Połączenie pasji wędkarstwa z cybernetycznym światem i rozrywką online. „Ultimate Fishing Simulator” – recenzja gry

-

Wędkarstwo zdecydowanie jest sportem dla wąskiej grupy wielbicieli. W końcu ile trzeba mieć zapału, cierpliwości i chęci, by cały dzień obserwować spławik na tafli jeziora? Myślę, że każdy z nas, za dzieciaka, przynajmniej kilka razy próbował swoich zdolności w takim sposobie rekreacji. Ja również byłam zabierana przez tatę na kilkugodzinne wyprawy nad brzeg wody, by szlifować umiejętności łowienia ryb.

To, co najbardziej wspominam, to fakt, że we wszystkich tych wycieczkach nie chodziło tylko o sam połów, ale także o spędzenie czasu na świeżym powietrzu, wśród pięknych widoków przyrody.  Zaczynając moją przygodę z Ultimate Fishing Simulator byłam bardzo ciekawa jak podeszli do tego producenci i czy gra zapewni możliwość pełnego relaksu i ucieczki od cywilizacji.

Połączenie pasji wędkarstwa z cybernetycznym światem i rozrywką online. „Ultimate Fishing Simulator” – recenzja gry

Czym „to” się je…?

Zacznijmy od początku. Ultimate Fishing Simulator to dzieło dwóch polskich firm – Bit Golem i NewConnect Ultimate Games S.A., która pełni również rolę wydawcy. Gra pojawiła się w Steam Early Access w listopadzie 2017 r., a finalną premierę miała 30 sierpnia 2018 r. W domyśle celem Ultimate Fishing Simulator było dostarczenie graczom realistycznej rozgrywki. Miał to być jedyny w swoim rodzaju symulator, który pozwoliłby na połączenie pasji wędkarstwa z cybernetycznym światem i rozrywką online. Co z tego wyszło?

Zaczynając zabawę z wirtualną wędką, po uruchomieniu gry, musimy zadeklarować poziom trudności. Mamy do wyboru dwa stopnie. Pierwszy, polecany początkującym graczom i laikom łowiectwa, oraz drugi – dla tych wprawionych w bojach. Możemy również wskazać odpowiedni dla nas tryb gry: albo przystępujemy do rywalizacji sieciowej, albo chcemy mieć całe łowisko tylko dla siebie. Aczkolwiek na tym etapie produkcji nie dostrzeżemy zbyt wielu różnic. Ponoć w grze można od czasu do czasu spotkać innych graczy, ja niestety widziałam tylko jednego i to przez krótki czas, więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się, jak wygląda rozgrywka multiplayer.

Połączenie pasji wędkarstwa z cybernetycznym światem i rozrywką online. „Ultimate Fishing Simulator” – recenzja gry

„Machaj wędą, ryby będą!”

Samo łowienie oferuje wiele wariantów. Możemy wybierać pomiędzy morzami, oceanami, krętymi rzekami, rwącymi potokami oraz różnymi jeziorami. Rozmaitością cechuje się również osprzęt, który mnie, jako laika wędkarstwa, przytłoczył ilością dostępnych dóbr. Powiem szczerze, że w zasadzie ciężko orzec jednoznacznie czy występujące pomiędzy nimi różnice faktycznie przekładają się na sukces połowu, czy mają jedynie robić „dobre wrażenie” i podnieść jakość gry. Fakt faktem, na początku będziemy ograniczeni jednie do podstawowego bajora, wypełnionego kilkoma rodzajami troci, pstrągów i łososi. Aby udać się do kolejnych miejsc i powoli ulepszać swój osprzęt, najpierw należy zarobić trochę gotówki i wykupić licencję. Nasz pakiet startowy uwzględnia wędkę, kołowrotek, haczyk, przynętę i kilka dolarów, które możemy dowolnie wykorzystać.

Połączenie pasji wędkarstwa z cybernetycznym światem i rozrywką online. „Ultimate Fishing Simulator” – recenzja gry

Po zarzuceniu wabika, jak podczas prawdziwego wędkowania, czekamy na ruchy spławika i w odpowiednim momencie zacinamy rybę. Mamy branie! Wyciąganie zdobyczy początkowo nie było łatwe. Cały czas zrywała mi się żyłka, mój połów uciekał, a kręcenie kołowrotkiem, choć to prosta czynność, wymagało nadludzkiego wysiłku intelektualnego. Nie będę ukrywać, że po prawie godzinie starań czułam się już mocno zniechęcona i znudzona. Dopiero ponowne włączenie gry dzień później i kolejna próba wyciągnięcia ryby zakończyła się sukcesem. Wbrew pozorom mamy aż za dużo możliwości podczas holowania zdobyczy, co powoduje (jak w moim przypadku) zamęt i klikanie wszystkiego jednocześnie. W celu udogodnienia nam walki, na ekranie pojawiają się dodatkowe wskaźniki, ułatwiające określenie położenia spławika względem wędkarza lub siły, z jaką powinniśmy wyciągać rybę z wody, aby nie zerwać żyłki.

Sama gra niestety ma też dość duże minusy. Od czasu do czasu, występują bugi w jakości i rozmazuje się obraz. Minusem jest też dość słaba grafika. Same ryby i łowiska wyglądają na stworzone z  dużą dokładnością, niestety przedmioty na drugim planie (drzewa, inni gracze) są „spikselowane” i średnio widoczne. Techniczne błędy łagodzi przyjemne udźwiękowienie. Mamy szansę posłuchania odgłosów natury, takich jak szum wody czy śpiew ptaków, a gdy znudzi nam się spokój przyrody, możemy włączyć jedną z wielu stacji radiowych.

Połączenie pasji wędkarstwa z cybernetycznym światem i rozrywką online. „Ultimate Fishing Simulator” – recenzja gry

Chociaż w grze nie brakuje niczego (różne łowiska, odmienne warunki pogodowe, długa lista gatunków ryb), to po kilku godzinach spędzonych z wirtualną wędką w dłoniach może dopaść znużenie. Nie wiem, czy wpływa na to styl samej gry czy raczej chodzi o mało emocjonujący charakter wędkowania. Obstawiałabym raczej to drugie. Jest to na pewno rozrywka dla wąskiego grona konserów. Ja z całą pewnością, w niektóre wieczory, włączę sobie jeszcze tę grę w ramach krótkiego relaksu.

W II połowie 2019 r. gra zostanie wydana na konsole PlayStation 4, Xbox One oraz Nintendo Switch.
Weronika Penar
Weronika Penarhttps://recenzowniaksiazkowa.blogspot.com/
Z zawodu behawiorystka i badaczka kociego zachowania -  nic co kocie, nie jest jej obce. Z zamiłowania czytelniczka dobrych kryminałów i książek przygodowych, kinomaniaczka i ciągła podróżniczka. Jeśli nie biega na swojej uczelni, nie uczy studentów lub nie czyta pod kocem książek, to na pewno podróżuje, szukając swojego miejsca w świecie.

Inne artykuły tego redaktora

1 komentarz

Popularne w tym tygodniu