Komiksy o Geralcie z Rivii od lat elektryzują i poruszają tysiące fanów na całym świecie. Piąty tom powieści graficznej o przygodach najsłynniejszego Wiedźmina pokazuje nam jednak troszeczkę inną jego odsłonę. Ale czy ciekawą?
Tym razem Geralt ponownie podróżuje po kontynencie, szukając zajęcia dla siebie. Jednak szybko okazuje się, że ma pod górkę. Potworów brakuje, a co za tym idzie – nikt nie ma dla niego pracy. Ludzie mijają go bez słowa, bądź też obdarzają wrogim spojrzeniem, a sakiewka robi się coraz lżejsza. Niespodziewanie udaje mu się jednak zdobyć zlecenie u burmistrzyni małego miasteczka. W jej wsi zaległy się mglaki, które atakują dzieci. Z braku innego zajęcia, Geralt wybiera się zbadać sprawę. Szybko ustala, że pod błahym zadaniem kryje się o wiele poważniejszy problem, związany ze starym magiem, który mieszka w opuszczonej wieży. Tymczasem pani burmistrz jest skłonna do współpracy tylko na swoich warunkach i ma inną wizję tego, co wiedźmin powinien dla niej zrobić.
Czy piąty tom doskoczy do poprzeczki?
Nie mogłam się doczekać piątego tomu! Serio! Jako wieloletnia fanka Wiedźmina i świata stworzonego przez Sapkowskiego, pochłaniam każdą dostępną opcję z tego uniwersum. Poprzednie komiksy ustawiły porzeczkę na bardzo wysokim poziomie, zarówno jeśli chodzi o wykonanie, jak i treść, kreskę czy tempo akcji. Wielokrotnie do nich wracam, ale czy będę tez wracać do Zatartych wspomnień? Nie jestem pewna. Nie zachwyciły mnie one tak, jak wcześniejsze powieści graficzne. Mimo tego, że przy komiksie bawiłam się dobrze, to jednak brakuje mu „tego czegoś”.
Ewoucja wiedźmima jako człowieka
W Zatartych wspomnieniach obserwujemy zmianę wiedźmina jako mężczyzny. W poprzednich tomach mamy go przedstawionego jako w miarę spełnionego człowieka, który spędza czasz córką, podróżuje po świecie i przeżywa kolejne przygody. Jednak piąta odsłona wojaży Geralta prezentuje nam jego nową twarz. Momentami widzimy go jako samotnika, zagubionego w swoich myślach, zastanawiającego się nad sensem życia i zmianą profesji. Widać, że przestał odnajdywać się w roli, jaka mu przypadła, a dylematy moralne powoli zaczynają go przytłaczać. Czy to dobrze? Sama nie wiem. Mocno nie pasuje mi to do wizji Geralta książkowego czy serialowego. O postaci z gry nawet nie wspomnę.
Jednak z drugiej strony jest to wiedźmin ludzki, zwyczajny, z problemami znanymi każdemu z nas. Pokazuje, że niczym nie różni się od reszty społeczeństwa czy ludzi, którzy go opłacają. Dzięki temu całość komiksu jest o wiele dojrzalsza i pozwalająca zastanowić się nad zmieniającym się światem. Bo piąta powieść graficzna o Geralcie pokazuje nam, że ewoluował nie tylko sam bohater, ale i otaczająca go rzeczywistość.
Podobne twarze, różni bohaterowie
Ważną kwestią do poruszenia w przypadku komiksu jest też jego oprawa graficzna i kreska. I tutaj niestety, w porównaniu do poprzednich tomów, najnowszy wypada nieco słabiej. Wizualnie mamy wiele elementów wspólnych – dominują ciemne, mocne kolory, z elementami błękitu i bieli. Są cienie i mrok, które idealnie wpasowują się w opowiadaną historię. Całość pięknie się ze sobą komponuje, ale niestety postacie zostały narysowane w bardzo delikatny sposób. Nie są to ostre i zdecydowane rysy, a raczej opływowe i subtelne. Troszkę kłóci się to z postacią Geralta, ale do reszty charakterów iscen nawet pasuje. Niestety, dużym problemem jest też fakt, że twarze bohaterów różnią się od siebie na przestrzeni komiksu. Czasem naprawdę musiałam się zastanowić czy to ten sam rybak lub dziecko. Przez większość lektury miałam wrażenie, że autorzy nie do końca przemyśleli cały koncept komiksu i jego wykonanie.
Przeszłość w rzeczywistości
Bo skoro o fabule i koncepcie mowa. W komiksie przenikają się dwie rzeczywistości – przeszłość i teraźniejszość Geralta. Jednocześnie mamy też wstawki z młodości maga, które początkowo są dla nas trochę zastanawiające i nie bardzo wiemy, do czego je odnieść. Jednak z czasem, kiedy akcja się rozwija, wszystko staje się jasne. Natomiast sama fabuła generalnie mocno intryguje. Widzimy przemianę Geralta, całego kontynentu i odnosimy wrażenie, że brakuje nam wiedzy na temat poprzednich wydarzeń. Coś sprawiło, że wiedźmin stał się taki, ale my nie wiemy, co to było. Dodatkowo jego zachowanie również jest zastanawiające. Zaprzyjaźnia się on z rybakiem, nie doszukuje się drugiego dna i nie widzi rzeczy pozornie oczywistych.
Dla mnie dużym minusem jest brak pozostałych postaci. W poprzednich tomach mamy Ciri, Jaskra czy Yen, a tutaj niestety Geralt został pozostawiony sam sobie. A może z tego wynikają jego rozterki? Może wbrew wszystkiemu po prostu doskwiera mu samotność? Czy sugestia poprzednich wydarzeń ukryta jest w tytule? Czy Geralt stracił wspomnienia? Bo wydaje mi się, że o kim jak o kim, ale o Yen i Ciri to raczej by nie zapomniał.
Samo zakończenie komiksu również jest dla mnie odrobinę zastanawiające. Możemy wyciągnąć z niego różne wnioski i nie wiem, jak poprawnie je zinterpretować. Chyba, że ktoś z was ma teorię na ten temat?
Czy warto to czytać?
Zatarte wspomnienia to ciekawy wycinek wiedźmińskiego uniwersum. Pokazuje nam, że Geralt to nie tylko pogromca potworów, ale przede wszystkim człowiek, który ma swoje bolączki i rozterki. Jego rzeczywistość się zmienia i on sam musi się do tego dostosować. To dla niego trudne, tak jak byłoby dla każdego z nas. Taka perspektywa jest bardzo odświeżająca.
Dla mnie czytanie komiksów o Białym Wilku to czysta przyjemność. Jednak odnoszę wrażenie, że poprzednie tomy postawiły poprzeczkę na tyle wysoko, że najnowszej części chyba nie udało się do nich doskoczyć. Niemniej, uważam, że to intrygujący obraz świata stworzonego przez Andrzeja Sapkowskiego. Widzimy wszystko w trochę innych barwach, z innego punktu siedzenia. Jednak tym razem historia nie wciągnęła mnie aż tak mocno. Nie śmiałam się, nie płakałam, nie żałowałam. Byłam mocno neutralna mimo, że w całościowym rozrachunku czytanie Zatartych wspomnień to dwie fajnie spędzone godziny. Dla zdeterminowanych fanów polecam, ale jak nie przeczytacie to też wiele nie stracicie.
Tytuł: Wiedźmin. Zatarte wspomnienia. Tom 5
Autorzy: Amad Mir, Bartosz Sztybor
Liczba stron: 108
Wydawnictwo: Egmont