę – ten przybywa do nich z informacjami na temat starych ziemskich bogów Olimpu. Zostali wskrzeszeni, a teraz w furii niszczą wszystko na swojej drodze. Pojawiło się zagrożenie na tyle duże, że sam mu nie sprosta, a kompania mogłaby w tym pomóc. Nie każdy z bohaterów chce jednak udzielić wsparcia przybyłemu.
Szybko się okazuje, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. Skutki tej misji będą wręcz niewyobrażalne. Pojawią się nowe twarze i sojusze, ale też przeciwnicy. Nadejdą zmiany wywracające życie do góry nogami dotychczasowych członków drużyny. Targające nimi emocje zaczną mocno im doskwierać. Protagoniści przemienią się i stworzą nowe wątki, które rozpoczną świeżą fazę dla Strażników.
Kosmiczne emocje
Opisane w albumie wydarzenia wydają się bardzo rzeczywiste. Mamy możliwość spojrzeć na panele przepełnione gniewem, bólem, smutkiem czy zwątpieniem bohaterów, ale nie tylko, pojawiają się u nich także radość, współczucie, jak i nadzieja. Część kadrów w wyrazisty sposób próbuje przywołać wspomnienia z dawnego życia Strażników czy łączące ich więzi. Zwłaszcza jedna ze scen, gdzie wszyscy posługują się językiem Groota, a on sam przemawia we wspólnym, oddaje emocje targające protagonistami.
Zabieg ten uświadamia, jak bardzo zżyci i oddani są sobie przyjaciele, którzy zrobią dla siebie rzeczy niemożliwe. Wiąże się to z poświęceniem, a że nie ma nic za darmo, to trzeba kiedyś spłacić dług.
Omawiany pierwszy tom jest wstępem do dłuższej historii Strażników Galaktyki. Otrzymaliśmy ogólny zarys sytuacji bohaterów i tego, w jakim miejscu w swoim życiu się znajdują. Podjęte przez nich wybory zapoczątkowały zmiany, których już nie da się cofnąć, a przyjdzie im stawić czoła jeszcze większemu zagrożeniu.
Co zostało?
Komiks Strażnicy Galaktyki. Czyli zostaliśmy my. Tom 1 nazwą sugeruje, że coś zostało stracone. Nie da się temu zaprzeczyć. Sam podczas lektury również coś czasami traciłem – uwagę. Prezentowana opowieść bardzo często odnosiła się do poprzednich wydarzeń, miejsc czy postaci. Momentami wchodziła w sfery multiwersum, ukazując tych samych bohaterów z różnych światów. Jeżeli ktoś śledził poprzednie zmagania bandy, połapie się w omawianych faktach, jednak czytelnik niezaznajomiony z wcześniej wydanymi tytułami może mieć z tym problem i takie wtrącenia będą wybijać go z rytmu. Nie jest to aż tak uciążliwe, ale bez jakiegoś skrótu przeszłych wydarzeń po prostu momentami przeszkadza.
Koniec końców, przebrnięcie przez ten dość skromny pod względem ilości stron album obyło się bez większej boleści. Zakończenie bardzo mnie zaintrygowało, więc czekam na kolejny tom. Oby było warto. Obecny, przez kilka zagmatwań, oceniam na 6/10.
Scenarzysta: Al Ewing
Ilustrator: Juann Cabal
Tłumacz: Marcin Roszkowski
Ilość stron: 128
Wydawnictwo: Egmont
EAN: 9788328161207
Więcej informacji TUTAJ