Escape Quest to nowa seria gier książkowych, pełnych łamigłówek, w stylu escape room, od wydawnictwa Egmont. Tom Za garść neodolarów zabierze czytelnika, tudzież gracza, do cyberpunkowej rzeczywistości, osadzonej w nie tak dalekiej przyszłości. Czy analogowe hakowanie może być satysfakcjonujące? O tym przekonasz się z mojej recenzji.
Graj offline
Autorami Escape Quest: Za garść neodolarów są dziennikarze francuskiej gazety Le Monde – Corentin Lamy oraz Joffrey Ricome. Ilustracje przygotował Laurent Miny. Muszę przyznać, że moje oczekiwania wobec tego tytułu były naprawdę duże. Jak tyko dowiedziałam się, że wydawnictwo Egmont wydaję nową serię powieści z łamigłówkami, wiedziałam, iż koniecznie muszę ją sprawdzić. Ostatnimi czasy tego typu formy rozrywki stały się wyjątkowo popularne, zaczynając od komiksów paragrafowych po książki interaktywne, które bardzo przypadły mi do gustu. Jednak tym razem dostajemy coś nieco innego, świeżego.
Seria Escape Quest nie jest ani pełnowymiarowym opowiadaniem obrazkowym, ani też nie wymaga cyfrowych „wspomagaczy”, takich jak specjalna aplikacja czy połączenie z siecią. Całą zabawę, ukrytą między stronami powieści, przeprowadzimy offline. W dużej mierze, to właśnie ten fakt mocno mnie zaintrygował. Rozgrywka została przewidziana dla jednego czytelnika, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaprosić jeszcze kogoś do zabawy i wspólnie rozwiązywać zagadki. Czas, jaki powinniśmy tej pozycji poświęcić to, według informacji na okładce, około trzy godziny. Ja stopniowo dawkowałam sobie tę przyjemność, robiąc przerwy po kilku stronach.
Książka świecąca neonami
Wydanie gry Escape Quest. Za garść neodolarów wydaje się naprawdę dobrze przygotowane, dzięki czemu książka prezentuje się świetnie. To, iż postawiono na kolorowe ilustracje, jest zdecydowanym atutem tej pozycji. Przyjemnie przewraca się stronę po stronie i odkrywa nowe ilustracje z łamigłówkami oraz zagadkami. W końcu fabuła została osadzona w cyberpunkowej rzeczywistości, a ta od razu kojarzy się z latającymi poduszkowcami, wszechobecną sztuczną inteligencją oraz oświetlającymi miasta jaskrawymi neonami. Papier jest sztywny, natomiast okładka grubsza, o lekko matowym wykończeniu.
Na początku oraz na końcu książki znajduje się kilka elementów, które należy wyrwać lub wyciąć. Wśród nich są dwie długie zakładki, te w wielu sytuacjach posłużą nam jako niezbędny dekoder, oraz parę drobniejszych kawałków, przydatnych podczas wybranych łamigłówek. Na końcu gamebooka znajdziemy kilka stron na nasze notatki. To bardzo pomocna część tego zeszytu, cieszę się, że poświecono jej odrobinę miejsca. Ostatnie dwie kartki książki zostały specjalnie zapieczętowane i tylko ich rozcięcie lub rozerwanie pozwoli ujawnić ukrytą zawartość. Znajdziemy tam wskazówki oraz rozwiązania wszystkich łamigłówek. Lepiej tam zaglądać jedynie w sytuacji poważnego postoju.
„Dołącz do nas”
W gamebooku Za garść neodolarów wcielamy się w młodego hakera, mieszkającego w Los Angeles w 2062 roku. Atak nuklearny sprzed piętnastu lat pogrążył kraj w chaosie i ogromnym kryzysie ekonomicznym. Natomiast ludzie, zagubieni całą sytuacją, uciekają do wirtualnej rzeczywistości. Historia zaczyna się przed komputerem naszego bohatera, który próbuje złamać kod i włamać się na serwer sklepu online, aby nabyć najnowszą klawiaturę. Jednak jak się okazuje, nie jest on nieomylny i zostaje nakryty. Tylko przez kogo? Po przeprowadzeniu operacji i wprowadzeniu odpowiedniego hasła, postać nie otrzymuje dostępu do zakupów, a zamiast tego na jego ekranie pojawia się komunikat: „Dołącz do nas”. W ten sposób zaczynamy swoją przygodę. Wciągnięci w pewną intrygę, skaczemy, strona po stronie, i rozwiązujemy łamigłówki, odkrywając całą fabułę.
Zostań hakerem
Mechanika wykorzystana w serii Escape Quest jest dobrze znana z powieści paragrafowych, jednak aby dowiedzieć się, na jaką stronę powinniśmy się udać, musimy uprzednio rozwiązać łamigłówkę. Dlatego w wielu przypadkach prawidłową odpowiedzią okaże się liczba. Mając to na uwadze, trzeba przygotować się na zagadki niepolegające jedynie na spostrzegawczości czy kreatywności, ale także w dużej mierze opierające się na matematyce. To idealnie wpasowało się w klimat tego gamebooka. Rozgrzewając nasze szare komórki do czerwoności, nieraz możemy poczuć się jak prawdziwi spece od sztucznej inteligencji lub high-techu. Bardzo podobała mi się różnorodność łamigłówek, niektóre z nich okazały się naprawdę wymagające, natomiast były i takie, które rozwiążecie bez większych problemów. Dzięki temu rozgrywka staje się płynna, a każda rozwikłana zagadka daje niemałą satysfakcję.
Czy dałam się porwać?
Historia przedstawiona w Za garść neodolarów wciąga, jest intrygująca i interesująca. Oprócz zagadek, w książce znajdziemy także trochę tekstu to przeczytania. To pozwala lepiej wczuć się w klimat oraz postać, w jaką się wcielamy. Fani Blade Runnera czy cyberpunkowych smaczków z pewnością znajdą tutaj coś dla siebie, ponieważ neonowe, nieraz mroczne ilustracje świetnie oddają charakter powieści. Gracze lubujący się w łamigłówkach także nie powinni być zawiedzeni tą pozycją. Ja spędziłam bardzo miło czas podczas rozgrywki i z pewnością sprawdzę inne tytuły z serii Escape Quest.
Tytuł: Escape Quest: Za garść neodolarów
Liczba graczy: 1+
Wiek: 12+
Czas rozgrywki: ok. 3 godziny
Wydawnictwo: Egmont
Za przekazanie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont, więcej o grze przeczytacie tutaj: