Bogini Śniegu. „Opowieści o białej księżniczce” – recenzja mangi

-

Nie przepadam za wiosennymi pyłkami, letnim skwarem oraz jesienną pluchą – ze wszystkich pór roku najbardziej lubię zimę. Właściwie nie jestem fanem okresu jako takiego, lecz po prostu śniegu – białego puchu, przykrywającego świat niczym niekończący się, iskrzący w świetle promieni słonecznych, koc.

Zimowy pejzaż, paradoksalnie, kojarzy mi się z czymś ciepłym, przytulnym, wręcz kojącym. Od dziś jednak, gdy ujrzę tańczące na wietrze śnieżynki, me myśli skierują się w stronę konkretnej postaci: Białej Księżniczki, Bogini Śniegu. Według starych podań, gdy Lodowa Pani płacze, zaczyna padać śnieg…

Tarcza prostoty

Dawno, dawno temu, we wcale nie tak odległej Japonii, grupa rysowników mang, specjalizujących się do tej pory w dojinshi (w dużym uproszczeniu: fan fiction), postanowiła połączyć swe siły. I tak w 1987 roku powstało CLAMP: jedenastu twórców, wydających swe komiksy pod wspólnym szyldem. Choć dziś należą do niego już tylko cztery osoby, zespół przez dziesięciolecia zdobywał wiernych fanów i z upływem lat wcale nie stracił na popularności. Najlepszym tego dowodem są wydane tej jesieni w Polsce, przez Waneko, Opowieści o Białej Księżniczce.

Bogini Śniegu. „Opowieści o białej księżniczce” – recenzja mangiAntologia ta pierwotnie ukazała się na rynku japońskim dwadzieścia siedem lat temu – dlaczego więc, po tak długim czasie, jest wciąż tłumaczona i drukowana? By przestać się temu dziwić, wystarczy wziąć tomik do ręki i go przekartkować. Czytelnik momentalnie zauważy dwie rzeczy. Po pierwsze: zewnętrzna forma. Już sama obwoluta mocno odbiega od tego, co w większości widuje się na półkach z mangami. Twardy, szorstki w dotyku papier przywodzi na myśl coś bardzo wiekowego, rzecz, która kryje w sobie historię. Jeśli zdejmiemy utrzymaną w barwie mroźnego błękitu obwolutę, mając nadzieję na znalezienie żywszych kolorów na okładce, srodze się zawiedziemy. Ta jest wręcz nieskazitelnie biała, z ledwie widoczną niebieską ramką oraz tytułem. Kolejnych potwierdzeń tezy, iż piękno tkwi w prostocie, należy szukać wśród stron opowieści, zauważając jeszcze jedną rzecz: wewnętrzny styl. Już na pierwszy rzut oka widać, że manga ta nie powstawała na kolanie, tuż przed ostatecznym terminem wydania. Wszystko zostało głęboko przemyślane: układ okien pozwala bez przeszkód płynąć przez historię, dialogi i rozterki bohaterów odurzają szczerością, pozostawiając jednak sporo miejsca na rozmyślania. Kreska, tak odmienna od dzisiejszej, wciąż potrafi zaskoczyć swym minimalizmem i zaledwie kilkoma konturami ukazać całą gamę emocji postaci. A te pojawią się także u czytelnika – wystarczy jedynie, by zagłębił się w treść.

Miecz uczuć

Opowieści o Białej Księżniczce (według opisu wydawcy na obwolucie) skrywają w sobie cztery historie. Można by z tym polemizować (prolog i epilog, co prawda, łączą się fabularnie, ale zawartością pretendują bardziej do opowiastki), nie widzę jednak w tym sensu. Trzy, cztery, trzy i pół – nie ma większej różnicy. Ważne jest to, że każda z nich osobno, oraz wszystkie razem, są prawdziwymi dziełami sztuki. Dopracowane w każdym szczególe, przedstawiają konkretną wizję autora, mocno czerpiąc przy tym z legend oraz baśni, wprowadzają czytelnika w dawno już zapomniany przez ludzi mityczny świat. Miejsce, gdzie przyjaźń człowieka i wilka-ludojada jest czymś całkowicie naturalnym, zwierzęta kochają tak samo (jeśli nie mocniej) jak ludzie, a przechadzając się wśród zaśnieżonych gór można spotkać Boginię Śniegu… A także zamienić z nią parę słów. Prawdopodobnie zechce wytłumaczyć nam parę spraw, zamienić choć kilka słów. A co, jeśli spotkaliśmy ją już wcześniej? Patrząc na ten tomik z daleka, zobaczy się jedynie monobarwną obwolutę, skrywającą kilka krótkich historyjek. Pamiętajcie jednak, by oprzeć się pokusie i nie oceniać książki po okładce. Dajcie się otoczyć zimowej zamieci, wpuście do serca mróz straty i melancholię przemijania. Bo taka właśnie jest ta antologia: ciepło miłości równoważy chłodem cierpienia. Być może uśmiechniecie się podczas lektury, lecz prawdopodobnie jedynie po to, by z zaskoczeniem zauważyć pojedynczą łzę, spływającą po policzku.

Płatki śniegu

Gdy wasz wzrok napotka na półce w księgarni spojrzenie Lodowej Pani, nie bójcie się: nie skuje wam serca lodem niczym Królowa Śniegu z baśni Andersena. Przynajmniej nie na odległość. Jednak gdy już weźmiecie tomik do ręki i dacie się pochłonąć mroźnemu światu, który skrywa, nie ręczę za efekty. Część czytelników prawdopodobnie uzna przedstawione tu historie za bardzo smutne, być może kilku znajdzie w nich nadzieję, a paru odbiorców, dzięki Białej Księżniczce, naprawdę pokocha zimę. Jedno jest pewne: gdy już niedługo pierwsze płatki śniegu spadną z nieba, a ziemię przykryje biały puch, przypomnicie sobie te opowieści. A oczy zrobią wam się odrobinę bardziej mokre niż zazwyczaj.

Bogini Śniegu. „Opowieści o białej księżniczce” – recenzja mangi

 

Tytuł: Opowieści o Białej Księżniczce

Autor: CLAMP

Liczba stron: 134

Wydawnictwo: Waneko

ISBN: 9788380965324

podsumowanie

Ocena
9

Komentarz

Po 27 latach od pierwszej publikacji, wydana w Polsce antologia opowiada nie tylko o mrozie zimy, lecz także o cieple nadziei i miłości. Lektura naprawdę warta uwagi – choć krótka, może się okazać przyjemna na wiele różnych sposobów.
Przemysław Ekiert
Przemysław Ekiert
W wysokim stopniu uzależniony od popkultury - by zniwelować głód korzysta z książek, filmów, seriali i komiksów w coraz większych dawkach. Popijając nowe leki różnymi gatunkami herbat, snuje głębokie przemyślenia o podboju planety i swoim miejscu we wszechświecie. Jest jednak świadomy, że wszyscy jesteśmy tylko podróbką idealnych postaci z telewizyjnych reklam.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Po 27 latach od pierwszej publikacji, wydana w Polsce antologia opowiada nie tylko o mrozie zimy, lecz także o cieple nadziei i miłości. Lektura naprawdę warta uwagi – choć krótka, może się okazać przyjemna na wiele różnych sposobów.Bogini Śniegu. „Opowieści o białej księżniczce” – recenzja mangi