Nick Spencer to scenarzysta o tyle dobry, co kontrowersyjny. Jego wersja przygód Spider-Mana wywołuje ogromne emocje, często za sprawą humorystycznego podejścia do tej postaci. W Życiowych osiągnięciach dostaniemy historię, która w dużej mierze skupia się nie na Pajączku, a na J. Jonah Jamesonie! Zobaczmy, co z tego wynikło.
Komediowy Pająk
Życiowe osiągnięcie to kolejny już album serii Amazing Spider-Man, za który odpowiedzialny jest Nick Spencer. Scenarzysta operuje znowu głównie humorem i komedią, dzięki czemu opowieść jest lekka, przyjemna. Czy jednak na to czekają fani Pajączka? Ta część serii o Człowieku Pająku to kolejny mało poważny komiks, pozbawiony przełomowych wątków czy dramatycznych zwrotów akcji. Luźna lektura jakich wiele, ale niewielka atrakcja dla wiernych fanów Spider-Mana. Na uznanie zasługują jednak intencje Nicka Spencera, który chciał przedstawić własną wizję Petera Parkera. Buduje on postać na nowo, nie szczędzi również na gościnnych występach całej armii legendarnych przeciwników bohatera. Mimo powtarzalności, każdy czytelnik lubi występy tak ikonicznych złoczyńców, jak chociażby Scorpion. To jest jeden z elementów, które scenarzyście należy zaliczyć na plus.
Jameson na pierwszym planie
Kolejny przykład na korzystanie z postaci znanych i lubianych to istotna rola wspomnianego J. Jonah Jamesona. Co ciekawe, ten słynny dziennikarz w Życiowym osiągnięciu nie jest już zaciekłym przeciwnikiem Spider-Mana. Sytuacja kompletnie się odwróciła. Jameson nie tylko zna tożsamość Pajączka, ale także broni go w mediach! Okazuje się jednak, że taka zmiana poglądów odbije się na nim w niezbyt przyjemny sposób. Tutaj trzeba zaznaczyć, że to zupełnie inny Jameson, niż ten, którego znamy z kreacji Stana Lee. Gdzie jego dziennikarski sznyt? Gdzie bezwzględność? Niestety, jest to kolejny przykład zmian wprowadzonych przez Spencera. Jego postaci utraciły głębię, złoczyńcy nie pamiętają swoich złowrogich początków, wszystko dzieje się za szybko i zbyt chaotycznie. Scenarzysta chce wprowadzić dużo innowacji, które jednak tworzą bałagan, jaki ciężko będzie mu z czasem uprzątnąć.
Pojedyncze odcinki
Pomysł Nicka Spencera na postać Spider-Mana nie wydaje się być jakimkolwiek większym planem. Scenarzysta opowiadane raczej pojedyncze, niezbyt powiązane ze sobą historie. Mimo tego, że seria jest numerowana, a czytelnicy dostają kolejne tomy, kolejność ich czytania nie ma najmniejszego znaczenia. Tak krótkie komiksy wprowadzają pewien chaos w albumach, które powinny być ze sobą w jakiś sposób związane. Jest to jakiś sposób na przedstawienie tej postaci, mam jednak wrażenie, że nie tego oczekują odbiorcy. W modzie są aktualnie długie, złożone opowieści.
Na plus można zaliczyć duże bogactwo scen akcji. Co więcej, są one świetnie wplecione w fabułę, a także po mistrzowsku rozrysowane. Brakuje nieco polotu w niektórych dialogach, a humor nie trafi do każdego, da się to jednak przeżyć.
Kontrast pomiędzy rysownikami
Rysunki w Życiowym osiągnięciu są zasługą dwóch artystów: Ryana Ottley’a oraz Chrisa Bachalo. Mimo tego, że obu ich dobrze znają wszyscy fani Marvela i komiksów superbohaterskich, to ten pierwszy zdecydowanie odznacza się w tym wydaniu. Ottley rysuje realistyczne, ładne grafiki, idealnie oddając za ich pomocą sceny akcji. Gorzej wygląda sprawa w przypadku Bachalo, jego prace w tym albumie są czasami po prostu brzydkie, pozbawione szczegółów. Kształty postaci są rozmyte, często brakuje tła. W kontraście do dzieł Ottley’a jest to bardzo widoczne.
Kosmiczna przygoda z nutą humoru. „Doktor Strange. Tom 2” – recenzja komiksu
Dajmy mu czas
Niestety, nie do końca trafia do mnie wizja Nicka Spencera. Uwielbiam Spider-Mana w każdej postaci, jednak najbardziej lubię oglądać jego epickie przygody przeplatane z codziennym życiem w Nowym Jorku. Dodatkowo, siłą opowieści o Pajączku jest ich realizm (o ile można mówić o realizmie w przypadku nowojorskiego studenta wspinającego się po ścianach wieżowców). Spencer stawia zaś na komediowe ukazanie postaci i lekką formę. Pamiętajmy jednak, że Życiowe osiągnięcie to wciąż początek Marvelowego dorobku tego scenarzysty, a jego prace mogą się jeszcze radykalnie zmienić.
Ilustracje: Chris Bachalo, Ryan Ottley
Autor: Nick Spencer
Liczba stron: 112
Wydawnictwo: Egmont