Office romance to mój faworyt jeśli idzie o koreańskie webtoony i jedne z częściej oglądanych dram. Nie ma to jak bajecznie bogaty szef wszystkich szefów oraz pracowita i urocza sekretarka, która boryka się z problemami finansowymi. Ach, i jeszcze trauma, koniecznie trauma z dzieciństwa, bo stanowczy rodzice zaczynają być niemodni.
Obejrzałam What’s Wrong with Secretary Kim? po przeczytaniu wersji komiksowej, na bazie której powstała drama. Podchodziłam do niej ostrożnie, bo główną rolę męską zagrał Park Seo Joon – o ile był świetny w She Was Pretty (pomijając tragiczny angielski akcent) i Kill Me, Heal Me, to w takim Hwarang drażnił mnie nienajlepszym aktorstwem (nawet V z BTS wypadał lepiej). Ale partnerowała mu Park Min Young, którą lubiłam za uroczą dziewczęcość w Healerze, więc uznałam, że warto spróbować. Drama ma zresztą całkiem dobre noty, a webtoon był całkiem przyjemny i nie mogłam się od niego oderwać.
W What’s Wrong with Secretary Kim? wykorzystano klasyczny motyw biurowego romansu między szefem a jego asystentką. Udało się jednak uniknąć bardzo wielu klisz, które budują większość koreańskich dram romantycznych. Oczywiście jest różnica w pochodzeniu i finansowym zapleczu bohaterów, ale zrezygnowano z wrednej matki głównego bohatera oraz biednej i osieroconej głównej bohaterki.
Co jest nie tak z sekretarką Kim?
Lee Young Joon to inteligentny i odnoszący sukcesy wiceprezes wielkiej korporacji, ale niestety jest przekonany o swojej wspaniałości i nieomylności. Klasyczny narcyz w koreańskim wykonaniu. Kim Mi So, pracująca na stanowisku sekretarki już dziesięć lat, potrafiąca poskromić szefa i przewidzieć jego kroki w każdej sytuacji. Legenda wśród korporacyjnej administracji.
Young Joon jest tak bardzo przyzwyczajony do Mi So, że kiedy ta składa wypowiedzenie, on nie potrafi sobie tego wyobrazić – życia bez doskonałej asystentki, oczywiście. Nie rozumie, dlaczego Kim Mi So zdecydowała się na ten krok, jej wyjaśnienia (kobieta chciałaby przestać pracować 24/7 i założyć rodzinę) zupełnie do niego nie docierają. A kiedy bohaterka odrzuca jego wielkoduszne oświadczyny, Lee Young Joon nie pojmuje, co z nią jest nie tak.
Jest to zapowiedź zakręconej fabuły, w której bohaterowie dopiero odkryją swoje prawdziwe motywacje. Ale koreańska drama nie byłaby tym, czym jest, jeśli do tego całego zamieszania (bo uczucia boahterów to zawsze chaos) nie dorzuciłaby trochę tajemnic z przeszłości, traum z dzieciństwa i problematycznego rodzeństwa. Mimo to, serial złapał mnie od pierwszego odcinka, tak jak webtoon zachwycił od pierwszej klatki — a przecież już znałam całą fabułę. Myślę, że pozytywnie na odbiór wpłynęła obsada, bo nie wyobrażam sobie innej aktorki w roli Kim Mi So – Park Min Young była idealna.
Tło, czyli ci wszyscy pracownicy
Dramy zawsze wypełnione są niesamowicie przerysowanymi postaciami drugoplanowymi i What’s Wrong with Secretary Kim? nie jest wyjątkiem. Mam swoją pulę ulubionych komediowych aktorów i aktorek, którzy są dla mnie gwarantem dobrej zabawy. Jednym z nich jest Kang Ki Young – w dramie wciela się w Park Yoo Sika, przyjaciela i podwładnego Lee Young Joona. Z kolei z żeńskiego grona w obsadzie znalazła się Hwang Bo Ra i zagrała Bong Se Rę, jedną z sekretarek w korporacji. Ta dwójka jest zabawna i w zasadzie w każdej scenie ma za zadanie tworzyć pewien comic relief.
Warci wspomnienia są też: Chansung, jeden z członków bandu 2PM, oraz Lee Min Ki i Joung So Mi, którzy wcielają się w młodsze wersje rodziców Kim Mi So – jest to oczko puszczone do fanów dramy Because This Is My First Life, również stacji tvN (polecam ten tytuł!).
Bez tych barwnych postaci z tła, drama mogłaby stać się zbyt ckliwa i jednotorowa. Jednak perypetie miłosne pracowników korporacji podkręcały atmosferę i nie czułam się skazana jedynie na nieporadnie romantyczne podchody Mi So i Young Joona oraz ich pokrętną logikę.
Od webtoona do dramy
Adaptacja poczytnego komiksu nie jest łatwa, podobnie zresztą jak wszystkie ekranizacje popularnych powieści. To, że materiał źródłowy odniósł sukces niekoniecznie oznacza, że to samo stanie się z serialem. W przypadku What’s Wrong with Secretary Kim? efekt okazał się pozytywny. Oczywiście nie obyło się bez kilku zmian, które akurat w tym wypadku wyszły historii na dobre.
Przede wszystkim dodano właśnie tę całą sekretarską ekipę. O ile w komiksie można się obejść bez ludzi w tle, tak drama wyglądałaby nieco zbyt pusto i teatralnie (co czasami dzieje się w dziennych tasiemcach stacji MBC). Zdecydowanie więc zmiana na plus.
Fabularnie już się tak idealnie nie udało. Żałuję, że zabrakło braterskiej więzi między ojcami bohaterów, którą zbudowali na miłości do muzyki rockowej. Rozumiem ten zabieg, bo w webtoonie była to świetna komediowa wstawka, ale przeniesiona na ekran miała szansę stać się karykaturalnym potworkiem.
Całe zakończenie zostało przetasowane i osobiście tego żałuję. Komiks miał ciekawy epilog, którym podkręcił wady bohaterów. Jeden z tych, który przewraca mdłe „i żyli długo i szczęśliwie” do góry nogami. Dramy mają zazwyczaj problemy z efektownym zakończeniem, które w jakiś sposób zaskoczy widza. I ten epilog, gdyby został przeniesiony na mały ekran, miał szansę być tym niespodziewanym finałem.
Czy była w tym jakaś chemia?
What’s Wrong with Secretary Kim? okazała się całkiem porządną dramą. Stacja tvN ma na swoim koncie niewypały w departamencie ekranizacji webtoonów – na przykład The Bride of Habaek, o którym chciałabym zapomnieć.
Serial nadal potrafił zaciekawić i zaskoczyć, mimo znajomości materiału źródłowego. Obsada też nie zawiodła, chociaż miałam swoje zastrzeżenia, o czym pisałam we wstępie. Oczywiście trafiły się odcinki, które dłużyły się i wnosiły do fabuły mniej niż więcej, ale w ostatecznym rozrachunku był to seans przyjemny i częściej chciałam oglądać dalej niż iść spać. A to jednak o czymś świadczy, bo na dramach romantycznych jest mi coraz trudniej się skupić i zostać do końca.
Inne recenzje azjatyckich seriali:
- Crash Landing On You – Netflix
- Raz po raz – Netflix
- Mr. Sunshine – Netflix
- Was it love? – Netflix
- Mystic Pop-up Bar – Netflix
- A Korean Odyssey – Netflix