Wolverine nie miał w życiu łatwo. Cała jego egzystencja to pasmo niekończących się nieszczęść, cierpienia, dramatów i bólu. Nic więc dziwnego, że bohater jest zachowawczy w wyrażaniu uczuć i emocji, a wokół siebie stworzył bańkę mającą chronić zarówno jego samego, jak i innych przed zbytnim zbliżeniem się do siebie nawzajem. Los nie oszczędza Rosomaka nawet na kartach komiksu Wolverine. Tom 3, w którym to scenarzysta, Jason Aaron, bawi się w… boga.
Do nieba, do piekła
Jak to zwykle bywa w tomach wychodzących spod skrzydeł wydawnictwa Egmont, trzecia, bardzo obszerna część przygód Wolverine’a, zawiera w sobie kilka historii. Są to między innymi opowieści, które pierwotnie ukazały się w Astonishing Spider-Man & Wolverine #1-6, Wolverine #1-9 i #5.1 z 2010 roku czy chociażby Wolverine: Road to Hell #1. I to właśnie te dwa ostatnie tytuły zdają się być kluczowe w przedstawionej w komiksie Wolverine. Tom 3 fabule.
Na rozgrzewkę czytelnikom zaserwowano historię splatającą losy Rosomaka i Petera Parkera. Obaj bohaterowie przenoszą się w czasie, i to nie raz. Najpierw trafiają do ery dinozaurów, jeszcze przed uderzeniem meteorytu odpowiedzialnego za ich wyginięcie. Jak się okazuje, Spider-Man stał się dla tubylców swego rodzaju pajęczym bogiem, zaś Wolverine wziął to dzikie plemię pod swoją opiekę i stanowi teraz ich przywódcę.
Następnie panowie powracają do przyszłości, która jednak zdaje się być zgoła odmienna od znanego im świata. Oczywiście ani jeden, ani drugi nie jest zachwycony obecnością partnera, każdy z nich stara się wszelako prowadzić własne, niezależne życie. Niemniej ponownie w tej wersji świata bohaterowie nie zagoszczą na długo, bo już za chwilę znajdą się w zupełnie nowym położeniu… Ktoś obrał ich sobie za cel i świetnie się bawi, przenosząc postaci w czasie i fundując im coraz to wymyślniejsze niebezpieczeństwa do pokonania. Wszystko okazuje się sprytną mistyfikacją.
Po tej opowieści, zajmującej około jedną trzecią tomu, przechodzimy już do ambitniejszej historii, rozpoczynającej się od Wolverine: Road to Hell #1. Logan trafia do piekła, gdzie będzie musiał zmierzyć się nie tylko z diabelskimi demonami, ale także tymi własnymi. Jednak Rosomak nie znalazł się tam przypadkiem, bowiem wszystko zostało zaplanowane przez tajemniczą organizację. W czasie, gdy Wolverine przebywa w piekle, jego ciało opętują pomioty szatana i, władając mocami postaci, zaczynają siać spustoszenie i śmierć. Z pomocą bohaterowi muszą przyjść zarówno jego przyjaciele, jak i wrogowie. Zatem czytelnik będzie miał okazję zobaczyć Mystique, Cyklopsa, Colossusa, Magneto czy Ghost Ridera. Ale to nie wszystko, bowiem o Logana martwi się także… jego dziewczyna, która zostaje wplątana w sam środek dramatycznych wydarzeń.
Diabelsko dobra fabuła?
Niekoniecznie. Historia ma swoje mankamenty, miejscami się dłuży i wprowadza niepotrzebne wątki, jednak takich sytuacji jest stosunkowo niewiele i zostają one przyćmione przez scenariusz. Opowieść jawi się jako spójna, nie brak w niej zwrotów akcji, nieoczekiwanych niespodzianek czy interesujących spotkań i pojawień się postaci, o których odbiorca nawet by nie pomyślał.
Przez całą lekturę tej części Wolverine’a. Tomu 3 nie sposób nie drżeć o losy protagonisty, wbrew świadomości umiejętności superbohatera. Wszak Logan wychodził już nie z takich opresji, a mimo chłodnych relacji z członkami X-Menów czy innymi postaciami, zawsze ma kogoś, na kogo pomoc może liczyć.
Scenarzysta nie szczędzi również czytelnikom wewnętrznych przemyśleń Wolverine’a, którego, zarówno w czasach prehistorycznych, jak i w trakcie pobytu w piekle, dopada refleksja na temat własnego życia, swojego postępowania, popełnionych błędów, a także śmierci. Mimo to i mimo stopniowo wyciąganych przez Logana wniosków z pewnych wydarzeń, nie ustaje on w walce, a ból i świadomość grzechów popełnionych na ziemi przyjmuje jako swoją odpowiedzialność i konieczny do udźwignięcia krzyż. Jest także gotów ponieść karę bez słowa narzekania.
Te wszystkie przemyślenia bohatera nadają komiksowi charakterystycznego klimatu, bowiem fabuła przestaje być zwykłą, piekielną rozwałką, a staje się opowieścią o człowieku doświadczonym przez życie, ściganym przez własne demony przeszłości, z którymi w końcu przyszedł czas się zmierzyć. W historii Aarona dostrzegalna jest zatem pewna ambicja autora, starającego się przekazać czytelnikom coś więcej niż jedynie kolejną tragiczną, naszpikowaną walkami i „umazaną” krwią fabułę. Co jednak nie znaczy, że w Wolverine. Tom 3 brakuje tragizmu – wręcz przeciwnie.
Akwarelowo
Rysunki, którymi okraszono fragmenty pochodzące z Astonishing Spider-Man & Wolverine #1-6, można uznać za poprawne. Są odpowiednio szczegółowe, kolory dobrano w dobry sposób, a całość wydaje się być schludna i estetyczna. Do niektórych może jednak nie przemówić wygląd Logana bez maski, któremu miejscami bliżej do nieco zapuszczonego fotomodela (ale wciąż modela) niż faceta o zwierzęcych instynktach i surowym charakterze. Niemniej Wolverine w swoim tradycyjnym, żółto-granatowym stroju prezentuje się już lepiej i ma ten standardowy, niezadowolony wyraz twarzy.
Znacznie ciekawiej wyglądają szkice autorstwa Renato Guedesa pochodzące z zeszytu Wolverine: Road to Hell. Ostre kreski i dobrze oddana mimika cierpiącego Wolverine’a to z pewnością zalety jego stylu. Detali w tej części znajdziemy jeszcze więcej niż u Adama Kuberta, a ich ilość nadaje całości wręcz agresywny klimat. Doskonale sprawdza się w tak mrocznej historii, ze szczególnym uwzględnieniem rysunków demonów czy scen masakrowania nieprzyjaciół, a także dodaje fabule ogromnej dramaturgii, przez co, w ogólnym rozrachunku, ból Wolverine’a wręcz krzyczy do odbiorców z kart komiksu i chwyta za serce.
Niestety ostatnie strony, czyli fragmenty Wolverine’a #6-8, prezentują się już gorzej. Wszystko za sprawą zastosowanej przez Daniela Acuñę techniki, przypominającej malowanie akwarelami. Miękkie linie i dziwaczne kontury, a także pojawiające się wśród tych szkiców kolory sprawiają, że estetycznie historia jest mdła i nijaka, oczywiście z małymi wyjątkami. Nie pomaga fakt, iż stworzone przez rysownika oblicza miejscami wydają się wręcz karykaturalne i ciężko na nie patrzeć, przez co zamiast jeszcze bardziej wczuwać się w rozgrywające się dramaty, odbiorca z lekkim zażenowaniem obserwuje grymasy bohaterów. Z kolei postaci na drugim planie składają się z dwóch czarnych kropek imitujących oczy, czasem nosów i ust (a czasem nie) lub często są po prostu głowami bez jakiejkolwiek twarzy. Widać, iż Acuña postawił na prostotę, jednak niestety jest wręcz zbyt prosto.
Stairway to heaven
W ogólnym rozrachunku, mimo kilku mankamentów, Wolverine. Tom 3 wypada niezwykle dobrze. Szczególnie historia o pobycie Logana w piekle przyspiesza bicie serca i uwalnia w czytelniku pokłady empatii dla tej postaci. Okraszona niezwykłą kreską Renato Guedesa opowieść ściska gardło i sprawia, że z niecierpliwością przerzuca się kolejne strony, w poszukiwaniu szczęśliwego wyjścia z patosu Wolverine’a. Pomijając historie z Peterem Parkerem, którym fabularnie nie mam wiele do zarzucenia, bowiem to zupełnie inny gatunek opowieści, bardziej abstrakcyjny, to po Wolverine’a. Tom 3 warto sięgnąć właśnie ze względu na głęboko refleksyjną część o walce Wolverine’a z demonami przeszłości i szatańskimi pomiotami teraźniejszości. Zagorzałych fanów nie zrazi nawet miękka, akwarelowa kreska Acuñi, bo mimo że do niektórych nie przemówi (a część czytelników może nawet doceni jej wyjątkowość), to fabuła jest opowiedziana tak, jak powinna.
Tytuł: Wolverine. Tom 3
Autor: Jason Aaron
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 456