Za przekazanie egzemplarza książki Konfident do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Literackiemu.
Thriller osadzony w chuligańskich realiach? Tędy proszę! Krzysztof Domaradzki w swojej powieści zaprasza do świata brudnych układów, ustawek, dragów i złych decyzji, które dobrego chłopaka sprowadzają na drogę powolnego zniszczenia.
Gdyby interesowała nas piłka, zostalibyśmy piłkarzami – głosi jedno z popularnych kibolskich haseł, które przytaczam na samym początku, żeby od razu wyjaśnić ważną kwestię: nie musisz mieć futbolowych zainteresowań, aby z zaciekawieniem przeczytać tę powieść. Ona nie jest o sporcie. Bezimienny główny bohater bywa na stadionie Widzewa Łódź, a jego życie kręci się wokół lokalnej nabojki, ale to tylko tło – tak jak tłem thrillerów medycznych okazuje się szpital, a prawniczych – sąd. Wspominam o tym dlatego, że wielu czytelników ma dziwaczną alergię na wątki sportowe w książkach, jakby fakt, iż jedna z postaci jest kibicem, piłkarzem lub działaczem, czynił daną powieść dostępną wyłącznie dla wtajemniczonych.
Ustalone? To teraz do rzeczy.
O czym opowiada książka Konfident?
Zaczyna się brutalnie – od sceny z końcówki powieści, gdzie bohaterowi prawdopodobnie przyjdzie dokonać zbrodni. Ale zanim odpowiemy sobie na pytanie, jak do tego doszło, czeka nas kilkaset stron złożonej, często brutalnej, niesamowicie wciągającej historii.
Choć Konfident nie jest opowieścią opartą na rzeczywistych wydarzeniach, to naprawdę mogłaby się ona wydarzyć. Jak nie w Łodzi, to w Krakowie, Warszawie czy Gdańsku. Warto mieć tego świadomość już od samego początku, bo chociaż świat kiboli niekoniecznie jest aż tak skomplikowanie zły, to jednak historia polskiej piłki zna przypadki naprawdę krzywych akcji, w których okazywało się, że hoolsi trzęsą drużyną. A czasem nawet kawałkiem miasta.
W tym przypadku jest jeszcze gorzej. Nie tylko mamy grupę kiboli, która zdziera gardła na meczach i ewentualnie umawia się na ustawki w lasach, ale całe środowisko przestępcze – dilerów, właścicieli podejrzanych biznesów, gości chętnych do spuszczania łomotu dzieciakom w innych barwach, ewentualnie do zastraszana działaczy piłkarskich. Na ich czele stoi legendarny Demon – tajemnicza postać budząca postrach wśród lokalnej społeczności, a nawet samej policji. Do jego świata ma przeniknąć bohater-narrator Konfidenta, który na skutek splotu nieszczęśliwych zdarzeń musi pomóc organom ścigania w rozbiciu potężnej grupy i dobraniu się do skóry jej przywódcy.
Brzmi odrobinę nawinie? Być może. Mimo wszystko historia ta układa się w naprawdę ciekawą, skomplikowaną, trzymającą w napięciu całość, która zaskakuje wielowątkowością i mnogością wydarzeń.
Czy warto przeczytać Konfidenta?
Choć nie umiem ocenić obiektywnie, na ile moje uznanie wobec tej książki wynika z piłkarskich zainteresowań, drobnych wątków związanych z moim miastem (Częstochową) i aktywności w tematach kibicowskich, a na ile z jej rzeczywistej wartości, to nie da się zaprzeczyć temu, że jest to wciągająca i zajmująca historia.
Ale też nieco przeciągnięta.
Myślę, że nie stracilibyśmy wiele, jako czytelnicy, gdyby autor ujął ze swojej opowieści jakieś sto stron. Zyskalibyśmy za to nieco więcej dynamiki. I to nie tak, że książka mnie nudziła – po prostu bywają w powieściach wątki zbędne i wątki niezbędne. Tych pierwszych było tutaj o kilka za dużo.
To jedyny duży zarzut, jaki mam wobec Konfidenta. To naprawdę sprawnie napisana powieść, przekonująca przede wszystkim świetnie sportretowanymi postaciami, ale też doskonale oddaną miejską rzeczywistością. Razem z bohaterami przemieszczamy się konkretnymi zakamarkami Łodzi, czujemy klimat miasta, chłoniemy jego zapach. Łódź jest tutaj de facto jedną z istotniejszych postaci. Tętni życiem, chłonie krew i łzy i wciąga nas w swoje zakamarki.
Bohaterowie Konfidenta na naszych oczach przechodzą zmiany i dorastają. Jest w tym dużo autentyczności, ale też zwyczajnej prawdy o życiu. Tak, potrafię uwierzyć, że to naprawdę mogłoby się wydarzyć. Pewnie nie w każdym aspekcie – te bardziej kryminalne są nieco przekoloryzowane. Ale nie dostrzegam fałszu i przesady w tym, czego doświadcza narrator, jego brat i znajomi. Przypuszczam nawet, że dla wielu czytelników będzie to tak prawdziwe, iż nie uwierzą w nierealność Konfidenta.
Powtórzę: to naprawdę mogłoby się wydarzyć. Choć oczywiście nikomu nie życzę, aby kiedykolwiek został trybikiem w tak skomplikowanej maszynie. Maszynie łączącej ze sobą dzieciaki z osiedla, przestępców, kiboli, działaczy, policję, prokuraturę i recydywę.
Polecam przeczytanie Konfidenta chociażby dla tych rozważań. Książka, choć logicznie zamyka wszystkie wątki, zostawia w głowie sporo pytań. Narrator to bohater tragiczny, na naszych oczach upada na dno chaosu i zepsucia, a my potem zastanawiamy się, czy można było tego uniknąć. Czy w obliczu katastrofy jesteśmy bezradni? Czy można uciec z piekła, gdy to oplata nas z każdej strony?
Dużo, dużo tych rozkmin mam po wszystkim. I chętnie sięgnę po inne powieści Domaradzkiego, tym bardziej że ostatnie zdania Konfidenta ewidentnie łączą się z cyklem, w skład którego wchodzą Detoks, Trans i Reset – a koło takich smaczków nie można przechodzić z obojętnością.
Zatem: do zobaczenia, Panie Autorze! A jeśli jesteś czytelnikiem zastanawiającym się nad przeczytaniem Konfidenta, to polecam dłużej się nie wahać – pochłoń tę historię i sprawdź, czy i Ciebie przyciągnie.
Tytuł: Konfident
ISBN: 978-83-08-08129-7
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 496
Więcej informacji TUTAJ