Siedząc w kinie i oglądając zwiastuny przed seansem, można odnieść wrażenie, że oryginalne pomysły powoli umierają. Wszystko to prequele, sequele, ekranizacje książek lub komiksów, ewentualnie remake’i starszych produkcji. I wtedy pojawia się Disney z zapowiedzią historii opartej na.. motywie atrakcji z Disneylandu. Idea, sama w sobie, bardzo niekonwencjonalna, ale czy jej realizacja sprawdza się na ekranie?
Indiana Jones w spódnicy
Lily Houghton, naukowczyni bardzo przywiązana do swojego kapelusza, pragnie odnaleźć legendarne Drzewo Życia, którego kwiaty potrafią wyleczyć każdą chorobę. I chociaż na drodze do zrewolucjonizowania medycyny stoją jej same przeszkody, ona się nie poddaje. Wraz ze swoim zawsze ubranym stosownie do okazji bratem, wyrusza do Amazonii, gdzie rozpoczyna współpracę z tajemniczym kapitanem Frankiem i orientuje się, że nie jest jedyną osobą na tropie tej rośliny, a książę Joachim, który ich śledzi, posunie się do wszystkiego, żeby zdobyć skarb.
Prawdziwa przejażdżka
Wyprawa do dżungli to jeden z tych filmów, które nie miały prawa się udać. Nawet z dobrą obsadą, tworzenie historii opartej na atrakcji z parku rozrywki to czyste szaleństwo. Po pierwsze coś, co działa w prawdziwym życiu, gdy możesz doświadczyć ekscytacji, ponieważ jesteś na poruszającej się łodzi, na ekranie najpewniej straci efekt wywoływania emocji. Po drugie: czy można oprzeć całą fabułę i stworzyć wiarygodnych bohaterów, mając jedynie tak ogólnikowy temat?
Nie wierzę, że to piszę, ale można.
Twórcom udało się nie tylko wzbudzić w widzu emocje, Wyprawa do dżungli to prawdziwa filmowa przejażdżka. Porywa cię już na samym początku i do samego końca, ani na chwilę, nie traci na dynamice.
Energetic vibe
W czym kryje się tajemnica Wyprawy do dżungli? Dlaczego coś, co nie miało prawa działać, nie tylko oszukało swoje przeznaczenie, ale zasługuje na miano fantastycznej rozrywki? Tutaj na pewno można wspomnieć o niezłych efektach specjalnych, chwytliwej muzyce i historii przygodowej, jak z najlepszych filmów lat dziewięćdziesiątych, ale sekretu należy doszukiwać się gdzie indziej. Owszem, postaci są dobrze napisane, a dialogi zabawne, ale to Emily Blunt i Dwayne Johnson dają im to nieuchwytne je ne sais quoi, które sprawia, że Lily Houghton i Frank Wolff kradną serca. Widać od razu, że aktorzy – i pewnie twórcy też – świetnie się bawią i naprawdę wkładają w swoją pracę serce. Do tego chemia pomiędzy główną parą jest niezaprzeczalna, a poboczni bohaterowie nie są tylko tłem, a idealnym dopełnieniem układanki.
Efekciarze
Jak przystało na dwudziesty pierwszy wiek, Wyprawę do dżungli można obejrzeć w formacie 3D. Nie wiem, jak odbiera się ją w 2D, ale trójwymiarowo film prezentuje się bardzo dobrze. Czasy, kiedy po wyjściu z kina bolała głowa, odeszły do lamusa, teraz efekty tylko zachwycają. Problem pojawia się przy CGI, bo to, co na pierwszym planie,wypada przekonująco, to już tło bywa mniej idealne. Mimo to, warto jednak wspomnieć, że jeden z bohaterów to animowany jaguar – Proxima – i chociaż od razu widzimy, że nie jest prawdziwym kotem, zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze.
Minusy Disneya
Disney ma swoje wzloty i upadki. Ostatnio wydawało się, że nie radzi sobie z tworzeniem oryginalnych filmów i seriali. Większość ich niedawnych produkcji to albo przerabianie animowanych filmów na aktorskie, albo „nowości” z uniwersum Marvela. Wyprawa do dżungli tym bardziej się wybija. Jak to jednak bywa – nie jest idealna. Czasami mamy wrażenie, że to wszystko, w jakichś porcjach, już gdzieś było. Niektóre sceny są zbyt przerysowane. Do tego widać, że twórcy nie mogli się zdecydować czy produkcja jest skierowana do młodszych widzów czy tych dorosłych: sama przygoda wydaje się być dla dzieci, jednak ukazana przemoc i niektóre dialogi mają dużo bardziej dojrzały target.
Bilety poproszę
Jeśli idziesz do kina w poszukiwaniu rozrywki, to Wyprawa do dżungli jest dla ciebie. To lekki, czarujący film, pełen pozytywnej energii i postaci, które niemal wyrywają się z ekranu, tak dobrze są napisane i zagrane. Wiadomo, do ideału mu trochę brakuje, ale naprawdę ciężko dostrzec wady, gdy człowiek się świetnie bawi. Produkcja kojarzy mi się z Mumią z Brandonem Fraserem i nawet trochę z Indianą Jonesem, bo jest po prostu bezpretensjonalną przygodówką, z której można czerpać mnóstwo frajdy. W 3D prezentuje się świetnie i sprawia, że naprawdę czujemy się, jak na przejażdżce.
Tytuł oryginalny: Jungle Cruise
Reżyseria: Jaume Collet-Serra
Rok premiery: 2021
Czas trwania: 2 godziny 7 minut