Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej

-

Dwie recenzentki ruszyły na podbój poziemnego świata Strachu Ciachu!. Czy karcianka wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko? Przekonajmy się.

Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej

Oprawa graficzna i wykonanie

Asia: Ilustracje w Strachu ciachu są utrzymane w bajkowym klimacie. Potwory i smoki zostały narysowane z przymrużeniem oka i zdecydowanie bliżej im do zabawnych stworków niż do budzących postrach kreatur rodem z sennych koszmarów. Można by określić je potocznie jako „pocieszne”. Gra została wykonana starannie, ale z drugiej strony zawiera tak niewielką liczbę elementów, że zaskoczeniem byłoby raczej, gdyby potraktowano ją po macoszemu. Płytki z portalami oraz zestawem broni są bardzo wygodne w użyciu z racji swojej grubości. Pudełko Strachu ciachu ma niewielkie rozmiary, co sprawia, że łatwo zabrać je że sobą właściwie w każde miejsce. Nie jestem tylko przekonana czy ilustracja na opakowaniu w stu procentach pasuje do klimatu gry. W porównaniu do kart, jakie znajdziemy w środku, ma bardzo mało żywych kolorów.

Natalia: Strachu ciachu zostało zamknięte w małym, niepozornym kartoniku. Grafika na okładce, już na pierwszy rzut oka, wydaje się intrygująca. Ogromny, nikczemny stwór, strzegący przejścia przez podziemia jest tylko zapowiedzią tego, co czai się w pudełku. Czy jesteście na tyle odważni, aby zajrzeć do środka? Tam znajdziecie talię czterdziestu ośmiu kart lochów z wizerunkami czyhających na was potworów, i jednocześnie z przepisem na ich pokonanie, kafelki z niezbędnym ekwipunkiem, a także cztery kafle drzwi, które w krytycznym momencie okażą się jedynym sposobem na przetrwanie. Oprawa wizualna gry jest bardzo przyjemna. Pomimo przeraźliwych kreatur, została przygotowana z humorem i lekkim przymrużeniem oka. Autorem ilustracji jest tam artysta Tomek Larek – rysownik ma już na swoim koncie kilka udanych, planszówkowych realizacji (Sztuka Wojny czy Atak Zombie). Tym razem, także nas nie zawiódł. Również instrukcję utrzymano w zabawnym tonie, przez co czyta się ją dobrze, bez problemów ze zrozumieniem reguł.

Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej

Zasady

Asia: Strachu ciachu oferuje graczom dwa warianty rozgrywki. Krótko mówiąc – sprowadza się to do tego czy używamy kart ze smokami i kafelków portali. Wprowadzają one jedną dodatkową zasadę, którą dokładamy do wcześniejszej puli reguł z poziomu pierwszego. Instrukcja do Strachu ciachu jest krótka i przejrzysta. W trakcie rozgrywki nie zdarzyła się sytuacja, by którykolwiek z uczestników miał jakiekolwiek wątpliwości. Dziwna rzecz dzieje się jednak w momencie remisu. Twórcy zaproponowali bowiem, by gracze sami zdecydowali, kto w takiej sytuacji wygrywa. Dużo kwiatków widywałam już w instrukcjach, ale przyznam, że z takim podejściem zetknęłam się po raz pierwszy. Dla mnie to niestety nic innego, niż pójście na łatwiznę. Bo jak inaczej to nazwać?

Natalia: Strachu ciachu to gra zręcznościowa z wyjątkowo prostymi zasadami. W dużym skrócie: pojawia się w lochu potwór, więc szybko trzeba uzbroić się w odpowiedni oręż, aby go pokonać. Wygrywają najszybsi oraz najbardziej spostrzegawczy wojownicy. Gdy tylko pojawi się stwór, trzeba szybko ocenić sytuację – jakiego koloru jest monstrum oraz której broni musimy użyć, aby go powalić. Na przykład, gdy ukaże nam się ogromny, błękitny pająk, błyskawicznie sprawdzamy czy na karcie z pergaminem widnieje przedmiot z niebieskim tłem. Jeśli tak się stanie, należy szybko obrócić nasze kafelki ekwipunku, w taki sposób, aby utworzyły pożądaną rzecz. Jeżeli nie zauważymy żadnego, pasującego rynsztunku do danego potwora, wtedy musimy się bronić, więc czym prędzej uzbrajamy się w tarczę. Wygrywa najszybszy i najodważniejszy wojownik. W nagrodę pobiera on połowę kart ze stosu z potworami, które na koniec gry traktowane są jako punkty.

Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej

Wrażenia z rozgrywki

Asia: Łatwe zasady sprawiają, że w Strachu ciachu można zacząć grać jakieś trzy minuty po odpakowaniu kart. Przeczytanie najważniejszych zasad zajmuje chwilę, a później trzeba tylko potasować talię i wybrać dla siebie kolor potworka.  Sama rozgrywka trwa jakieś dziesięć minut, więc na pewno jest to dobry tytuł na wyjazdy. Nie mam jednak wątpliwości, że Strachu ciachu przypadnie bardziej do gustu młodszym odbiorcom. Szukanie kształtów i przesuwanie kafelków szybko stało się dla mnie po prostu nudne. Gra jest przewidywalna, powiedziałabym nawet, że monotonna, mimo że układ płytek przecież co chwilę się zmienia. Przyznam szczerze, że nie rozpoczynałam z chęcią drugiej i trzeciej rozgrywki. Gdyby nie chodziło o napisanie recenzji, zapewne odłożyłabym ten tytuł do szafki zaraz po pierwszej próbie. Nie wiem czy kiedykolwiek wrócę do Strachu ciachu. W najbliższej przyszłości taki moment na pewno nie nastąpi. I nie zrozumcie mnie źle, nie jest to nieudana gra. To po prostu nie tytuł, którym starszy odbiorca mógłby się cieszyć.

Natalia: Strachu Ciachu to dynamiczna, zręcznościowa karcianka, sprawdzająca naszą spostrzegawczość. Próg wejścia jest tutaj naprawdę niski. Dla niektórych graczy, tytuł może okazać się zbyt prosty i monotonny. Myślę jednak, że przypadnie do gustu młodszym planszówkowiczom. Dodatkowy wariant zdecydowanie urozmaica rozgrywkę i polecam od razu zastosować „rozszerzone” zasady, ponieważ podstawowy poziom może szybko się znudzić.

Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej

Ocena

Asia: Gra zdecydowanie dla młodszego odbiorcy. Proste zasady i niewielkie rozmiary działają na jej korzyść, jako tytułu dobrego na wyjazdy. Szybko jednak się nudzi i raczej nie ma co liczyć, że obudzicie się któregoś dnia z myślą, że bardzo chcielibyście zagrać w Strachu ciachu.

3/10

Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej

Natalia: Myślę, że ten tytuł przypadnie do gustu dzieciom, które w zabawny sposób przećwiczą refleks i koncentrację. Pomimo „potwornych” ilustracji, gra wydaje się bardzo przyjazna i nie powinna straszyć. W mojej ocenie, cała oprawa graficzna została przygotowana dobrze. Dla mnie zaletą tej gry jest fakt, że wszystko dzieje się w tym samym momencie. Nie musimy czekać na swoją kolej. Dzięki temu mamy żywą atmosferę przy stole  i nikt nie przysypia. Najważniejsze aby być szybkim, spostrzegawczym oraz przede wszystkim odważnym!

5/10

Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej


Recenzję gry przygotowały dla was: Natalia Jóźwiak oraz Asia Posorska

Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej

 

Tytuł: Strachu ciachu!

Liczba graczy: 2-4

Wiek: 7+

Czas rozgrywki: 10 minut

Wydawnictwo: Fabryka Kart Trefl-Kraków

Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Fabryka Kart Trefl-Kraków, więcej o grze przeczytacie tutaj:

Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej

podsumowanie

Ocena
5

Komentarz

Strachu ciachu to gra skierowana do młodszego odbiorcy. W zabawny sposób ćwiczy refleks i koncentrację, jednak szybko się nudzi.
Popbookownik
Popbookownik
Britney była królową popu, a my jesteśmy królowymi i królami popkultury. Nowa recenzja, artykuł czy świeży news? Ups! Zrobiliśmy to znowu! Nie mamy swojego Timberlake’a, ale za to możemy pochwalić się tekstami, które są równie atrakcyjne.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Strachu ciachu to gra skierowana do młodszego odbiorcy. W zabawny sposób ćwiczy refleks i koncentrację, jednak szybko się nudzi.Chodź, pociachamy stwora. „Strachu ciachu” – recenzja gry planszowej