Poprawna książka o niepoprawnym kobietach. „Kobiety. Badaczki, czempionki, awanturnice” – recenzja

-

Kobiety na rynek (wydawniczy)!
Ostatnio rynek zasypuje nas książkami dla dzieci o dzielnych kobietach, które podbiły świat. Mieliśmy dwie części Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek wydane przez Debit, mieliśmy Tupeciary Fundacji Bęc Zmiana, doczekaliśmy się też rodzimego opracowania, napisanego przez Joannę Kończak, zilustrowanego przez Karolinę Matyjaszkowicz i wypuszczonego przez Naszą Księgarnię. Cieszy mnie moda na promowanie pozytywnych wzorców kobiecych wśród młodych czytelników, a jeszcze bardziej – że NK zdecydowała się sięgnąć po książkę polskich twórców, zamiast tłumaczyć zagraniczny bestseller. Innymi słowy, idea Kobiet. Badaczek, czempionek, awanturnic jest słuszna. Pytanie, czy stoi za nią dobre wykonanie. I tu nie mam jednoznacznej odpowiedzi.
Oprawa nie zachwyca

Zacznę od największego problemu, czyli oprawy wizualnej. Kobiety to album dla dzieci. W tego typu pozycjach estetyka wydania ma ogromne znaczenie. I niestety, w tym względzie książka Kończak nie zachwyca. Okładka z czerwoną obwódką i tytuł Times New Romanem na górze krzyczą „lata 90”. To, co w środku, też mnie jakoś nie zachwyciło. Niby jest kolorowo, niby autorskie ilustracje, ale coś jest nie tak. Często miałam wrażenie niedopracowania obrazków. Niektóre portrety nie przypominają kobiet, które mają przedstawiać. Nie podoba mi się też układ graficzny ani dobór czcionek. Niby są to detale, ale biorąc pod uwagę, jak wiele pięknych książek wydaje się teraz dla dzieci, mam wrażenie, że NK mogła się bardziej postarać.

Waleczne sufrażystki i ciekawostki o zwłokach

Podoba mi się za to dobór bohaterek. Są różnorodne, ciekawe i mogą być wzorem dla młodych czytelniczek. Duży plus za zamieszczenie portretu Emmeline Pankhurst, postaci bardzo kontrowersyjnej, chociaż niesamowicie ważnej dla ruchu sufrażystek. Dobrze, że Kończak nie próbowała jej wybielić i pokazała, że prawa wyborcze musiałyśmy dla siebie wydzierać przemocą. Chwała też, że w książce nie opisuje się tylko białych Europejek i Amerykanek, ale przybliża się czytelnikom również kobiety innych grup etnicznych i kontynentów. Niepodważalny jest też walor edukacyjny lektury – naprawdę sporo można się dowiedzieć. Przemawiają do mnie makabryczne ciekawostki, na przykład o zwłokach Marii Curie, które do tej pory promieniują i trzeba je trzymać w ołowianej trumnie. Jeśli macie bardzo wrażliwe dzieci, to może będziecie chcieli akurat ten fragment ocenzurować, ale ja jako mały bąk kochałam książeczki o kryminalistyce i filmy o morderczych pasożytach, więc myślę, że promieniujące truchła też łyknęłabym jak młody pelikan.

Struktura się chwieje

Chociaż ciekawostek jest sporo, nie zawsze autorce udało się zgrabnie wpleść je tekst. Książka zbudowana jest tak, że na jednej stronie przedstawia historię danej postaci, a na kolejnych – dodatkowe informacje, domyślnie związane z bohaterką. Problem w nich właśnie, bo często wydają się wyrwane z kontekstu – jakby Kończak próbowała wtłoczyć młodym czytelnikom do głowy jak najwięcej losowych faktoidów. Dla przykładu, przy portrecie pisarki Rokeyi Sakhawat Hossain pojawia się krótka notka na temat Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego ustanowionego przez UNESCO dla upamiętnienia demonstracji z 1952 w Pakistanie Wschodnim, kiedy to mówiący po bengalsku mieszkańcy państwa domagali się uznania tego języka jako urzędowego. Nie do końca wiadomo, jak to się ma do samej Hossain, która zmarła dwadzieścia lat przed protestem. To nie jedyny taki fragment. Często odnosiłam wrażenie, że treść książki mogłaby być lepiej przemyślana pod względem struktury.

Pod względem literacko-językowym Kobiety są poprawne, chociaż zdarzają się pewne niezgrabności stylistyczne. Na przykład o Katherine Johnson pisze, że „naukowczyni też może być jak supergwiazda” (s. 69). Dlaczego nie „może być supergwiazdą”?

Podsumowanie

Mimo wszystko czyta się tę książkę bez bólu. Możecie spokojnie kupić ją znajomemu dziecku, które chcecie doedukować w kwestiach feministycznych. To rzetelna pozycja i można się z niej sporo dowiedzieć, chociaż nie wzbudza, niestety, jakiegoś specjalnego zaangażowania. Słuszna idea, ciekawy dobór bohaterek, poprawny tekst, ale czegoś mi zabrakło. Na pewno nie pomaga średnia oprawa wizualna książki i pewne problemy strukturalne. Może po prostu nie jestem grupą docelową tego typu albumów? Z drugiej strony, kiedy ostatnio dorwałam w sklepie wspomniane we wstępie Tupeciary Bęc Zmiany, trudno mnie było od nich oderwać. Tutaj trudności z oderwaniem nie stwierdzono. Trochę szkoda. Mam wrażenie, że niepoprawne bohaterki Kończak zasługują na więcej niż tylko poprawną książkę.

Poprawna książka o niepoprawnym kobietach. „Kobiety. Badaczki, czempionki, awanturnice” – recenzja

 

 

Tytuł: Kobiety. Badaczki, czempionki, awanturnice

Autorka: Joanna Kończak

Ilustracje: Karolina Matyjaszkowicz

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Liczba stron: 144

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu