Przyznam szczerze, że na film trafiłam przypadkiem (a właściwie zostałam na niego zaciągnięta niemalże siłą) i praktycznie nie miałam względem niego żadnych wymagań. Chciałam po prostu przetrwać te nieszczęsne dwie godziny, gdyż po zwiastunie nie liczyłam na produkcję wysokich lotów. Pomyślałam sobie jednak, że kto wie… W końcu coś tam się dzieje za granicami naszego „cudownego” kraju, Kolumbia, dragi, Maroko i terroryści z ISIS – może nie będzie tak źle!
Byłam optymistką…
Błagam, wyłączcie mi mózg
Niestety ale przez większość czasu chciałam po prostu umrzeć. Cały seans zadawałam sobie pytanie, co ja tu [cenzura] robię. Gdyby wtedy, podczas seansu, otworzyły się wrota piekieł, a sam diabeł zaprosiłby mnie do swojego królestwa, pewnie połamałabym nogi podczas szaleńczego biegu, byleby tylko zniknąć. Bosz… Już dawno nie widziałam takiej kupy! (Chciałam to napisać dosadniej, ale redaktor nie pozwoliła <smuta>).
Jeśli wybieracie się na Kobiety mafii 2, wyłączcie myślenie. Mogę was zapewnić, że na filmie trwającym prawie dwie i pół godziny mózg ani przez moment nie przyda się przy analizie tego, co zobaczycie, bo wszystko dostaniecie wyłożone jak kawa na ławę. Co jak co, ale w produkcji Vegi nie da rady znaleźć żadnego, nawet najmniejszego, takiego tyci tyci, drugiego dna, jakiejkolwiek ciekawej warstwy psychologicznej.
A może popcorn?
Yyy nie, jednak podziękuję. Dlaczego? Cóż, Kobiety mafii 2 to film przesycony przemocą. Z reguły nieuzasadnioną i wepchniętą jako zapychacz, żeby coś się działo. Nie patrzy się na to z przyjemnością, a co delikatniejsze osobniki zasłaniają oczy i zatykają uszy (tak, widziałam takowe przypadki w kinie). Dla mnie było to niesmaczne. Wybaczcie, ale nie odnajduję frajdy w przewiercaniu kolan wiertarką (aż mnie moje zabolały) tudzież odcinaniu penisa za pomocą piły motorowej…
Dobry towar poszukiwany!
Z miną cierpiętnika skazanego na roboty w kopalni uranu, śledziłam kolejne przygody bohaterów, a właściwie bohaterek, bo przecież to babki odgrywają tu pierwsze skrzypce.
Mimo że nie znałam poprzedniej części, nie miałam problemów, by połapać się w fabule tej, bo co jak co, ale do zagmatwanej i skomplikowanej to jej daleko. Najciekawsze z tego wszystkiego były chyba historie spuchniętej Anki – jej głupota czasem po prostu zwalała człowieka z nóg, ale przynajmniej można się pośmiać, oraz Stelli (tu bliżej nam z kolei do depresyjnego nastroju, ale przecież równowaga w przyrodzie powinna zostać zachowana).
Niestety, wątki, na które tak liczyłam, dziejące się poza granicami naszego kraju, narobiły mi tylko „smaka” i zostawiły z kolejnym rozczarowaniem. Plus to ładne orientalne widoki, a skoro już przy tym jesteśmy, to mówiłam wam wcześniej, że nie znalazłam punktu zaczepienia… Tak po prawdzie trafił się wyjątek w postaci przystojnego pana terrorysty, który przynajmniej cieszył oczy, ale… zamordowali mi go! Skandal! Znęcali się fabularnie przez ponad dwie godziny i jeszcze zabrali jedyny interesujący aspekt produkcji!
A może jednak… NIE!
Przez większość czasu w mojej głowie pobrzmiewało tylko jedno słowo (a właściwie dwa, ale pierwsze #cenzura): SERIO?! Naprawdę nie liczyłam na jakąś złożoną historię, ale przynajmniej łudziłam się, że będzie bardziej logiczna, że pojawią się ciekawe intrygi, przecież kolumbijska mafia (?!) i terroryści, mogły zostać gwarantem sukcesu, prosiło się by wycisnąć te wątki jak cytrynę, a za przeproszeniem dupa blada. Tam nic się z niczym nie klei, a absurd pomyka za absurdem niczym kury za Mądralą w Mulan. Kilka żartów udało się scenarzystom (scena z niedźwiedziem rozwala system xd), ale większość ma bardzo żenująco niski poziom.
Mój stan poirytowania sięgnął tak wysoko, że nawet nie wiem, jaka muzyka leciała sobie gdzieś tam w tle. Pamiętam, że jakiś beat mi się podobał, ale nawet na torturach nie powiem wam, jaki.
Jeśli chodzi o kadry, to dla mnie były one zdecydowanie za jasne. Wydaje mi się, że film mógłby zyskać, gdyby producenci postawili na mroczniejszy klimat.
Kobiety mafii 2 ratuje tylko i wyłącznie gra aktorska, która stoi na całkiem niezłym poziomie. Nie wiem, co zrobili z Piotra Adamczyka, bo ni to pirat, ni straszny boss mafii, ale ogólnie nie jest źle. Kobity dały radę, a panowie, chociaż pozostawali głównie na drugim planie, spisali się całkiem nieźle.
A da się odzobaczyć?
Naprawdę żałuję, że niektórych rzeczy nie da się odzobaczyć, wyrzucić z życiorysu, albo jeszcze lepiej – cofnąć się w czasie i uciec przed seansem. Wybaczcie, że w tej, nazwijmy to hucznie, recenzji pojawiło się tyle dygresji i kąśliwych uwag, ale naprawdę Kobiet mafii 2 to bardzo, bardzo kiepski film. Kuleje praktycznie na wszystkich płaszczyznach, zaczynając od marnej, nieinteresującej, nudnej wręcz historii, po okropne żarty, złe kadrowania i brak klimatu. Już dawno nie widziałam tak złej produkcji, a możecie mi wierzyć, lubię czasem włączyć sobie coś odmóżdżającego i głupiego. Zdecydowanie nie polecam, a, o zgrozo, szykuje się trzecia część.
Tytuł oryginalny: Kobiety mafii 2
Reżyseria: Patryk Vega
Rok powstania: 2019
Czas trwania: 2 godziny 18 minut