Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Żmijątko, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu Zysk i S-ka.
Popbookownik objął pozycję swoim patronatem.
Świat czarów niejedno ma imię. Każdy kontynent, jak i jego rejony rządzą się swoimi prawami. Gdzieś można spotkać strzygę, w innym miejscu wampira, a jeszcze gdzieś indziej banshee. Nasz kraj jest również bogaty w wiele zabobonów oraz słowiańskich wierzeń, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie, ale myślę, że niedużo osób słyszało o wiedmie. W świecie czytelniczym rozgłos uzyskała dzięki Monice Maciewicz. Dzisiaj przybliżę wam trzeci już tom jej wciągającej serii.
Biwia kolejny raz rusza w wir przygód
Drugi tom – Kruki – zostawił nas z lekkim mętlikiem w głowie i zdecydowanie czytelniczym niedosytem. Na całe szczęście autorka stworzyła trzecią, niestety ostatnią już odsłonę serii. Przenosimy się osiem lat w przód, gdzie wita nas wiosna, przeważnie zwiastuje dobre plony, budzenie się przyrody do życia – nie tym razem. Na okolice pada blady strach: zbliża się susza i kataklizm. Wiedma kolejny raz rusza na ratunek potrzebującym; bliskie jej osoby również czekają niemałe kłopoty. Niesienie pomocy nie jest łatwe dla jednej kobiety, nawet wiedźmy. Szczególnie, że wkoło pojawia się coraz więcej zagadkowych sytuacji, na przykład pojawienie się ognistowłosej dziewczyny. Wiedma wchodzi między Peruna, a Welesa, jeden reprezentuje podziemia, a drugi niebo, jednocześnie odbędzie się podróż do korzeni drzewa życia, która jawi się jako niemożliwa do ukończenia. Biwia ma ręce pełne roboty i nie wiadomo, jaki koniec będą miały jej przygody, wszak życie wiedmy nie jest usłane różami .Kobieta wraca w kolejnym tomie, żeby umilić nam czas i pożegnać. Aż łezka w oku się kręci, że to już ostatnia książka o jej przygodach. Jaropełk narozrabiał i musi się ukrywać, Dragomir wszedł na wyższy poziom konfliktów z ojcem, a Żegota rusza na ciężkie pertraktacje. Do tego dochodzi bardzo dużo zmiennych, nowych postaci czy sytuacji, które mącą w fabule jak w wielkim garze.
Ciekawostek ciąg dalszy
Wszystkie wprowadzone wcześniej wątki zostają rozwinięte, a te nowe ciekawie przedstawione. Pokazują różne charaktery relacji, przedstawionych zdarzeń, jednak interesująco się uzupełniają i sprawiają, że chce się wiedzieć, co będzie za chwilę. Wszystko okraszono paranormalnymi aspektami, a te wprowadzają niemałe zamieszanie. Biwia radzi sobie jak może, jednak w wielu sytuacjach jej wybuchowy temperament jest przeszkodą, a nie pomocnikiem. Moc bohaterki cały czas rośnie, przez co nie do końca sobie z tym radzi. Autorka ciekawie przedstawiła również konflikt pokoleniowy, pokazując, że nie zawsze doświadczenie jest sprzymierzeńcem, tak samo jak młodzieńcza odwaga.
Autorka która intryguje
Monika Maciewicz nie straciła wigoru i z siłą tarana wprowadza czytelnika w wymyślony przez siebie świat zbudowany na kanwie słowiańskich wierzeniach. Kolejny raz dość obrazowo zarysowuje otoczenie, w którym wszystko się odbywa, jak również kolejne wydarzenia. Odbiorca ma szanse wejść do tej rzeczywistości, poznać rządzące nią prawa, zwyczaje oraz życie, jakie prowadzą mieszkańcy. Wszystko łączy w zgrabną całość, więc podczas czytania nie gubimy się, ani nie mamy poczucia zagubienia. Łatwo jest sobie wyobrazić przedstawione sceny czy liczne zwyczaje. Chyba najbardziej podobał mi się wątek Peruna i Welesa, był wciągający, a kolejne ciekawostki wprowadzały ekscytację podczas czytania.
A kto tu zasługuje na brawa?
Co do bohaterów, to każdy z nich jest charakterystyczny i ma mocniejsze oraz słabsze strony. W tym tomie mnie po raz kolejny zachwyciła Biwia –kobieta, do której trzeba mieć szacunek, a czasem nawet trzeba się jej bać, będące jednocześnie taka jak my, ze słabościami, troskami, nie zawsze racjonalna w swoich działaniach, dająca pokusić się mrocznym aspektom natury. Stara się pomagać innym, lecz nie zawsze jest to jej pierwszy odruch. Można stwierdzić, że łatwo można się z nią utożsamiać i nie jedna osoba odnajdzie siebie w niej.
Warto, a może dać sobie spokój?
Bardzo polecam Żmijątko, ponieważ to wartościowa pozycja, która pokazuje, że przemyślane działania przynoszą dobre efekty, a jeszcze lepiej, kiedy dzieją się w grupie, a nie na oślep biegnie w pojedynkę. Wszystko okraszone zostało paranormalnymi aspektami, które, nieodpowiednio użyte, mogą przynieść więcej szkody niż pożytku, dlatego dobrze jest wszystko dobrze przeanalizować. Do tego Monika Maciewicz w obrazowy sposób, z wykorzystaniem interesującego języka, przeprowadza czytelnika przez fabularne meandry, gdzie nic nie pozostawia przypadkowi. Na dodatek wykorzystuje do tego słowiańskie wierzenia, tak nam bliskie. Całość sprawia, że naprawdę warto sięgnąć po Żmijątko, ale oczywiście polecam zacząć od pierwszego tomu, czyli Wiedmy. Podejrzewam, że świat wykreowany przez autorkę wciągnie was tak bardzo, że nie będziecie wiedzieli, jak to się stało, że już zamykacie tylną okładkę ostatniego tomu.
Tytuł: Żmijątko
Autorka: Monika Maciewicz
Stron: 240
Wydawnictwo: Zysk i S-ka