W pogoni za rozwiązaniem „Gonitwa cieni” – recenzja książki

-

Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego książki Gonitwa cieni do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu FoxGames.

Tradycyjne, papierowe gry fabularne przeżywają w Polsce renesans. Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe miejsca, w których można znaleźć osoby chętne do wspólnej zabawy w odgrywanie ról. To oczywiście doskonały sposób na spędzenie czasu ze znajomymi, ale co jeśli mamy ochotę przeżyć przygodę w samotności? Z pomocą przychodzą nam wydawnictwa paragrafowe, w których mamy wpływ na to, jak potoczy się opowiadana historia. Te pozycje na naszym rynku też pojawiają się coraz częściej i są coraz bardziej rozbudowane. Gonitwa cieni to właśnie taka pozycja. I chociaż przeznaczona jest raczej dla młodszej młodzieży, to i dorośli spędzą przy niej przyjemnie czas.

Gonitwa cieni
Gonitwa cieni
By uchronić świat przed dewastacją… 

Simona Tudhope zabiera nas w podróż po magicznym królestwie Arkendale, w którym od niedawna dzieje się coś złego. Plotki donoszą, że Cień zakradł się niemal pod okna mieszkańców. Między zagładą a przetrwaniem nadchodzącego zła, stoi tylko bohater. A w zasadzie my – czytelnicy – bo jak w innych pozycjach tego typu, to my podejmuje kluczowe decyzje, a co za tym idzie, kształtujemy wydarzenia według naszego uznania.

Oprócz wyborów, których musimy dokonać, aby poznać rozwiązanie zagadki i pokonać nadchodzące niebezpieczeństwo, w grze przydadzą nam się również dwie kostki sześciościenne (czyli te najpopularniejsze, znane wszystkim doskonale z prostych gier planszowych) oraz kartka papieru i ołówek. Wydawca przewidział co prawda miejsce na robienie notatek, ale muszę przyznać, że mi było wygodniej używać luźnych notatek. Dużo łatwiej mogłem wracać do potrzebnych w danym momencie zapisków. Ponadto – nie umiem się przekonać do pisania po książkach, które nie są podręcznikami czy zeszytami ćwiczeń.

To, co warto wiedzieć o Gonitwie Cieni to to, że w czasie gry będziemy toczyć potyczki, które – jeśli szczęście nam nie dopisze – możemy przegrać. Warto mieć to na uwadze, gdy podsuwamy tę pozycję młodszym osobom. Trzeba tu także wspomnieć, że wydawca oryginału kieruje Gonitwę cieni do dzieci między 9 a 12 rokiem życia. Jeśli chodzi o poziom trudności zagadek – to jest całkiem nieźle dopasowany do tej grupy wiekowej. Może się jednak okazać, że najmłodsi będą mieli kilka problemów. Gdyby tak się stało, znajdziemy w tym tomie specjalną stronę z podpowiedziami, przygotowane właśnie na taką okazję.

Gonitwa cieni
Gonitwa cieni
O wydaniu słów parę

Kolejnym z ważnych aspektów tej pozycji są prześliczne ilustracje wykonane przez Toma Knighta. Doskonale oddają one klimat historii oraz uprzyjemniają przeglądanie książki. Dodatkowo pełnią też funkcję użytkową – bo aż dwanaście z nich to zaszyfrowane zagadki, nad którymi będziemy musieli się pochylić. Warto przy nich wytężyć wzrok, aby odnaleźć rozwiązanie. Na szczęście są tak ładne, że to bardzo przyjemne zadanie. 

Kolejnym aspektem, który zdecydowanie zasługuje na uwagę, jest tłumaczenie wykonane przez Annę Skup. W czasie czytania zagadek nie czujemy zgrzytów czy niezręczności, a cały tekst jest prosty w odbiorze. To zdecydowanie ułatwi samodzielną zabawę młodszym odbiorcom.

Miękka oprawa, na którą zdecydował się Portal Games, to był dobry wybór – oczywiście znajdą się tacy, którzy będą go krytykować, chociażby za to, że grzbiet łamie się zbyt łatwo, ale w moim odczuciu to drobiazg, którego i tak powinniśmy się przy książce „użytkowej” spodziewać. Mnie osobiście nie urzekł też papier – chociaż ten dobrany, czyli kremowy o lekko szorstkiej fakturze, całkiem nieźle pasuje do omawianej pozycji, to osobiście wolałabym nieco gładszy. Przy tym, jak często dotykamy kartek, aby coś sprawdzić, czy zanotować, byłby po prostu przyjemniejszy w dotyku.

Słowem podsumowania

Jeśli chcecie odpocząć, a jednocześnie spędzić czas w sposób kreatywny i interesujący to Gonitwa cieni jest zdecydowanie pozycją dla was. Niezależnie od tego, czy chcecie sami zmierzyć się z zagadkami, czy też zaprosicie do zabawy dzieci, nie będą to chwile stracone. Jasne, dla dorosłych część zagadek może okazać się zbyt łatwa, ale będą też takie, nad którymi będą się musieli chwilę zastanowić i oni.

gonitwa cieni
Gonitwa cieni

TytułGonitwa cieni

Autor: Simon Tudhope

Liczba graczy: 1+

Liczba stron: 288

Wydawnictwo: FoxGames



podsumowanie

Ocena
7

Komentarz

„Gonitwa cieni” to świetne rozwiązanie zarówno na samotny jesienny wieczór, jak i wspólne spędzanie czasu z dziećmi. Zagadki przedstawione w książce mogą czasem stanowić wyzwanie, ale nie na tyle duże, aby kogokolwiek zniechęcić do dalszego rozwiązywania. A śliczne ilustracje na pewno doskonałe uzupełnią doznania.
Anna Kwapiszewska
Anna Kwapiszewska
Gdyby nie czytnik, stos nieprzeczytanych książek dawno stworzyłby gustowny nagrobek. Nie wierzy w guilty pleasure, kocha feminatywy i niebinarne formy gramatyczne, Star Treka, herbatę i erpegi.

Inne artykuły tego redaktora

Popularne w tym tygodniu

„Gonitwa cieni” to świetne rozwiązanie zarówno na samotny jesienny wieczór, jak i wspólne spędzanie czasu z dziećmi. Zagadki przedstawione w książce mogą czasem stanowić wyzwanie, ale nie na tyle duże, aby kogokolwiek zniechęcić do dalszego rozwiązywania. A śliczne ilustracje na pewno doskonałe uzupełnią doznania.W pogoni za rozwiązaniem „Gonitwa cieni” – recenzja książki