Już od pierwszego zwiastuna byłam kupiona. Retro platformówka okraszona odrobiną sportowego ducha? Wchodzę w to bez wahania! A że dodatkowo wygląda jak połączenie Mega Man i Blaster Master? Cudownie, moje sentymentalne serce topnieje na sam ten widok!
Czy początkowy entuzjazm został podtrzymany aż do końca? I tak, i nie. Polubiłam tę grę naprawdę mocno, ale ile razy miałam ochotę rzucić Steam Deckiem za okno? Tego już nie zliczę.
Bat Boy – co to za gra?
Wspomniany tytuł to pikselowa platformówka 2D, łącząca w sobie elementy gry akcji i dynamicznej przygodówki. Choć przez większość czasu po prostu przemierzamy kolejne poziomy, walcząc z wrogami, skacząc, latając i kolekcjonując diamenty, to w tle rozgrywa się typowa dla gatunku fabuła.
Oto siły zła (pod postacią okrutnego Lorda Viciousa) otępiają umysły grupy nastolatków, żeby skłonić ich do wzięcia udziału w krwawych zawodach. Aby temu zapobiec, do walki z nieznanym staje szkolna gwiazda sportu, Ryosuke – a my wcielając się w jego postać rozpoczynamy wyścig z czasem, żeby ocalić niewinne umysły i kolejny raz udowodnić, że dobro zwycięży wszystko.
Ale łatwe to nie będzie – i warto o tym wiedzieć, jeszcze zanim odpalisz pierwszą rozgrywkę. Bo kolejne porażki i niepowodzenia wciągają tak bardzo, że nie sposób się od Bat Boya oderwać. Przy okazji, choć bohaterowi towarzyszy latająca istota – gadający kruk, rzucający różnymi podpowiedziami w trakcie rozgrywki – to tytułowy przydomek chłopaka nie bierze się od angielskiego bat – nietoperz, a od batter – pałkarz. To właśnie jeden z tych sportowych elementów, na które zwróciłam uwagę od pierwszych sekund zwiastuna, a potem samej gry. Lubię takie smaczki, drobne elementy odróżniające jeden tytuł od innych. Poza tym nie ma przypadku w tym, kim jest bohater i jaki los czeka jego ekipę, jeśli jej nie uratuje. Ta sportowa rywalizacja na śmierć i życie wisi w powietrzu od początku do końca – i ja to kupuję.
Czy warto zagrać w grę Bat Boy?
Tak, tak, tak! Szczególnie jeżeli lubisz klimat retro i stare platformówki. Zupełnie szczerze – kocham epickość Zeldy czy Ghost of Tsushima, ale cieszę się, gdy ktoś wyłamuje się poza schemat modnych obecnie gier i oferuje nam powrót do dzieciństwa i prostą rozrywkę. Tutaj nie ma wyścigu po order dla najbardziej dopieszczonego tytułu, nie ma dyskusji czy grafika oddaje najmniejsze detale, z włosami i zmarszczkami na twarzach bohaterów włącznie. Tutaj jest pikseloza, typowa dla starych ośmiobitowców muzyka i wbijanie kolejnych poziomów rozgrywki.
CUDOWNIE!
Jednak – żeby nie było zbyt różowo – poziom trudności w Bat Boyu jest irytująco wysoki. A raczej: niezbyt dobrze wyważony, przez co czasem gładko pokonujemy kolejne przeszkody, ciesząc się relaksującą przygodą, po czym siedemdziesiąt razy walczymy z jednym przeciwnikiem. I jeśli w tak zwanym międzyczasie odczujemy potrzebę wyłączenia gry i przewietrzenia głowy, to choćbyśmy byli już na ostatnim etapie danego poziomu, i tak musimy zacząć go od nowa. Wiem, że ma to sens, ale i tak zagryzałam zęby ze złości, ilekroć spotykała mnie taka sytuacja. Albo zostawałam Steam Decka na czuwaniu, zapominając o ekologii i rozsądku.
Oto co potrafi zrobić ze mną jedna, z pozoru bardzo prosta, gra.
Gdybym, poza tym drobnym marudzeniem, miała wspomnieć o zaletach Bat Boya, przede wszystkim zwróciłabym uwagę na różnorodność kolejnych poziomów, do których trafiamy. Twórcy naprawdę się postarali i nie wciskają nam w kółko tego samego, tyle że w innej oprawie graficznej. Warstwa wizualna oczywiście się zmienia, ale wraz z nią zmieniają się przeciwnicy oraz, przede wszystkim, używane przez postać ruchy i bronie oraz typy zagadek do rozwiązania. I to jest po prostu wspaniałe! Za każdym razem otrzymujemy coś zaskakującego, świeżego, co wyrywa z ewentualnego marazmu i zmusza do koncentrowania się na grze, zamiast mechanicznego klikania w przyciski.
Oprócz tego gra ujęła mnie tym, co wiedziałam o niej już dzięki zwiastunowi – mianowicie muzyką i grafiką. To po prosu czysty oldskul, który wywołuje u mnie przyspieszone bicie serca. A że przy okazji rozgrywka ma do zaoferowania coś więcej niż zwykłe wskocz, walnij, zbierz – tym lepiej. Świetną zabawą było dla mnie odkrywanie nowych mechanik, rozgryzanie, jak pokonać niektóre przeszkody i próbowanie kolejnych rozwiązań – lubię logiczne wyzwania i tutaj miałam ich całkiem sporo.
Do mocnych stron Bat Boya zaliczam także fabułę. Niby schemat jest typowy dla gatunku – zło kontra dobro, wrogowie w natarciu, poziomy do pokonania – ale w samej opowieści jest coś unikalnego, co przyciąga uwagę. I to także przekonuje mnie, że warto po nową propozycję X PLUS Games sięgnąć.
Bat Boy – komu polecam i czy polecam?
Jak nietrudno się domyślić – mocno rekomenduję ten tytuł, mimo jego drobnych wad. Fani gier retro będą zadowoleni z tych co najmniej kilku godzin ekscytującej, dynamicznej rozgrywki. Podobnie wielbiciele platformówek oraz ci, którzy po prostu potrzebują oderwać się od tego, co w świecie gamingu od lat jest w trendzie. Bat Boy to połączenie nostalgicznych przygód z oryginalnością pewnych rozwiązań – dlatego bardzo ten tytuł polecam!
klimat retro,
ładna grafika,
wpadająca w ucho muzyka,
ciekawa fabuła,
różnorodność świata i bohaterów,
wciągająca rozgrywka,
inna niż zwykle tematyka,
elementy logiczne do rozgryzienia.
brak balansu w ustawieniu poziomu trudności rozgrywki,
sposób zapisu i konieczność wracania do początku levelu.
Do przygotowania recenzji otrzymaliśmy kopię gry od https://keymailer.com