Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego filmu DVD Pukając do drzwi do współpracy recenzenckiej dziękujemy Galapagos Films.
Filmografia Manoja Nighta Shyamalana obfituje w całkiem pokaźną liczbę głośnych tytułów. Szósty zmysł, Znaki, Osada czy Split albo Glass – swego czasu sporo się mówiło o tych produkcjach. Jedne z wyreżyserowanych przez twórcę obrazów okazywały się interesujące i poruszały wyobraźnię widzę, inne, jak choćby 1000 lat po Ziemi, trudno było uznać za dobre i zajmujące. Jak to często bywa, reżyser posiada w swoim dorobku te lepsze i gorsze tytuły, większość z nich cechuje jednak pewna wspólna cecha – zatarcie granic pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co fikcyjne.
Kilka dni temu swoją premierę na DVD miał nowy film M. Nighta Shyamalana pod tytułem Pukając do drzwi. Opis fabuły nie zdradza za wiele, trudno określić, z jakim gatunkiem mamy do czynienia. Deskrypcje sugerują, że jest to thriller, ale po zapoznaniu się w tytułem prawda okazuje się nieco inna. Owszem, produkcja zaczyna się jak typowy thriller, czy nawet horror, jednak wraz z rozwojem wydarzeń zmienia się sposób postrzegania opowieści. Tutaj nic nie jest jednoznaczne i z góry określone – wręcz przeciwnie.
Domek w lesie
To miał być spokojny, rodzinny wyjazd. Niestety sielanka zostaje bardzo szybko przerwana przez pojawienie się czterech osób, które zagrażają Wen i jej ojcom – Andrew i Ericowi. Nieznajomi zapewniają wprawdzie, że nie pragną skrzywdzić mieszkańców domku w lesie, ale to nie przeszkadza im włamać się do chatki i zaatakować trójki bohaterów.
Czego chcą napastnicy? Okazuje się, że przychodzą, by wypełnić misję – nie wiedzieli, kto będzie w domku, kierowali się swoimi snami, by odnaleźć lokum. A widzieli wiele złych i zatrważających rzeczy – ma nastąpić koniec świata i tylko trójka z domku w lesie może zapobiec katastrofie. Jak? Wen, Andrew i Eric muszą dokonać najtrudniejszego w swoim życiu wyboru.
Apokalipsa?
Shyamalan przyzwyczaił nas do tego, że tworzy wielowątkowe i czasami nieoczywiste produkcje, które zmuszają widza do myślenia. Reżyser w pewien sposób bawi się z odbiorcą, przedstawiając mu z pozoru proste wątki, jakich rozwiązanie okazuje się jednak o wiele bardziej skomplikowane niż można założyć. Oczywiście nie każdy tytuł Shyamalana powiela te schematy, niektóre są odbierane jako czysta rozrywka.
A jak reżyser postępuje przy okazji Pukając do drzwi? Tutaj sytuacja zdaje się powielać opisany wyżej schemat, choć pojawia się kilka twistów, które widz może szybko rozszyfrować. Shyamalan znowu zaprasza odbiorcę do zabawy – tym razem należy zajrzeć za mgłę tajemnic i odkryć, czy napastnicy rzeczywiście wypełniają pewną misję, o jakiej wspominają zaatakowanej rodzinie. Na początku trudno uwierzyć w to, co mówią atakujący, jednak z biegiem wydarzeń widz zupełnie inaczej postrzega ich szaleństwo. Ta zabawa w kotka i myszkę z odbiorcą stanowi mocny punkt produkcji, angażuje oglądającego i zmusza do uważnego śledzenia fabuły.
Jest jednak coś, co może irytować w Pukając do drzwi – chodzi o przerost formy nad treścią. Reżyser próbuje za bardzo uwznioślić swój tytuł, przez co momentami patos okazuje się zbyt naciągany i razi. Nie zawsze napakowanie utworu wzniosłymi i uczącymi ideami to dobre rozwiązanie, czasem największa siła tkwi w prostocie. Niestety Shyamalan zapomina o tym w przypadku tego filmu.
Jeśli chodzi o grę aktorską, tak naprawdę najwięcej uwagi poświęcono czterem postaciom – tym granym przez Dave Bautistę, Jonathana Groffa, Bena Aldridge’a i młodziutką Kristen Cui. Reszta pojawiających się w obrazie osób gdzieś niknie, stanowi tło. Bautista wypada przekonująco, ale jego rola nie wymaga wznoszenia się na aktorskie wyżyny, odgrywa swoje zadanie i robi to w konkretny sposób. Więcej emocji pokazują Groff i Aldridge – widać u nich wachlarz emocji, można uwierzyć, że boją się, są niepewni i zdesperowani, zrobią wszystko, aby uratować bliskie im osoby. Bardzo dobrze w całej tej historii odnajduje się Cui – już pierwsze minuty filmu sprawiają, że widz jest oczarowany jej grą.
Na uwagę zasługują zdjęcia i oprawa wizualna Pukając do drzwi – elementy dodane komputerowo zgrabnie łączą się z tymi realnymi. Obraz jest wyraźny, szczegółowy, kolory zaś wyraźne i intensywne. Wprawdzie akcja rozgrywa się tak naprawdę w jednej przestrzeni – domku, w jakim przebywają zaatakowani – zadbano jednak o odpowiednie oświetlenie zamkniętej lokacji i jej tło.
Wydanie DVD
Jeśli chodzi o samo wydanie DVD – tutaj nie otrzymujemy zbyt wielu dodatków. Nie ma żadnych wywiadów z osobami aktorskimi czy gagów z planów. Film posiada napisy w kilku językach – angielskim, polskim, czeskim, duńskim, fińskim, norweskim, szwedzkim, hiszpańskim. Do tego dostępne są dwie wersje językowe Pukając do drzwi – angielska, hiszpańska. Warto zwrócić uwagę na ten ostatni aspekt, jeżeli lubi się oglądać produkcje z lektorem – nie ma polskiej wersji.
Podsumowanie
Pukając do drzwi nie jest złym filmem, spodziewałam się po nim czegoś więcej, więc czuję się trochę rozczarowana, ale nie zawiedziona. Nie będzie to mój ulubiony film Shyamalana, ale też nie znajdzie się w zestawieniu tych najgorszych. To taki typowy średniak, można go obejrzeć, nie odniesie się wrażenia straty czasu, jednak to nie jest najlepszy tytuł w dorobku reżysera.
Reżyseria: M. Night Shyamalan
Rok premiery: 2023
Czas trwania: 1 godzina 40 minut
Więcej informacji TUTAJ