Buffy: Postrach wampirów, Czarodziejki, Sabrina, nastoletnia czarownica – nie bez powodu wymieniam akurat te seriale. Domyślacie się pewnie dlaczego. Otóż ostatnimi czasy nastała moda na „przywracanie do życia” produkcji, które swoje triumfy święciły na przełomie XX i XXI wieku. Czy to brak pomysłów na tworzenie nowych, oryginalnych scenariuszy albo chęć zarobienia na znanej już marce? Można tutaj dyskutować w nieskończoność, ale nie o tym jest ten artykuł (jeżeli jednak chcielibyście o tym przeczytać, dajcie znać w komentarzu!). Bowiem dzisiaj przypomnę jeden z wymienionych wyżej tytułów, a to dlatego, że już niedługo swoją premierę będzie miała odświeżona wersja tego serialu.
Chodzi mi oczywiście o Sabrinę, nastoletnią czarownicę. Serial emitowany był przez stację ABC w latach 1996-2003, to adaptacja popularnej serii komiksów o czarownicy Sabrinie. W zeszłym roku (2017) internet obiegła zaskakująca informacja, że platforma Netflix zamierza nakręcić zupełnie nową wersję tego obrazu. Historia oparta na zeszytach wydawnictwa Archie Comics ma przedstawić nam Sabrinę jako osobę rozdartą pomiędzy ludzką i magiczną naturą. Nie zobaczymy więc cukierkowej produkcji, jak w przypadku Sabriny, nastoletniej czarownicy, tym razem twórcy poszli w bardziej mrocznym kierunku. Czy Kiernan Shipka okaże się godną następczynią Melissy Joan Hart? Przekonamy się o tym pod koniec października. Dzisiaj wrócimy wspomnieniami do oryginalnego serialu, który także w Polsce cieszył się sporą popularnością.
Nazywam się Sabrina Spellman
Zacznijmy od głównej bohaterki produkcji. Jak wcześniej wspomniałam, w tytułową rolę nastoletniej czarownicy przez osiem lat brawurowo wcielała się Melissa Joan Hart. Aktorka wystąpiła łącznie w siedmiu sezonach Sabriny, nastoletniej czarownicy, kilku filmach i podkładała głos w grach wideo na licencji i produkcji animowanej. I zapewne to właśnie ona w oczach większości widzów na zawsze pozostanie serialową Sabriną. Trudno się dziwić. Blond włosy, delikatny uśmiech i czarny kot przy boku… A kto po takim czasie nie słyszy wciąż żywiołowego śmiechu młodej damy, rozbawiającej nas kąśliwymi, acz niemijającymi się daleko z prawdą komentarzami na temat postawy niektórych osób (najczęściej złośliwej Libby Chessler) tudzież rozmaitych magicznych stworzeń. Już samo słowo „nastoletnia” powinno dać nam dużo do myślenia – pierwsza miłość (przystojny Harvey Kinkle, w którego wcielał się Nate Richert), szkolne rozterki i trudne decyzje. Jednak twórcy serialu zadbali o to, żeby produkcja od początku utrzymana była w komediowym klimacie, także pomimo wielu dram, jakie przechodziła Sabrina, zawsze potrafiła wyjść z nich obronną ręką. A jeżeli nie, to pozostawały jeszcze dwie bliskie jej osoby…
Zelda i Hilda Spellman – burzowe czarownice
Nastoletnia Sabrina mieszkała w domu z dwiema ciotkami. Roztrzepaną Hildą (Caroline Rhea) i odpowiedzialną Zeldą (Beth Broderick), które sprawowały pieczę nad młodą czarownicą, stosując skrajnie różne metody wychowawcze. Pierwsza z nich często odpuszczała młodej damie i na złość swojej siostrze pozwalała Sabrinie na wszystko, czego ta w danej chwili sobie życzyła. Co jest kompletnym przeciwieństwem Zeldy, mającej wytyczone i jasne zasady. A kiedy te dwie panie spotkają się w jednej scenie… Aż iskry lecą! Natomiast jeżeli chodzi o magiczną naturę sióstr, to napiszę tak: nie chcielibyście nigdy stanąć na drodze tych dwóch czarownic.
Podbiję świat!
Ale chyba nie ma bardziej irytującego, złowieszczego dźwięku w tym serialu niż śmiech kota Salema. Uroczy czarny sierściuch (a tak naprawdę odbywający karę pod zwierzęcą postacią czarownik, któremu nie udało się objąć panowania nad światem) był wynikiem pracy licznego zespołu składającego się z dwóch kukiełek, użyczający im głosu aktor, cztery żywe koty i kilku treserów. Prawdziwe zwierzęta wabiły się Elvis (część scen mówionych), Lucy (sceny „chodzone”), Witch (niezastąpiona w scenach przytulania i podnoszenia) i Salem (sceny „skakane”).
Światła! Kamera! Akcja!
Sabrina, nastoletnia czarownica to sitcom dla młodzieży. Pamiętam, jak biegiem wracałam ze szkoły, aby zobaczyć kolejny odcinek tego serialu. Nie zawsze się udawało, ale od czego są powtórki? Przygody nastoletniej czarownicy potrafiły w pełni przykuć moją uwagę i nawet prośby (a nawet groźby) mamy o odrobienie lekcji nie były w stanie oderwać mnie od szklanego ekranu. Chcę tym samym pokazać, że serial z lat 90. to jedna z udanych produkcji telewizyjnych. Oczywiście sezony, w których Sabrina wyprowadziła się z domu i zamieszkała z przyjaciółmi w akademiku, jakoś nie potrafiły mnie do siebie przekonać, ale nastolatka mieszkająca pod jednym dachem z dwoma totalnie różnymi pod względem charakterów czarownicami i uroczym czarnym kotem… Napiszę krótko: uwielbiałam to! Czy Chilling Adventures of Sabrina również mnie zachwyci? O tym przekonam się 26. października, kiedy na platformie Netflix zadebiutuje pierwszy sezon serialu. Mam jednak nadzieję, że jeszcze kiedyś stacja Polsat zdecyduje się na ponowne wyemitowanie Sabriny, nastoletniej czarownicy – o jakże bym chciała!