Słodko-gorzki romans. „Nate plus One” – recenzja książki

-

Popbookownik objął książkę Nate plus One swoim patronatem. Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki Nate plus One do współpracy patronackiej i recenzenckiej dziękujemy wydawnictwu Jaguar.

Nate plus One to ciepła historia o dojrzewaniu i młodzieńczej miłości. Skierowana jest raczej do młodszych (ale nie bardzo młodych) odbiorców. Autor w jej treści porusza nie tylko tematykę różnych rodzajów miłości czy homofobii, ale także zarysowuje nieco krajobraz kulturowy RPA.

Prosta i ciepła fabuła

Książka może stanowić odtrutkę na zły nastrój. Przedstawiona historia jest pełna ciepła, a pojawiające się smutne wydarzenia nie przesłaniają pozytywnych stron opowieści. Autor dodaje tylko tyle goryczy, by nie zasłodzić (i nie zanudzić) czytelnika.

Narratorem jest tytułowy Nate, zakochany w swoim przyjacielu Jaiu. Wszystkie wydarzenia widzimy jego oczami, a on nie szczędzi opisów swoich uczuć. Obaj główni bohaterowie w krótkim czasie muszą się zmierzyć z istotnymi problemami. Jai na kilka tygodni przed ważnym konkursem traci głównego wokalistę w swoim zespole. Z kolei Nate, wybierający się na wesele kuzynki do RPA, dowiaduje się, że wśród gości znajdzie się jego były chłopak. Na domiar złego sposób ich rozstania zostawił w narratorze wciąż bolesną traumę. Przyjaciele postanawiają sobie pomóc – Nate jako fan muzyki Jaia zna wszystkie piosnki zespołu i potrafi zastąpić babrającego członka, z kolei drugi z chłopaków może narratorowi zaoferować wsparcie podczas wesela.

Nie będzie wielkim spoilerem stwierdzenie, że bohaterowie w pewnym stopniu mają się ku sobie i w książce napotkamy wiele scen, w których emocje między nimi aż iskrzą. Całość wywiera przyjemne wrażenia, a czytając kibicujemy Nate’owi, Jaiowi i temu co się między nimi rodzi.

Prosty język

Największą wadą powieści jest używany język. Przy pierwszoosobowej narracji prowadzonej przez nastolatka można się spodziewać pewnych uproszczeń. Jednak książka w wielu miejscach zaskakuje nadmiernie dziecinnym stylem pisania. Często odnosi się wrażenie, jakby była pisana z perspektywy dwunasto-, a nie siedemnastolatka. Nie można wykluczyć, że to celowy zabieg i autor chciał, by całość przypominała pamiętnik, który jako taki nie musi posiadać zbyt konkretnych walorów literackich. Niemniej w zaprezentowanej formie nieco to wybija czytelnika i przeszkadza w odbiorze.

Drobnym mankamentem jest też korekta tekstu. Niestety pojawiają się literówki czy zdania, które utknęły w „połowie zmiany redakcyjnej”. Na szczęście tych drugich jest bardzo niewiele – maksymalnie kilka na całą powieść.

Ważna tematyka

Niewątpliwie plusem książki jest tematyka, którą porusza. Przede wszystkim kwestie związane z homoseksualnością, coming-outem i homofobią. Autor zarówno poprzez opisywane wydarzenia, jak i wypowiadane słowa pokazuje czytelnikom sporo faktów. W przekazie powieści istotne jest, że każdy ma prawo do miłości. Kevin van Whye umiejętnie obrazuje, iż to ponadczasowa prawda i że często ludzie muszą walczyć o swoje uczucia. W Nate plus One widzimy, że ludzie homoseksualni muszą bronić miłości, ale autor przedstawia też, jak dużym problemem były związki międzyrasowe w RPA czasów apartheidu.

Twórca obrazuje także toksyczność homofobii i jej bezpośredni i pośredni wpływ na osoby nieheteroseksualne. Widzimy, w jaki sposób czyjeś słowa potrafią ranić, ale także, że pod ich wpływem w bohaterze po prostu pojawia się lęk. Pokazano nam Nate’a przygotowującego się na ciosy, które potencjalnie mogą (ale wcale nie muszą) nadejść.

Istotnym motywem (choć nie wybijającym się na pierwszy plan) są także różne rodzaje miłości. Rzecz jasna pozostają one w cieniu głównego wątku romantycznego, ale bez trudu zobaczymy rozmaite relacje Nate’a. Dobrze, że w książce zobrazowano, iż miłość dotyczy też przyjaciół i rodziny. Poza głównym wątkiem to relacja Nate’a z babcią jest najciekawsza.

Wspomnieć też trzeba o tym, że autor porusza kwestie związane z RPA. Dowiadujemy się co nieco o kulturze, kuchni i historii tego kraju. Miejscami Kevin van Whye wrzuca trochę za dużo informacji, ale nie przeszkadza to zanadto w lekturze. Siłą rzeczy w powieści pojawiają się wątki związane z apartheidem i szerzej z rasizmem.

Romans na uprzyjemnienie wieczoru

Omawiana pozycja to przyjemna w odbiorze i lekko sztampowa książka. Jej wadą jest niewyszukany język, który momentami wybija odbiorcę z przedstawionego świata. Niemniej powieść czyta się szybko, a losy bohaterów są wciągające. Od początku też kibicujemy młodemu protagoniście.

nateTytuł: Nate plus One

Autorka: Kevin van Whye

Wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar

Przekład z angielskiego: Anna Lewicka

Liczba stron: 288

ISBN: 978-83-8266-244-3

Więcej informacji TUTAJ


podsumowanie

Ocena
6.5

Komentarz

„Nate plus One” czyta się dobrze i z przyjemnością. Poruszona problematyka jest ważna dla młodych odbiorców i w jakimś stopniu rekompensuje mankamenty językowe tej pozycji.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Nate plus One” czyta się dobrze i z przyjemnością. Poruszona problematyka jest ważna dla młodych odbiorców i w jakimś stopniu rekompensuje mankamenty językowe tej pozycji.Słodko-gorzki romans. „Nate plus One” – recenzja książki