Za przekazanie egzemplarza recenzyjnego gry Eksplodujące Kotki: Przepisy na Kotastrofę do współpracy recenzenckiej dziękujemy Wydawnictwu Rebel.
Nie ma znaczenia czy jesteś kociarzem, czy może #team_psy. Musisz przyznać, że miauczące pchlarze szturmem zdobyły serca większości przedstawicieli homo sapiens. Nie bez powodu filmiki małych kotków są świetnym sposobem na nicnierobienie w pracy. Są to po prostu przeurocze stworzonka. Nie dajmy się jednak zwieść pozorom słodkich, niewinnych istot. Koty są niezwykle przebiegłe i niebezpieczne. Mogą na przykład nas wybuchnąć, podrapać, a nawet ugotować nam świetną zabawę!
Eksplodujące Kotki to tytuł od dawna goszczący na wielu imprezach. Gra stała się szeroko znana dzięki sporej ilości zabawy, którą dostarcza w swej prostocie. Na kanwie jej popularności zostało wydanych kilka osobnych wersji i dodatków. Nasze kotki potrafią więc również implodować, szczekać, a nawet grzecznie się bawić. Starsi gracze mogą się wybuchać używając wersji NSFW.1 Edycja Przepisy na Kotastrofę zawiera zbiór ponad stu najpopularniejszych kart ze wszystkich wydań, oprócz tego dla dorosłych, ofkors. Do tego otrzymujemy trzynaście różnych Przepisów, czyli list gotowych talii, oferujących odmienne podejścia do partii. Taką *wybuchową* mieszankę przygotowali dla nas Matthew Inman i Elan Lee. Ten pierwszy pan jest także autorem fenomenalnych ilustracji na kartach. Nad Wisłą Kotki zawdzięczamy Rebelowi.
Kotki są przeurocze
Przepisy na Kotastrofę to kociakowy big box. W środku czekają na nas prawie wszystkie karty dostępne w wersji standardowej i dodatkach. Dzięki temu otrzymujemy możliwość stworzenia wielu różnych talii, pozwalających na odmienne sposoby rozgrywki. Pudełko jest naprawdę spore, zwłaszcza jak na standardy Eksplodujących Kotków. Jego wnętrze wypełnia w większości powietrze. Nie uważam tego jednak w tym przypadku za wadę, ponieważ w środku znajdziemy przemyślaną wypraskę, pozwalającą na posortowanie kart w zależności od typu. Jest to wielkie ułatwienie, gdy tworzymy talię i potrzebujemy szybko odnaleźć odpowiednie egzemplarze.
Wewnątrz pudełka, oprócz kart i instrukcji, znajdziemy również trzynaście Przepisów. Są to po prostu szablony talii, obliczone pod specjalne wrażenia z gry oraz odpowiednią liczbę graczy. Dostajemy także pięć pustych kart, przeznaczonych do samodzielnego wypełnienia szalonymi pomysłami na zestawy. Jeżeli będziemy ciekawi kolejnych szablonów, możemy je znaleźć online, na stronie gry. Duży plus, ponieważ zabawa się tak szybko nie znudzi. W komplecie otrzymujemy także Kołnierz Wstydu, zakładany przez gracza, który jako pierwszy zapomni o swojej turze. Gwarantuje to dużo śmiechu i okazję do szyderstw z nieszczęśnika.
Od strony graficznej gra dostaje dziesiątkę. Proste, zabawne rysunki są idealne, a humor po prostu się wylewa z kart. Wielkim plusem jest także to, że każdy egzemplarz blankietów jest unikatowy, pomimo tego, że typy się powtarzają. Poszczególne różnią się tytułem, żartem i obrazkiem. Cudowna sprawa. Grafika na pudełku również skradła moje serce. Kwintesencja kociej duszy.
Instrukcja także dostaje ode mnie plusa – jest dobrze napisana, tłumaczy wszystko w przystępny sposób, a do tego znajdziemy również dokładny opis efektu każdego typu kart. Dzięki temu, w trakcie zabawy, gdy pojawią się wątpliwości, można łatwo sprawdzić, kto ma rację. Niestety opisy na niektórych kartach są niejasne i zdarzają się problemy z interpretacją.
Wszystkie komponenty zostały wykonane solidnie. Całość powinna posłużyć długi czas, lecz mimo to, ja zainwestuję w koszulki na karty. Częste tasowanie w czasie gry zawsze zbiera żniwo.
Jeżeli nie lubimy przebijać się przez ścianę tekstu instrukcji, autorzy przygotowali wideo tłumaczące wszystkie zasady gry. Świetna sprawa, zwłaszcza gdy nigdy nie mierzyliśmy się z kotkami wcześniej.
Jak sobie ustawisz, tak sobie zagrasz
Przygotowanie rozgrywki rozpoczynamy od ułożenia talii. Możemy do tego wykorzystać gotowy Przepis lub dać się ponieść wyobraźni. Następnie tasujemy i rozdajemy wskazaną liczbę kart każdemu uczestnikowi. Potem do talii wrzucamy Eksplodujące Kotki, a uczestnicy pobierają Rozbrojenia do swoich rąk. Pozostaje wyznaczyć pierwszego gracza i można odpalać lont.
Gra podzielona jest na tury. Zasada działania przypomina rosyjską ruletkę: dobieramy jedną kartę na rękę – jeżeli jest to Eksplodujący Kotek, to wybuchamy razem z nim, odpadając z gry. Ocalić nas przed tym może wspomniane wyżej Rozbrojenie, które po wykorzystaniu odrzucamy. Pozwala ono na odroczenie eksplozji i włożenie Kotka w wybrane przez nas miejsce w talii. Jest to najlepsza mechanika tej gry, pozwalająca wybrać na cel gracza, który nam bruździ, lub wywołać trochę zamieszania.
Zanim dociągniemy blankiet z talii, możemy opcjonalnie zagrać dowolną liczbę kart z ręki. Pozwalają one wykonać nieczyste zagrania i najczęściej uniknąć odpadnięcia z gry. Dają nam możliwość, na przykład, pominięcia tury czy ukradnięcia innemu graczowi cennej karty. Rodzajów kartoników jest ponad dwadzieścia, lecz nie wszystkie są wykorzystywane w poszczególnych taliach.
Rozgrywka toczy się turami do czasu, gdy pozostanie tylko jeden niewybuchnięty zawodnik. Wtedy zostaje on ogłoszony zwycięzcą i w nagrodę może napić się mleczka. I wyśmiać resztę.
Jak tu nie kochać takich puchatych istotek
Eksplodujące Kotki to imprezowy must-have. Banalnie proste zasady, połączone z losowością i blefem, zapewniają ogromną ilość zabawy. Tykający lont daje dreszczyk emocji, zwłaszcza że każdy uczestnik ma swój plan na przetrwanie do końca.
Edycja Przepisy na Kotastrofę pozwala nam modyfikować wrażenia z rozgrywki, dostarczając sporo różnych kombinacji talii i zachęcając do tworzenia własnych. Umożliwia to znaczną personalizację zabawy i dostosowanie stylu do preferencji graczy. Świetna opcja, chociaż lekko wydłuża przygotowanie do gry. Nie trwa to jednak na tyle długo, by negatywnie wpłynęło na wrażenia z rozgrywki.
Partie są bardzo szybkie – większość zamyka się w kwadransie. Daje to skoncentrowany dopływ dopaminy i umożliwia granie wielu partii. Zawsze warto odgryźć się zwycięzcy poprzedniego starcia, przynajmniej próbując go upokorzyć.
Próg wejścia do gry jest niziutki, ponieważ zasady da się wyjaśnić w pięć minut i są na tyle intuicyjne, że nikt nie powinien mieć z nimi żadnych problemów. Ewentualnie można poprowadzić pierwszą wprowadzającą grę, która rozwieje wszelkie wątpliwości. Teksty na kartach nie mają jednak zbyt dużego rozmiaru fontu. Osoby ze słabym wzrokiem mogą mieć problemy z odczytaniem ich opisu. Kilkukrotne wykorzystanie blankietu pozwala jednak łatwo skorelować typ z działaniem. Jest to zrobione na tyle dobrze, że często sam kolor wystarczy do połapania się, o co biega.
Muszę też nadmienić, że Kotki nie nudzą się łatwo. Gra jest warta wydanych pieniędzy, ponieważ będzie często ściągana z półki, przy różnorakich okazjach. Oczywiście trzeba wspomnieć, że to pozycja imprezowa, nastawiona na luźną rozrywkę. Uważajmy tylko, by nie stracić przyjaciół.
Podsumowując, zakochałem się w tej grze. Fenomenalne grafiki, świetny humor i ogrom zabawy. Jeżeli chcemy prostą pozycję na wyjazdy, to lepiej kupić podstawowy wariant. W przeciwnym razie warto zasponsorować sobie tę kompletną wersję. Zasłużyliśmy przecież, prawda?
Liczba graczy: 2 – 5
Wiek: 12+
Czas rozgrywki: 15 minut
Wydawnictwo: Rebel