Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego ebooka Ania, klechdy i wielomrok, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy Bartłomiejowi Baranowskiemu.
Książki potrafią przenieść do światów, do których normalnie nie mamy dostępu. Pełnych magicznych stworzeń, nadnaturalnych sytuacji, wróżek, smoków i co tylko przyjdzie osobom autorskim do głowy. Powstało też dużo tomów opisujących życie doczesne, ale z intrygującymi historiami w tle. Ciekawymi tytułami są te łączące to wszystko, a jeśli jeszcze styl pisania osoby autorskiej jest wciągający, to czytelnik otrzymuje pozycję tak interesującą, że od pierwszych stron nie chce się jej odłożyć na półkę. Czy Ania, klechdy i wielomrok to właśnie taki utwór?
Zapraszam do innego świata
Powitajcie Anię, dość przeciętną dziewczynę, która ma smutną przeszłość. Nysa to miejsce, gdzie się wychowuje, konkretnie zaś jej lokum okazuje się dom dziecka, i jak na czternaście lat posiada bardzo specyficzne postrzeganie świata. Raczej stroni od ludzi, woli spędzać czas sama ze sobą, z nielicznymi wyjątkami. Mimo że dojrzewa, to nie jest buntowniczką, bardziej osobą ciekawą świata, która chce wiedzieć, czy czeka ją w przyszłości coś więcej niż monotonna egzystencja.
Pewnego dnia we wspólnym pokoju spostrzega chłopaka, a on nie ma prawa tam przebywać. Rzeczywistość się zakrzywia, a ona widzi tylko jego świat. To początek niesamowitej przygody pełnej magii, gdzie znaczącą rolę odgrywają polskie wierzenia.
To już czas na dorastanie?
Jak ja żałuję, że podczas mojego dorastania nie trafiłam na podobny tytuł, oczywiście były inne, ale nie niosły takiego przesłania, jak to w Ani, klechdach i wielomroku. Dlaczego ta pozycja jest wyjątkowa? Ponieważ pokazuje młodym czytelnikom, że w życiu nie układa się tak jak tego chcemy, a popełniane błędy nie skazują od razu na bycie złym. Wręcz przeciwnie, uczą, rozwijają, pozwalają poznać świat na nowo, zdecydować, kim tak naprawdę pragniemy się stać. Każda wpadka pomaga zajrzeć w głąb siebie, przenalizować własne błędy i skierować ku dobrej ścieżce. Nie zawsze też potknięcia są z natury złe.
Kogo witam, kogo goszczę?
Ania to dość specyficzna dziewczyna. Nie interesują ją rzeczy typowe dla rówieśniczek. Dojrzewa, ale nie ma za bardzo z kim porozmawiać o nurtujących ją sprawach. Ona się od nich odcina i próbuje przetrwać każdy kolejny dzień z nadzieją, że jutro przyniesie coś ekscytującego, wyrywającego z marazmu codzienności. Wie, że to raczej niemożliwe, ale mocno w to wierzy, jednocześnie zostawiając poprawkę na to, iż ciągle będzie musiała zmagać się z monotonią. Nie jest typem towarzyskim, bardziej wycofanym obserwatorem chłonącym to, co widzi, rozmawiającym ze sobą. Oj tak, wtedy te dialogi są naprawdę ekscytujące, gorzej jak ma nawiązać interakcję z drugim człowiekiem.
Podczas poznawania fabuły dowiadujemy się co myśli i czuje. Autor bardzo dobrze zaprezentował postać nieśmiałej dziewczyny. Ania to bohaterka, z którą warto jest się zaprzyjaźnić.
Kiedy uczucia biorą górę
Ania, klechdy i wielomrok to wartościowa pozycja pokazująca ludziom w fazie dojrzewania, ale również młodszym, że to, co przechodzą, nie jest jednostkowe, a ich rozterki i problemy przeżywa więcej osób. Bohaterowie zmagają się z podobnymi rzeczami. Ten okres przejściowy jest wyjątkowy, pełen zakus oraz rozterek, czy postąpić słusznie albo jednak trochę zaszaleć. Nastoletni czytelnik bardzo szybko może utożsamić się z bohaterami, a starszy przypomnieć, jak to było mieć naście lat. Frustracja, bunt, zazdrość, obawa – przeważnie są to negatywne uczucia, które niepostrzeżenie przejmują kontrolę i trudno jest poradzić sobie z nimi.
Autor w bardzo obrazowo pokazuje, jak wpływają one na bohaterów oraz całe ich otoczenie oraz to, w jaki sposób ich wybory oddziałują na innych, a także pomysł na radzenie sobie z emocjami, kluczem jest znalezienie odpowiedniej metody. Jednocześnie Bartłomiej Baranowski przypomina, że nie powinno się od razu oceniać drugiej osoby, ponieważ nie wiadomo, co wpłynęło na jej działania i co wcześniej przeżyła.
Najważniejszym przesłaniem pozycji Ania, klechdy i wielomrok to stwierdzenie, iż popełnianie błędów nie jest czymś karygodnym, a porażki można przekuć w sukces. Autor w niewymuszony sposób stawia bohaterów przed wieloma wyzwaniami, na rozdrożu, gdzie każda decyzja ma swoje konsekwencje. Tylko od nich zależy, jak sobie z nimi poradzą.
Trochę mroku
Opisywany Wieloświat jest niezwykle ciekawy. Wydawałoby się, że będzie przyjazny oraz miły, patrząc do kogo skierowano tytuł, jednak nic bardziej mylnego. Sporo w nim niebezpieczeństw oraz zakrętów, za którymi czai się ciemność.
Mimo że każdy zna swoje zadania, a postacie funkcje, to czasem pogodzenie się z przyjętym ładem sprawia niemały problem, szczególnie głównej bohaterce.
Nie można zapomnieć o wszechobecnej magii, ale również rytuałach, jak i Wielomroku, a już samo myślenie o nim wywołuje u mieszkańców nieprzyjemne uczucie. Każdy ma wszak swoją definicję tego miejsca.
W książce nie znalazłam większych wpadek czy błędów, ale warto wspomnieć, że są takie sceny, które czyta się trochę topornie przez ilość powtórzeń, na przykład imienia Ania, na jednej stronie. Nie jest to czymś, co dyskwalifikuje tytuł, jednak rzuca się w oczy i potrafi przytłoczyć.
Kierując się ku końcowi
Jeśli weźmiecie ten tytuł, odkryjecie, że jest to jedna z lepszych książek dla młodzieży, po którą mogą sięgnąć również i dorośli. Wyraziści bohaterowie, interesujące, przeplatające się ze sobą wątki, przystępny styl, czasem kuleje, ale ostatecznie broni się.
Ania, klechdy i wielomrok to ciekawa rozrywka, lecz jednocześnie przypomnienie kilku wartościowych lekcji. Pokazuje, że to, przez co przechodzimy, może nie być odosobnionym przypadkiem, a znalezienie odpowiednich osób pomoże się z tym uporać. Czasem potrzeba trochę zrozumienia oraz uwagi, żeby życie się zmieniło. Polecam ten tytuł nie tylko nastolatkom i dzieciom, ale również dorosłym.
Tytuł: Ania, klechdy i wielomrok
Autor: Bartłomiej Baranowski
Wydawnictwo: Virtualo
ISBN: 978-83-272-7915-6