Babskie D&D. „Rat Queens: Magią i maskarą” – recenzja komiksu

-

Ach, piękne czasy młodzieńczej, pryszczatej niewinności, kiedy w piwnicy, w bezpiecznym odseparowaniu od prawdziwego świata, turlało się kostkami i przeżywało niezliczone przygody…

No dobrze, to był trochę bait. W młodości nie graliśmy ze znajomymi w piwnicy. Teraz w sumie też rzadko gramy w piwnicy. Ale wiecie, o co chodzi. A jeśli nie wiecie, śpieszę z wyjaśnieniem: jest taki szczególny rodzaj hobby zwany grami fabularnymi lub z angielska role-playing games. Pozwalają one – w dużym uproszczeniu – na tworzenie wraz ze znajomymi pewnej interaktywnej opowieści, na wcielanie się w zmyślone postaci i przeżywanie zmyślonych przygód.

RPG-i długo zresztą pozostawały w niszy, niezrozumiane przez mainstream. Ale teraz, kiedy dorosło pewne pokolenie, kiedy w serialach typu Stranger Things główni bohaterowie grają w Dungeons & Dragons, kiedy pojawiają się na YouTubie sesje do oglądania – hobby nagle stało się popularniejsze, ciekawsze, bardziej inkluzywne.

Jest w tym oczywiście nuta tęsknoty za idealizowanym dzieciństwem i myślę, że z owej tęsknoty skwapliwie korzystają twórcy Rat Queens: lekkiego, zabawnego i zdecydowanie niepoprawnego komiksu, który w skrócie można określić jako „babskie D&D”.

Zebrać drużynę

Pozwólcie zatem, że przedstawię: Królowe Szczurów to jednocześnie  typowa i nietypowa RPG-owa drużyna. Typowa jeśli chodzi o reprezentację klas postaci: wojownik, łotrzyk, mag i kapłan, a nawet ich ras: człowiek, elf, krasnolud i niziołek. Nietypowa, ponieważ składa się wyłącznie z kobiet… I to kobiet o na wskroś współczesnych temperamentach.

Zresztą Rat Queens to w ogóle jest transplantacja naszej współczesnej mentalności i problemów do klasycznego uniwersum fantasy pokroju Dungeons & Dragons (czyli, de facto, kolejnej pochodnej Tolkiena) z lekkim ukłonem w stronę Lovecrafta (dziś wszystko musi się kłaniać Lovecraftowi, nawet jeśli tylko po to, aby zaraz go opluć). Czarodziejka Hannah ma skłonności do nekromancji tudzież czarnej magii, wierzy w naukę i nie umie wejść w trwały związek z mężczyzną. Ach, oprócz tego wyładowuje wewnętrzny ból na świecie, wdając się w sprzeczki, bójki i głośno przeklinając. Violet to krasnoludka, która zgoliła brodę i uciekła z patriarchalnego społeczeństwa. Dee jest uroczą, czarnoskórą kapłanką-apostatką z kultu mackowatego bóstwa („– Jak możesz używać magicznych zaklęć, jeśli nie wierzysz w bogów? – Sama jestem dość boska”.). I nie zapominajmy o Betty, „maluśku” (ja chyba jednak zostanę przy swojskim „niziołku”) uwielbiającym halucynogenne grzybki z dodatkiem słodyczy i ze słabością do własnej płci.

Opowiedzieć historię

Fabularnie Magią i maskarą jest w porządku, choć bez jakichś fajerwerków (ale hej, to dopiero pierwszy tom, mogę wam już teraz zdradzić w tajemnicy, że później robi się lepiej). Nasze Szczurzyce to ten typ awanturników, którzy kiedy się nudzą, roznoszą miasto (i innych awanturników) na strzępy, więc lokalna władza ma z nich tyleż pożytku, co kłopotów. Jest miejsce na kilka mniej lub bardziej czerstwych dowcipów, liczne starcia z trollami, goblinami, orkami i tajemniczymi skrytobójcami. Krew leje się obficie (jak śpiewał Janerka: „aż na pierwsze rzędy!”) i w sumie ciekawie zobaczyć dosłowne przedstawienie dedekowych potyczek – złamania otwarte, które się magicznie zrastają, czy wyłupywanie oczu potworom. Kiedy gra toczy się tylko w wyobraźni, człowiek nie do końca zdaje sobie sprawę, jak brudną robotę odwalają jego postaci.

Rat Queens zdecydowanie nęci oprawą graficzną: rozpoznawalna, współczesna kreska i piękne, nasycone kolory. Kadry są dynamiczne, ale przejrzyste. A poza tym postaci mają charakterystyczne, perkate i lekko zaczerwienione noski, co uroczo kontrastuje z tym, jak bardzo starają się być stylowymi twardzielami.

Komu polecam Rat Queens? W pierwszej kolejności – RPG-owcom; gracze (także ci komputerowi) na pewno docenią rozmaite smaczki, na przykład półorczego czarodzieja, któremu efekty dzikiej magii przyzywają… ćwierkające niebieskie ptaszki w brodzie. Ale spokojnie, komiks nadaje się nie tylko dla nerdów i geeków: jeśli macie ochotę na lekkie fantasy z pięknymi kadrami i niepokornymi bohaterkami, możecie sięgnąć po Rat Queens. Tylko pamiętajcie – dzielne Szczurzyce klną, piją, odcinają kończyny i bez skrępowania rozprawiają o seksie, więc raczej nie polecam tego komiksu jako prezentu dla dzieci.

Babskie D&D. „Rat Queens: Magią i maskarą” – recenzja komiksu

Babskie D&D. „Rat Queens: Magią i maskarą” – recenzja komiksu

 

 

Tytuł: Rat Queens: Magią i maskarą
Autorzy: Kurtis J. Wiebe, Roc Upchurch
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Liczba stron: 128
ISBN: 978-83-8110-174-5

Anna Jakubowska
Anna Jakubowska
Filolog, edytor, publicystka, mól książkowy, gamer, RPG-ówka - kolejność przypadkowa. Zacięta narratywistka, święcie przekonana, że życie to opowieści, a opowieści to życie.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu