Creepy (as) hell. „Gdy zapłaczą cykady” – recenzja mang 1-4

-

Po raz pierwszy z Higurashi no naku koro ni miałam do czynienia w formie anime. Debiutancką serię pochłonęłam w jeden dzień, z szeroko otwartymi oczami i gulą w gardle. Cóż, może moja przygoda z tą historią zaczęła się od drugiej strony, ale w końcu przyszedł czas na zapoznanie się z mangą.

Keiichi to nastolatek, który pewnego dnia przeprowadza się z dużej miejscowości do małego miasteczka. Nowy przybysz dość szybko zyskuje sympatię koleżanek i cieszy się ich ogromnym zainteresowaniem. Chłopak zaprzyjaźnia się z kilkoma i wszyscy świetnie się razem bawią. Jedna z dziewczyn wpada w oko młodemu bohaterowi i zdaje się, że i on nie pozostaje jej obojętny. Karuzela śmiechu zaczyna zwalniać, gdy Keiichi dowiaduje się, iż kilka lat temu w miasteczku wydarzyła się dziwna, krwawa historia. Nastolatek oczywiście pragnie uzyskać więcej informacji, jednak jego przyjaciółki, zapytane o ów incydent, nabierają wody w usta. Mimo że ich zachowanie budzi podejrzenia chłopaka, postanawia on rozwiązać zagadkę na własną rękę. Szybko okaże się jednak, iż nie powinien tego robić.

Niepokojące tajemnice

Cała fabuła opiera się na wskazówkach rzucanych czytelnikowi przez autora. Pomimo początkowego wrażenia, iż manga stanowi pozycję w stylu haremu, odbiorca dość szybko rewiduje swoje domniemania i zdaje sobie sprawę, że Gdy zapłaczą cykady aspirują do bycia zupełnie inną historią.

Wspomniane ślady działają pobudzająco na szare komórki, zmuszając czytelnika do ustalenia własnej ścieżki wydarzeń. Autorzy doskonale o tym wiedzą, dlatego czasem podrzucają również fałszywe tropy. Cały czas czujemy głęboki niepokój, jakby coś za chwilę miało wyskoczyć z kart komiksu prosto na nas.

Wachlarz gatunków

Atmosfera mangi jest wyśmienita, miejscami ciężka i wzbudzająca bliżej nieokreślony lęk. Doskonałe budowanie napięcia sprawia, iż od serii Gdy zapłaczą cykady nie można się oderwać, mimo że później staramy się unikać ciemnych pomieszczeń… Zwroty akcji oraz poszczególne kadry, na których mangaka doskonale uchwycił szaleństwo i obłąkanie na twarzach różnych bohaterów, dodają całości niepowtarzalnej horrorowo-thrillerowej aury.

Kończąc jeden tom, czytelnik wręcz musi sięgnąć po kolejny i wtedy właśnie spotyka go kolejne (miłe) zaskoczenie, bowiem następna część stanowi alternatywną wersję wydarzeń. Zmieniają się nieco charaktery i sposoby postępowania postaci, a cień podejrzenia trafia na inne aspekty.

Autorzy zdają się żonglować gatunkami serii, dlatego też w cyklu znajdziemy połączenie wspomnianego horroru, thrillera, kryminału, haremu czy dramatu psychologicznego. Nie brakuje również wątków paranormalnych, jednak niezależnie od formy komiksu, czytelnik wciąż może spodziewać się makabrycznych wydarzeń i zapadających w pamięć obrazów.

Śliczne dziewczyny z toporami

Trzeba jednak mieć na uwadze, iż mimo zastosowanej przez autora konwencji i tematyki serii Gdy zapłaczą cykady, nie obejdzie się bez kreski silnie kładącej nacisk na zrobienie ze wspomnianych dziewczyn uroczych i słodkich koleżanek. Miejscami może to trochę przeszkadzać, bowiem gdy dzieją się straszne i krwawe rzeczy, a my widzimy śliczniutką Renę, atmosfera traci nieco na jakości.

Niemniej ten styl nie jest na tyle rażący i uciążliwy, aby w jakikolwiek sposób porzucić tom w środku opowieści. Co do reszty ilustracji nie mam większych zastrzeżeń, mangi pozostają dobrze rozrysowanymi komiksami, choć czytając cykl tom po tomie, dostrzegalne są zmiany kreski, bowiem zajmowali się nimi inni artyści.

Sami oni zresztą umiejętnie radzi sobie z oddawaniem emocji bohaterów i śmiem twierdzić, iż najwięcej można wyczytać z oczu postaci. Patrząc na nie, czytelnik błyskawicznie odgaduje zamiary danego charakteru. Co więcej, mangi narysowano w taki sposób, że można się poczuć realnie zagrożonym. Nie potrafię wyjaśnić dokładnie, z czego to wynika, jednak ważny jest fakt, iż ilustrator samą kreską potrafi „wrzucić” odbiorcę jakby w środek krwawych wydarzeń.

Strach czytać

Oczywiście każdy z czterech tomów prezentuje nieco inny poziom. Nie można uznać, że wszystkie są równie dobre, czy równie złe. Pierwsze dwa komiksy, Księga uprowadzenia przez demony oraz Księga dryfującej bawełny, są w moim mniemaniu najlepszymi częściami serii, natomiast pozostałe dwie – Księga morderczej klątwy i Księga marnowania czasu nieznacznie obniżają jej jakość, niemniej wciąż pozostają ciekawe i wciągające.

Jedynym zarzutem, jaki przychodzi mi do głowy, jest powtarzalność niektórych scen, z czym jednak trzeba się liczyć, mając świadomość alternatywności przedstawianych historii. Warto zresztą przez to przebrnąć, by dalej cieszyć się (bać się?) treścią cyklu Gdy zapłaczą cykady.

Creepy (as) hell. „Gdy zapłaczą cykady” – recenzja mang 1-4

 

Tytuł: Gdy zapłaczą cykady

Autor: Ryukishi07

Liczba stron: około 450/tom

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 9788365229182

podsumowanie

Ocena
8.5

Komentarz

Pierwsze cztery tomy serii „Gdy zapłaczą cykady” to doskonałe połączenie kilku gatunków. Mangi wzbudzają niepokój, a aura tajemnicy zostaje z czytelnikiem do samego końca.
Adrianna Dworzyńska
Adrianna Dworzyńska
Geek i fanatyczka popkulturalna. Fascynatka astrofizyki, miłośniczka wszystkiego, co azjatyckie, a także była tumblreciara. Członkini wielkiej trójki fandomów. Ceni magię ponad efektami, dlatego kocha Doctora Who i Merlina nad życie. Dyrektor ds. Memologii 2.0, śmieszek 24/7, ale przede wszystkim stuprocentowy hobbit - lubi święty spokój, jedzenie i spanie.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Pierwsze cztery tomy serii „Gdy zapłaczą cykady” to doskonałe połączenie kilku gatunków. Mangi wzbudzają niepokój, a aura tajemnicy zostaje z czytelnikiem do samego końca.Creepy (as) hell. „Gdy zapłaczą cykady” – recenzja mang 1-4