Czas bliźniaczek. „Stranger Things. Prosto w ogień” – recenzja komiksu

-

Stranger Things to serial, który w szybkim czasie podbił serca odbiorców na całym świecie. Jedną z najważniejszych postaci jest Jedenastka – tajemnicza dziewczyna, pojawiająca się nagle w życiu czworga młodych przyjaciół. Dlaczego jednak nazwana została jedenastką, a nie innym, dowolnym numerem?

Fani serialu zapewne są tego świadomi. Wiedza ta jednak nie zaspakaja dostatecznie. Na pytania o to, co nie zostało przedstawione w produkcji, odpowiada seria komiksów, do których scenariusz napisał Jody Houser. Trzeci tom przedstawia historię Trójki, Dziewiątki oraz bliźniaczki Dziewiątki, nazwanej Dziewięć i pół.

Życie Marcy po raz kolejny staje na głowie, gdy dziewczyna dowiaduje się, że laboratorium w Hawkins zostaje zamknięte. Co więcej, okazuje się, że jej siostra bliźniaczka żyje i w wyniku tajemniczych wydarzeń uciekła. Jamie, będąca od wielu lat pod wpływem silnych leków i mocy wywołującej halucynacje, nie odróżnia fikcji od rzeczywistości. Ponadto nastolatka posiada zdolność kontroli nad ogniem. Jeśli Marcy i Ricky nie odnajdą jej na czas, Dziewiątka obróci świat w popiół.

Kolejny dodatek

Warto zacząć od faktu, że Prosto w ogień jest ciekawym i dość oryginalnym dodatkiem do serii, który pozwala miłośnikom serialu poznać losy nieznanych im bohaterów uniwersum. Serial Netflixa przedstawia wydarzenia związane z Jedenastką, zaś historie poprzednich numerów pozostają nieznane. Dzięki serii komiksów, czytelnik jest w stanie lepiej zrozumieć świat przedstawiony w produkcji telewizyjnej; zagłębić się w niego, a także poznać najmroczniejsze sekrety laboratorium w Hawkins.  Nie można jednak nazwać komiksu pełnowartościową publikacją z jednego prostego powodu – jest on bardzo krótki. Historia zawarta na stu stronach pozostawia uczucie niedosytu. Zamiast pełnokrwistej opowieści, adresat dostaje słabo rozwinięte, nieskomplikowane przedstawienie losów kolejnego „numeru” z laboratorium w Hawkins. Historii brakuje rozwinięcia, które pomogłoby odbiorcy zaangażować się emocjonalnie w losy Marcy, Jamie oraz Ricky’ego.

Sami bohaterowie są zalążkiem niezwykle ciekawych postaci. Mimo iż scenarzysta na przedstawienie ich miał niespełna sto stron, z zadania wywiązał się brawurowo. Jody Houser nadał im głębię, sprawiając, że są to postaci żywe i wielowarstwowe. Psychika każdego z bohaterów została w pewien sposób skrzywiona. Pobyt w laboratorium odcisnął na nich ogromne piętno. Mimo, że od ucieczki Ricky’ego i Marcy minęło kilka lat, nie są oni w stanie w pełni normalnie funkcjonować w otaczającym ich społeczeństwie. Myślami wciąż wracają do przeszłości; do tego, od czego uciekli, ale także co zostawili. Nie można zapomnieć o samej Dziewiątce, której szaleństwo zostało przedstawione w fascynujący sposób. W jakimś stopniu zarówno jej wygląd, jak i zachowanie może kojarzyć się ze słynną Harley Quinn, choć wyraźnych nawiązań nie sposób się doszukać.

Ciekawym elementem są nawiązania do scen dobrze znanych widzom serialu. Na widok rysunków z Ósemką czy Mikiem u czytelnika, który oglądał produkcję Netflixa, pojawia się uśmiech. Zaczyna on na nowo przeżywać obejrzaną w przeszłości historię, przypomina sobie konkretne wydarzenia i z większą przyjemnością zatapia się w przedstawiony w komiksie świat.

Magia zaklęta w kresce i kolorach

Pod względem graficznym publikacja zachwyca. Ryan Kelly razem z Le Beau Underwood, Viktorem Kalvachevem oraz Trioną Farrell stworzyli coś niesamowitego. Klimat, który powstał z połączenia ich pracy urzeka już od pierwszych stron. Niezwykłe zestawienie fioletu, żółci i czerwieni hipnotyzuje, oddając jednocześnie w stu procentach charakter komiksu, w którym, bądź co bądź, ogień jest istotnym elementem. Dodając do tego różne odcienie czerni i szarości, powstała intrygująca i nieco mroczna publikacja.

Nie można nie wspomnieć także o takich kwestiach, jak rozbudowana mimika bohaterów oraz skupienie na detalach. W publikacji odnajdziemy niezwykle szczegółowe rysunki sprawiające, że Prosto w ogień czyta się z jeszcze większą przyjemnością.

Stranger Things. Prosto w ogień to komiks przedstawiający losy bohaterów młodych, a jednak już mocno doświadczonych przez życie.  Mroczny, magiczny klimat, tworzony poprzez użycie wielu kolorów, w tym między innymi różnych odcieni żółci, brązu i fioletu sprawia, że publikacja wzbudza w odbiorcy zachwyt połączony z ciekawością. Gdyby nie słabo rozbudowana historia, można by powiedzieć, że trzeci tom jest bardzo dobry pod każdym względem.

Czas bliźniaczek. „Stranger Things. Prosto w ogień” – recenzja komiksu

 

Tytuł: Stranger Things. Prosto w ogień

Autorzy: Houser, Kelly, Underwood Le Beau, Farrell, Piekos

Liczba stron: 112

Wydawnictwo: Dolnośląskie

podsumowanie

Ocena
6

Komentarz

W przypadku komiksów zachwycająca grafika to jednak nie wszystko. Idealnym tego przykładem jest „Stranger Things. Prosto w ogień”. Pomimo zapierających dech w piersi i nadających niezwykłego klimatu rysunków, publikacja wydaje się być niepełna. Wszystko za sprawą słabo rozbudowanej fabuły, która jest na tyle istotną wadą komiksu, że odbiera nieco przyjemności z czytania.
Patrycja Nadziak
Patrycja Nadziak
W żadnej szafie nie znalazła wejścia do Narnii, a sowa zgubiła list z Hogwartu. Pozostało jej jedynie oczekiwać na Gandalfa. Do jego przyjścia ma zamiar czytać, pisać, oglądać seriale i mecze w Bundeslidze… a także poślubić Jacka Sparrowa.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

W przypadku komiksów zachwycająca grafika to jednak nie wszystko. Idealnym tego przykładem jest „Stranger Things. Prosto w ogień”. Pomimo zapierających dech w piersi i nadających niezwykłego klimatu rysunków, publikacja wydaje się być niepełna. Wszystko za sprawą słabo rozbudowanej fabuły, która jest na tyle istotną wadą komiksu, że odbiera nieco przyjemności z czytania.Czas bliźniaczek. „Stranger Things. Prosto w ogień” – recenzja komiksu