Niemiecki serial Dark pojawił się na Netflixie w grudniu 2017 roku i od razu stał się jedną z ciekawszych propozycji serwisu. Mroczny, ciężki klimat małego miasteczka przyciągnął wielu widzów, którzy z niecierpliwością czekają na ciąg dalszy. Na szczęście premiera drugiego sezonu już 21 czerwca.
Co dostaliśmy w pierwszym sezonie?
Reżyser Baran bo Odar i scenarzystka Jantje Friese zbudowali fabułę wokół małego miasteczka, Winden, pozostającego w cieniu elektrowni atomowej, która jednocześnie daje zatrudnienie i stwarza, potencjalne, śmiertelne zagrożenie dla wszystkich jego mieszkańców. Gdy zaczynają ginąć chłopcy, na światło dzienne wychodzą coraz bardziej skomplikowane relacje członków czterech rodzin związanych ze sprawą, a przenoszenie akcji w przeszłość najpierw do roku 1986, a następnie o kolejne trzydzieści trzy lata wstecz ukazuje jak ogromny, wzajemny wpływ mają na siebie przedstawione wydarzenia. Małe i duże dramaty zostają zestawione z ukrywaniem nielegalnej działalności elektrowni i niewłaściwego składowania odpadów oraz tunelem czasoprzestrzennym ukrytym gdzieś w Jaskiniach Winden. To daje wybuchową mieszankę, gdyż twórcy w drugim sezonie zapowiedzieli nam apokalipsę.
Drugi cykl
Akcja drugiego sezonu rozpoczyna się sześć miesięcy po zaginięciu Jonasa, który przeniósł się do przyszłości. Powoli poznajemy dalsze losy chłopaka oraz pozostałych zaginionych, Ulricha i Mikkela, a także mieszkańców miasteczka, nadal zmagających się ze skutkami traumatycznych przeżyć i niepewnymi losu bliskich. Oczywiście, to wszystko z perspektywy zarówno teraźniejszych wydarzeń, rozgrywających się w 2020 roku jak i w cyklach 33 lat przywołanych w pierwszej odsłonie serialu. Ponadto z każdym kolejnym epizodem odliczane są dni do, wspomnianej już, apokalipsy. Aby nie psuć radości z oglądania dodam tylko, że odkrywanie odpowiedzi na pytania dręczące widza po dziesiątym odcinku jest niezwykle satysfakcjonujące, jednak każde z nich generuje nowe domysły i wątpliwości. Z jednej strony, żałuję, że nie mogłam obejrzeć całego sezonu przed jego premierą, jednak z drugiej te cztery epizody sprawiają, iż jeszcze bardziej czekam na 21 czerwca.
Szczegóły, szczegóły, szczegóły…
Realizacyjnie i dźwiękowo serial wypada fenomenalnie. Zarówno w pierwszym jak i w drugim sezonie ciemne wnętrza i zamglone, deszczowe plenery budują niepowtarzalny, ciężki i tajemniczy klimat. W przypadku udźwiękowienia, już w premierowej odsłonie zachowano charakterystyczne motywy tworzące nastrój, co pozwala utrzymać spójny obraz i dostrzec w jak przemyślany sposób prowadzona jest narracja serialu. Ponadto od początku dołożono wszelkich starań by odtwórcy starszych i młodszych wersji postaci byli do siebie jak najbardziej podobni, włączając w to kolor oczu. Dorośli aktorzy mieli nawet wgląd w nagrania z planu, aby móc odwzorować charakterystyczne tiki i zachowania swoich małoletnich wcieleń. Dzięki tym wszystkim zabiegom, pomimo zawiłości fabuły, łatwiej zapamiętać kto jest kim. I, ciekawostka, czy na samym początku pierwszego sezonu nie dostajemy daty premiery drugiego?
Słabe punkty?
Napiszę szczerze, że przy pierwszym kontakcie z Dark czołówka była dla mnie najsłabszym punktem serialu i prawie zawsze ją pomijałam. Jednak przed premierą drugiego sezonu postanowiłam przypomnieć sobie serial od początku i spojrzałam na nią zupełnie inaczej. Kilka scen z wybranych odcinków, skomponowanych w symetryczne abstrakcje to coś, co z perspektywy widza ewoluuje wraz z ilością obejrzanych epizodów, oglądając rozpoznać można coraz więcej obrazów, szukać tropów, a to dostarcza dodatkowej rozrywki podczas seansu. Jedyne co może przeszkadzać to lekkie spowolnienie tempa akcji w niektórych segmentach, jednak jest to wrażenie pozorne, ponieważ jak już zdążyliśmy się przekonać, każdy szczegół ma tu ogromne znaczenie.