Weź moje serce. „What Beauty There Is” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego książki What Beauty There Is, do współpracy recenzenckiej, dziękujemy wydawnictwu You&YA.

W popkulturze coraz częściej przedstawiana jest „ciemna strona dorastania”. Problemy nastolatków to nie tylko poszukiwanie siebie, zawody miłosne i kłótnie z rodzicami. Jack i Ava – bohaterowie debiutanckiej powieści Cory Anderson – mierzą się z sytuacjami, które przerosłyby niejednego dorosłego. Czy można przetrwać i przy okazji nie stracić serca?

Sztuka przetrwania

Siedemnastoletni Jack Dahl musiał szybko dorosnąć. Jego ojciec odsiaduje wyrok w więzieniu, tymczasem pogrążona w depresji, uzależniona od leków matka popełnia samobójstwo. Tylko on może zadbać o młodszego brata – Matty’ego. Za nic nie chce się z nim rozstawać i oddawać go do opieki zastępczej. Jack zna zasady – „Zjeść albo zostać zjedzonym”. Przecież czytał Białego kła. Postanawia znaleźć ukryte przez ojca pieniądze z handlu narkotykami i razem z bratem zacząć nowe życie. W ślad za dwójką chłopców podąża szeryf Doyle – mężczyzna odpowiedzialny za aresztowanie Dahla seniora.

Na nieszczęście rzeczonego łupu poszukuje także Victor Bardem – były wspólnik Dahla seniora i Diabeł w ludzkiej skórze. Na drodze Jacka i Matty’ego pojawia się zaś jego córka – Ava. Dziewczyna nienawidzi ojca i zrobi wszystko, aby uwolnić się spod jego wpływu. Pomagając braciom, ryzykuje nie tylko życie, ale także starannie pielęgnowane niewzruszenie. Bardem od małego uczy Avę, że wszystko, co zdecyduje się nosić w sercu, potencjalnie będzie mogło sprawić jej ból.

Wpuszczenie do niego Jacka będzie miało swoje konsekwencje.

Mozaika skojarzeń

Cory Anderson bez wątpienia umie operować słowem. W jej twórczości wyraźnie widać wpływy minimalistycznego stylu Jacka Londona i Cormacka McCarty’ego.  Nie uciekając się do rozbudowanych opisów, potrafi odmalować sugestywny obraz świata. Mroźna zima, siarczysty mróz i ciała na śniegu – ta kompozycja przywodzi na myśl kadry z pierwszego sezonu serialu Fargo.

Bohaterowie Anderson – Jack i Ava – zmagają się z problemami zdecydowanie nieadekwatnymi do wieku. Na ich barkach spoczywa wielka odpowiedzialność – nie tylko za siebie, ale także za najbliższych. Sytuacja, w jakiej się znajdują, odsyła mnie myślami do bohaterów bijącej rekordy popularności Euforii. To od wysiłków Jacka zależy, czy mały Matty znajdzie się w rodzinie zastępczej. Osamotniony, nie może liczyć na rodziców. Nie darzy również zaufaniem funkcjonariuszy służb publicznych. Avie również nie ma czego zazdrościć. Jej ojciec to socjopatyczny gangster, który wykorzystałby własną rodzinę, aby dopiąć swego. Wychowana w atmosferze strachu i zaszczucia, nie umie budować relacji międzyludzkich, a powierzenie komuś zaufania graniczy u niej z cudem.

Najbardziej godna współczucia jest właśnie ich sytuacja rodzinna. Powieść rozgrywa się w małym miasteczku stanie Idaho, czyli na północnym zachodzie Stanów Zjednoczonych. To dość daleko od Ozark w stanie Missouri, a jednak nie da się nie zauważyć podobieństwa niektórych bohaterów do Snellów i Langmore’ów znanych z serialu Ozark. Jeśli w tych rodzinach okazywana jest miłość, to w sposób szorstki, a przynajmniej niedosłowny. Ich światem rządzą brutalne zasady, lojalność to cnota nadrzędna, ale jednocześnie niewielu rzeczy nie zrobią dla zysku.

Do czego muszą posunąć się dzieci, aby zdobyć uznanie tak wymagających rodziców?

Surowe piękno

W What Beauty There Is można znaleźć nawiązania do innych dzieł literackich – zarówno epickich, jak i lirycznych. Największą rolę w powieści odgrywa Biały kieł Jacka Londona. To książka, którą ojciec czytał Jackowi jeszcze w dobrych czasach. Zawarta w niej reguła „zjeść albo zostać zjedzonych” staje się credem bohatera, a sama fabuła źródłem inspiracji do przetrwania. Choć ucieka z Mattym i z Avą, wciąż zachowuje pozę samotnego wilka.

Ava kilka razy przywołuje wiersz Williama Ernesta Henleya Invictus, traktujący o niezłomności ludzkiej duszy w obliczu cierpienia i licznych przeciwności losu. Gdzieniegdzie czytelnik może trafić również na swego rodzaju literackie easter eggi.  Nawet Victor Bardem w swoich wypowiedziach nawiązuje do klasyków poezji, w tym do wiersza Droga nie wybrana Roberta Frosta. Wyszukiwanie takich smaczków to świetna zabawa dla znawców literatury.

W prozie Anderson urzeka przede wszystkim elegancki minimalizm opisów. Autorka podsuwa czytelnikowi kilka szczegółów, z których samodzielnie może skonstruować obraz świata przedstawionego. Niektórzy zobaczą kadry z pierwszego sezonu Fargo, a drudzy sceny z Cichej nocy Piotra Domalewskiego. Podobną swobodę Anderson zostawia w przypadku wyobrażania sobie bohaterów. Sama charakteryzuje ich poprzez działania, tym samym wzorowo realizując regułę: „Pokazuj, nie opisuj”.

Dramatis personae1

Choć Ava i Victor Bardem kreowani są jako postacie najbardziej zniuansowane, moją uwagę przykuł Jack Dahl. Już od pierwszego rozdziału chłopak imponuje zaradnością i zdumiewa opanowanie. Bez względu na sytuację, stara się nie tracić zimnej krwi. Anderson kreśli sylwetkę siedemnastoletniego Atlasa, który na swych wątłych barkach dźwiga cały świat. Choćby ciężar odpowiedzialności miał go zmiażdżyć, próbuje podołać zadaniu. Myśli perspektywicznie, planuje kolejne kroki, a jego priorytetem jest dobro młodszego brata.

Relacja Jacka i Matty’ego również zapada w pamięć. Pisarka przedstawia stosunki między Dahlami poprzez krótkie dialogi i opisy sytuacji. Jack stara się zastąpić Matty’emu ojca, a równocześnie pozostać jego bratem. Odpytuje go z tabliczki mnożenia, po czym oddaje mu ostatnią brzoskwinię w syropie, bo nie może patrzeć na wystające żebra chłopca.

Co ciekawe – relacja braterska zainteresowała mnie dużo bardziej niż naciągany wątek romantyczny między głównymi bohaterami. Autorka nie miała czasu na przekonującą ekspozycję. W końcu, na przestrzeni akcji Jack i Ava spotkali się tylko pięć razy. Ich burzliwa znajomość trwała dziewięć dni.

Podejrzewam, że Ava Barden miała być typową córką gangstera – owocem zimnego chowu połączonego z dorastaniem w terrorze.  Niestety okazała się niespecjalnie wiarygodna w swoim badassowym” zdystansowaniu do świata. Każdy  rozdział otwiera narracja z jej punktu widzenia. Ava pełni w powieści podwójną rolę – jest zarówno bohaterką, jak i koryfeuszką – metanarratorką, przewodniczką greckiego chóru. Wyjawia fragmenty przyszłości, zwraca się do czytelników i kładzie nacisk na pewne aspekty, które mogą okazać się istotne na przestrzeni fabuły. Ten zabieg – choć ciekawy – odrobinę obdziera ją z tajemniczości. Co więcej, niektóre wtręty przynoszą czytelnikowi więcej konfuzji niż zrozumienia.

Victor Bardem to najbardziej pretensjonalny bohater powieści. Bezlitosny, socjopatyczny gangster, przyrównywany do Diabła, Bestii, piętnujący wszelkie słabości i nie cofający się przed niczym, aby dopiąć złego. Jednocześnie człowiek wykształcony, rozmiłowany w dziełach Machiavellego, Sun Tzu i Nietzshego. Zanim wymierzy sprawiedliwość, nie omieszka uraczyć ofiary nawiązaniem do twórczości Roberta Frosta lub inną sentencją. Choć żywi do córki pewien sentyment, bez wahania poświęci ją dla pieniędzy. Trudno nie spojrzeć na tę postać krytycznym okiem i trochę jej nie wyśmiać.

Liryczny minimalizm

What Beauty There Is to – zgodnie z obietnicą – powieść intensywna i brutalna. Akcja płynie wartko, trup ścieli się gęsto, a bohaterowie uciekają w głąb zimnego pustkowia. Mam jednak do niej zastrzeżenia. Nie kupiłam kreacji niektórych postaci, przekaz całości umykał w gąszczu metafor i odniesień literackich, a końcówka pozostawiła mnie z poczuciem rozczarowania… jednak całokształt wywarł wrażenie.

Cory Anderson doskonale wyważyła minimalizm opisów miejsc i osób z lirycznymi ozdobnikami wzbogacającymi treść. Do wykreowanych przez nią bohaterów można było się w pewien sposób przywiązać, a przynajmniej poczuć towarzyszącą im desperację. Zarówno Jack, jak i Ava przez całą powieść przejawiali zdumiewającą wolę przetrwania.

To debiut powieściowy, który rozbudza apetyt na więcej. Czekam na wieści o kolejnych literackich projektach autorki!

what beauty there is

 

Tytuł: What Beauty There Is

Autorka: Cory Anderson

Liczba stron: 352

Wydawnictwo: You&YA

 

 


1 (łac.) postacie dramatu

podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

Klimat jak z „Fargo”, euforyczni bohaterowie i do tego elegancki minimalizm. Książka ma swoje wady, ale leci polecajka – szczególnie na styczniowe wieczory!
Kaja Folga
Kaja Folga
Czarownica od strony matki. Potterhead od 10. roku życia, wciąż rozdarta między Ravenclawem a Slytherinem. Jak przystało na wiedźmę, ma domek w lesie, cztery koty, półki pełne książek i szafki pełne herbaty. Wraz z kolejnymi perełkami popkultury odkrywa nowe tożsamości. Wielbicielka RPG, LARP-ów i sesji opisowych, którym poświęca czas między artykułami. W tekstach przemyca podprogowy przekaz feministyczny, chociaż chętnie zaprasza na obiad.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

Klimat jak z „Fargo”, euforyczni bohaterowie i do tego elegancki minimalizm. Książka ma swoje wady, ale leci polecajka – szczególnie na styczniowe wieczory!Weź moje serce. „What Beauty There Is” – recenzja książki