Czy miłość zawsze zwycięży? Frankofońska tragedia w szekspirowskim stylu. „Ciemność” – recenzja komiksu

-

Określiłabym siebie raczej jako początkującą miłośniczkę komiksów. Aby się przypadkiem nie zniechęcić, staram się dobierać je ostrożnie. Liczę zawsze na to, że trafię na fascynującą historię, która porwie mnie na kilka godzin, a później nie da o sobie zapomnieć. Tak stało się w przypadku komiksu Ciemność, autorstwa Huberta Boularda i Vincenta Maillie’a. To mroczna baśń, pełna magii i nieoczywistości.

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego komiksu Ciemność do współpracy recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Egmont.

Czytając Ciemność, czułam połączenie szekspirowskich tragedii, Pieśni o Rolandzie oraz najlepszych baśni Hansa Christiana Andersena. Dziwna i nietypowa mieszanka, powiecie? W tym frankofońskim komiksie nic nie jest oczywiste. Historię utrzymano w klimacie dark fantasy – nie brakuje zatem średniowiecznego tła, rycerstwa, potężnych królestw, księżniczek i magicznych stworzeń. Ale na wspak.

Typowa średniowieczna opowieść? Niekoniecznie…

Protagonistą komiksu nie jest waleczny rycerz na pięknym rumaku, a najemnik, który w przeszłości utracił szlacheckie tytuły i chwałę – Arzhur. Towarzyszy mu wierny, acz tchórzliwy giermek, Yuenn. Pewnego poranka, poprzedzonego deszczową, krwawą nocą, napotykają na swojej drodze trzy nędzarki (wiedźmy) – odgrywają one dużą rolę w opowieści – które przekonują zbrukanego rycerza, by uwolnił z mrocznego zamczyska piękną księżniczkę z sąsiedniego królestwa. W zamian za to mężczyzna otrzyma od tamtejszego władcy zaszczyty i odbuduje swoją pozycję. Ofiarują bohaterowi miecz ze złotą, lśniącą rękojeścią, posiadający magiczne właściwości. Zdesperowany Arzhur nie waha się ani chwili – mimo ostrzeżeń przyjaciela, który ma złe przeczucia. Mężczyźni wyruszają w długą podróż wraz z dziwnymi towarzyszkami. Docierają do porzuconego, mrocznego zamku, otoczonego niebezpiecznymi (na pozór) istotami – giną one pod mieczem Arzhura. Ostatnim przeciwnikiem jest dziwaczne stworzenie, przypominające wielką jaszczurkę. Ono również zostaje zabite przez rycerza. W końcu ten spotyka piękną, czarnowłosą księżniczkę, Islenę, która… wpada we wściekłość. Jak się okazuje, nie oczekiwała ratunku. Mityczna bestia, Finchae, była jej najlepszym przyjacielem. Trzy nędzarki chciały ukraść ją z zamku i zabrać do złej, groźnej matki. Arzhur i Islena dochodzą do porozumienia i wyruszają do siedziby jej kochającego ojca, króla tutejszej ziemi. Rozpoczyna się wciągająca, fantastyczna podróż.

Wielowymiarowe postacie

Hubert i Mallie stworzyli komiks, który pochłania czytelnika bez reszty. Nic tutaj nie jest tym, czym wydaje się na pierwszy rzut oka. Zakompleksiony, acz silny i przystojny rycerz, nie ma lśniącej zbroi. Wstydzi się swojej przeszłości i zbrukanego honoru. Księżniczki Isleny również – jak się szybko okazuje – nie można określić jako święta czy niewinna. Jej historia rodzinna jest skomplikowana. Piękna kobieta dysponuje magicznymi mocami, które mogą przynieść jedynie zgubę, nieszczęście, śmierć.

Obie osoby protagonistyczne mają ciekawe, złożone osobowości. Nie są idealne: i właśnie to jest najwspanialsze w opowieści. Nikogo tutaj nie można określić jako jednowymiarowego, nudnego. Każde wydarzenie rozwija bohaterów – i tych głównych, i tych pobocznych.

Nie wszyscy żyli długo i szczęśliwie

Wspólna podróż – jak można się domyśleć – zbliża Islenę i Arzhura do siebie. Czytelnik cieszy się z rodzącego uczucia i ma nadzieję, że historia zakończy się szczęśliwie. Komiks jednak nie jest piękną bajką, tylko wizualną tragedią szekspirowską, gdzie nie da się uciec od przeznaczenia. Uważny czytelnik rozpozna nawiązania do twórczości najwybitniejszego angielskiego dramatopisarza. Niegodziwe wiedźmy, przywodzące na myśl trzy szkaradne jasnowidzki z Makbeta, traktują najemnika jedynie jako środek do celu. Rodzice młodej królewny – na pozór kochający, na swój sposób – nie sugerują się wcale miłością. Manipulują, kierują nimi pierwotne żądze i siłą zmuszają niewinne dziecko do wykonywania poleceń. Mimo wszystko, osoba czytająca wierzy, że miłość zwycięży i pokona wszelkie przeciwności. Pragnie, by Islena i Arzhur, nieszablonowi kochankowie, zostali na zawsze razem. Być może tak się stanie… ale czy na pewno za życia?

Piękne rysunki – siła komiksu?

Nie sposób nie opowiedzieć o warstwie graficznej komiksu. Rysunki Vincenta Mallie’a są minimalistyczne, jednak idealnie oddają dualizm baśniowego świata Huberta. Mrok przeplata się ze światłością – kiedy pojawiają się jasne barwy, wskazuje to na pozytywne uczucia, dobroć, czystość, a w przypadku ciemniejszych odcieni jest na odwrót. Ogólnie jednak dominuje półmrok, nawiązując do niejednoznaczności historii, trudnych emocji i decyzji bohaterów. Kolory oddają nastrój i charakter danej sceny. Ciężka atmosfera komiksu została odwzorowana poprzez przygaszone pastelowe barwy. Kreska jest bardzo ładna. Podobają mi się twarze wszystkich postaci. Wydaje mi się, że mogę siebie powoli określać jako fankę stylu Malliego – przepięknych rysunków, których nie da się zapomnieć.

Czy warto przeczytać komiks Ciemność?

Komiks Ciemność to zdecydowanie jedna z najlepszych opowieści graficznych, z jakimi miałam styczność w tym roku, wspaniałe doświadczenie. Jestem pewna, że sięgnę po pozostałe powieści graficzne od Huberta. Przezorna opowieść traktuje o dualizmie ludzkiej natury. Daje, w pewien sposób, nadzieję. Ludzie się zmieniają. Postacie, pozornie z góry skazane na porażkę moralną, nie ulegną drzemiącemu w nich złu – ba, wyzwolą się spod niego. Miłość może zwyciężyć, ale czy pokona śmierć? Oto jest pytanie.

ciemność komiks
Ciemność

Tytuł: Ciemność

Scenarzysta: Hubert

Ilustrator: Vincent Mallié

Tłumacz: Maria Mosiewicz

Wydawnictwo: Egmont

Liczba stron: 152

EAN:9788328161504

więcej informacji TUTAJ

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Bardzo polecam „Ciemność”. To przepięknie narysowany komiks. Jeśli lubicie dark fantasy i nieszablonowe historie z interesującymi bohaterami, dajcie szansę tej opowieści graficznej. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.
Dominika Chmielewska
Dominika Chmielewska
Za dnia copywriterka, po zmierzchu maniaczka dram i kina azjatyckiego. Podobno interesuje ją kultura w pełnej krasie – od dziecka czyta książki i fanfiki, pochłania filmy i seriale wszelakiej maści, uwielbia musicale (wiwat Hamilton!) i teatr. Czasem nawet pogra w gry. Nie pogardzi dobrym RPG. Uczy się czeskiego i koreańskiego. Miewa niestabilne relacje z plastycznymi działaniami (ostatnio garncarstwo i haft) - raz je porzuca, a potem wraca. Nie wyobraża sobie dnia bez kubka kawy.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Bardzo polecam „Ciemność”. To przepięknie narysowany komiks. Jeśli lubicie dark fantasy i nieszablonowe historie z interesującymi bohaterami, dajcie szansę tej opowieści graficznej. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.Czy miłość zawsze zwycięży? Frankofońska tragedia w szekspirowskim stylu. „Ciemność” – recenzja komiksu